/
EN

Artykuł „Dążenia Fenomenologów” z b.d.

/poprawiła redakcja – xxx do zbioru rozpraw/.

D Ą Ż E N I A   F E N O M E N O L O G Ó W. x

Wstęp.

 n       W pierwszych latach XX. stulecia Edmund Husserl rozpoczął swemi pracami kierunek badań filozoficznych, skupiający obecnie liczny zastęp poważnych pracowników, a znany ogólnie pod mianem „fenomenologji”.x Kierunek ten zawiera w sobie tyle płodnych pomysłów w najważniejszych może zagadnieniach filozoficznych, odznacza się tak wielką skrupulatnością badania i takiem bogactwem problematów, iż w krótkim czasie wybił się na czoło wytwórczych kierunków filozoficznych w Niemczech i poza ich granicami, w ostatnich latach zwłaszcza w Anglji. Uważam więc za mój obowiązek zaznajomić polską publicznosć filozoficzną z głównemi zamierzeniami fenomenologów przy szczególnem uwzględnieniu zasad metody fenomenologicznej, jako też jej epistemologicznych podstaw. Z pozytywnych wyników tego kierunku omówię tylko te, które są potrzebne do zrozumienia, na jakiej drodze fenomenologowie prowadzą swe badania i dlaczego wybrano właśnie tę drogę, a nie inną. O drogę tę, o dążenia przedewszystkiem mi chodzi.
 n       Cały szereg różnych tendencyj filozoficznych złożył się na to, co dziś można nazwać metodą fenomenologiczną, tendencyj, których pojawienie spowodowane było niejednokrotnie potrzebą przeciwstawie

————————–
 n       X  Artykuł niniejszy drukowany był po raz pierwszy w „Przeglądzie Filozoficznym”,w rocz. 22. zesz. III. i IV. 1920/. W obecnem wydaniu zostały przeprowadzone znaczne zmiany zarówno pod względem czysto językowego ujęcia, jak też i niektóre zmiany rzeczowe spowodowane dalszym rozwojem badań fenomenologicznych w ciągu lat ostatnich. Dodano nadto możliwie zupełny spis dzieł fenomenologów.
 n       XX Do kierunku tego należą: Husserl, Daubert, Pfaender, M. Geiger Hildebrand, Conrad-Martius, M.Scheler, Reinach, W. Schapp, O.Becker Fr. London, E.Stein, G.Walther , Koyre, Jean Hering i t.d.

 

 

Dążenia fenomenologów                             n            n            n            n            n         2

 

nia się prądom filozoficznym panującym pod koniec XIX. wieku. Postaram się więc przedstawić tu przedewszystkiem ważne dla dalszych rozważań szczegóły wchodzących w rachubę poglądów filozoficznych, by potem przejść do omówienia dróg, na których fenomenologja usiłuje usunąć popełniane poprzednio błędy, tudzież podejmując dawne, a niejednokrotnie zapomniane dążenia, sprowadzić badania filozoficzne na właściwe tory.
 n       Rozważania moje mają przedewszystkiem charakter informacyjny i nie roszczą sobie naogół pretensji do oryginalności. Niektóre jednak zagadnienia opracowuję całkiem samodzielnie. Zadaniem tych rozważań jest – prócz celów czysto informacyjnych – uplastycznienie niektórych szczegółów pracy fenomenologicznej, by na tej drodze uzyskać materjały do usunięcia szeregu nieporozumień, jakie się zarysowały pomiędzy fenomenologją a innemi kierunkami filozoficznemi. Rozważania moje nie mają na celu biennego niejako odtwarzania cudzych poglądów. Jako jeden z pracowników w dziedzinie badań fenomenologicznych pragnę przedstawić wytyczne tego ruchu tak, jak je sam rozumiem i jakbym je pragnął widzieć urzeczywistnionemi. Nie zaprzeczam przytem oczywiście, jak wiele zawdzięczam tak samemu Husserlowi, jak i niektórym jego uczniom i współpracownikom.

 

I. O POZYTYWISTYCZNEJ PSYCHOLOGJI DOŚWIADCZALNEJ I PSYCHOLOGIZMIE.

Gdy Edmund Husserl wydawał 1. tom swej „Philosophie der Arithmetik”, psychologja była tą nauką filozoficzną, której poświęcano najwięcej uwagi i trudów i którą uważano za podstawową naukę filozoficzną. W innych zaś naukach filozoficznych panował wszechwładnie t.zw. psychologizm. W logice n.p. dziełem dominującem była „Logika”

 

 

Dążenia fenomenologów                             n            n            n            n            n         3

 

Sigwarta. To też i „Filozofja arytmetyki” młodego jeszcze wówczas Husserla była dziełem w gruncie rzeczy psychologistycznem. Lecz już w ciągu opracowywania drugiego tomu tego dzieła /który zresztą wcale się dotychczas nie ukazał/ natrafił Husserl na zasadnicze trudności w konsekwentnem przeprowadzeniu stanowiska psychologistycznego w filozofji matematyki, trudności, które w dalszem następstwie doprowadziły do przełomu w poglądach Husserla. Owocem i wyrazem jego jest główne do dziś dzieło Husserla pot. „Logische Untersuchungen” /Halle, 1900/. Pierwszy tom tego dzieła przynosi druzgocącą krytykę psychologizmu w logice. Tak więc zaczątki fenomenologji są przedewszystkiem reakcją przeciw psychologizmowi. Należy więc w pierwszej linji zająć się zrozumieniem istoty psychologizmu.
 n       Polega on na dwojakiego rodzaju błędzie: I/. przedmioty nie mające z istoty swej nic wspólnego z psychiką ludzką uważa się za coś, co ma być tej psychiki składnikiem; 2/. do poznania tych przedmiotów stosuje się nieodpowiednie metody badania. Źródło tych błędów i ich istotę najlepiej będzie można zrozumieć, gdy się zastanowimy nad stanem badań filozoficznych w drugiej połowie XIX. wieku.
 n       W czasie tym nauki przyrodnicze doszły do niebywałego przedtem rozkwitu i odniosły decydujące zwycięstwo w walce z konstrukcyjnemi systematami idealizmu niemieckiego, a nawet – jak to się przez pewien czas wydawało – w walce z filozofją wogóle. Zwycięskie nauki przyrodnicze posługiwały się jednak w swej pracy t. zw. „doświadczeniem”, stawiały sobie za cel wytłumaczenie danych w niem „zjawisk” za pomocą związków przyczynowych, a wreszcie obejmowały zakresem swych badań całą „naturę” zewnętrzną, pozostawiając nietkniętym świat „zjawisk wewnętrznych”. Odbiło się to wszystko w spo

 

Dążenia fenomenologów                             n            n            n            n            n         4.

 

sób znamienny na typie „filozofji” uprawianej w tym czasie w Europie. Od czasów Kanta utarło się bowiem mniemanie, że tylko na dwa sposoby można poznawać przedmioty badania: na sposób „aprioryczny” i za pomocą „doświadczenia” /a posteriori/. Po klęsce t.zw. „apriorycznych” konstrukcji filozoficznych w walce z doświadczeniem nasuwał się filozofji następujący dylemat: albo filozofja wogóle nie będzie miała racji bytu i stanie się w najlepszym razie jakiemś usystematyzowaniem materjału dostarczonego przez nauki przyrodnicze, – albo też będzie musiała 1/ zdobyć sobie swoje pole pracy, nieobjęte dotychczas przez nauki przyrodnicze, 2/. naśladować nauki przyrodnicze i posługiwać się także doświadczeniem i metodą przyczynowo-genetycznego tłumaczenia zjawisk. Faktycznie też filozofja, szczególnie w Niemczech, wybrała tę drugą ewentualność, co jest tem naturalniejsze, że najwybitniejsze dzieła filozoficzne tego okresu to prace nie filozofów, lecz filozofujących przyrodników. Nauki przyrodnicze wzięły w posiadanie świat zewnętrzny, dla filozofji pozostawał świat wewnętrzny – świat ludzkiej psyche i jej stanów: stąd wzmożone zainteresowanie psychologją, stąd przedewszystkiem usiłowanie zrobienia z psychologji nauki opartej na doświadczeniu i eksperymencie, i to nauki możliwie tak samo „ścisłej”, jak n.p. fizyka.
 n       Lecz wynikiem tego było nie tylko wysunięcie psychologji na czoło badań filozoficznych i zrobienie z niej podstawowej nauki filozoficznej, lecz nadto powstanie specjalnego typu psychologji, który stał się w krótkim czasie panującym. Wzięto w swe posiadanie dziedzinę „zjawisk” psychiki, lecz zamiast zacząć na nowem polu pracy doświadczać bez uprzedzeń, wniesiono obok słusznej zasady doświadczenia równocześnie cały aparat badania wykształcony przez na

 

Dążenia fenomenologów                             n            n            n            n            n         5.

 

uki przyrodnicze. Chciano stworzyć pewnego rodzaju „pendent” do tych ostatnich, szukano analogicznych przedmiotów do przedmiotów świata zewnętrznego i chciano je w podobny sposób traktować.
 n       Jak konkretny świat przedmiotów zewnętrznych uległ w ciągu badań rozbiciu na zbiór atomów /coraz to innego typu/ i na coraz bardziej unifikujący się system ruchów w przestrzeni jednorodnej, tak i świat psychiki uległ sproszkowaniu na różnego rodzaju stany proste, niezmienne, powiązane z sobą za pomocą związków kojarzeniowych w jednostki wyższego rzędu, które zmieniają się lub przestają całkiem istnieć dzięki nowej serji kojarzeń. Stało się to tem łatwiej, że już poprzednio – głównie w Anglji i również pod wpływem ustawienia przyrodniczego – istniały w psychologji podobne tendencje. I podobnie jak w naukach przyrodniczych „zjawiska fizyczne”, tak w psychologji starano się ująć zjawiska psychiczne w pewne prawa określone w sposób ścisły, rachunkowy. Podobieństwo pomiędzy światem fizycznym, a rzeczywistością psychiczną przeprowadzono jednak jeszcze dalej. Ważną przytem rolę odegrała okoliczność, że badania psychologiczne zaczęły się studjów nad zjawiskami „psychicznemi” pozornie najbardziej dostępnemi i stosunkowo najbardziej jeszcze nadającemi się do wtłoczenia w ramy praw typu matematycznego, mianowicie nad t.zw. „wrażeniami zmysłowemi”. Oto zarówno konkretne przedmioty świata zewnętrznego, jak i atomy, na ich kształt de facto pomyślane, są pewną w sobie zamkniętą, w żaden sposób poza siebie nie wskazującą daną i to daną zbudowaną z konkretnych, lub obrazowo mówiąc, pochwytnych elementów. Takie też elementy usiłowano znaleźć w świecie psychicznym. Szukano t.zw. „t r e ś c i”, danych w sobie zamkniętych, – czegoś na kształt jakiejś nieważkiej materji, czegoś, coby nie było pod żadnym względem domniemaniem, intencją, wie

 

Dążenia fenomenologów                            n            n            n            n            n         6.

 

o czemś, nadawaniem sensu czemuś. Zwrócenie uwagi w pierwszym rzędzie na t. zw. „wrażenia zmysłowe” – w związku z dążeniem do ustalenia zasadniczych zawisłości, czy też korrelacyj pomiędzy spostrzeżeniem a dziedziną przedmiotów fizycznych – stworzyło złudzenie, że tego rodzaju sposób widzenia psychiki jest słuszny, że więc wszystko w świecie”zjawisk”x psychicznych nie jest właściwie niczem innem, jak systemem takich zamkniętych w sobie, martwych „treści”, wzgl. że powinno się dać do nich sprowadzić. Co zaś siłą swej natury wyłamywało się z tych ram, przekreślano / świadomie lub nieświadomie/, uważano za złudzenia lub urojenia i wykluczano z zakresu rzeczywistości. W związku z tem powstawały liczne teorje starające się rozmaicie tłumaczyć zjawianie „złudzeń” tego rodzaju, czyli de facto takich stanów psychicznych, które nie dały się nagiąć do wymogów teorji. Z biegiem czasu wytworzyła się pewnego rodzaju ślepota psychologów na wszystko, co nie było „treścią”, przy równoczesnym coraz doskonalszym kunszcie przekształcania wszystkiego w konglomerat takich „treści”. Stąd z jednej strony ogromne zubożenie świata psychicznego, ogromna płaskość i jałowość badań – z drugiej strony zasadnicze wykrzywienie swoistej natury tak stanów psychicznych, jak i świadomości /co dla psychologów owego czasu było naturalnie jednem i tem samem. x x Sensualizm święcił w całej pełni swe try-

———————————————–

     n       X tym czasie uchodziło nawet wśród przyrodników za jedynie „naukowy” sposób widzenia uważać wszystko, co jest dane w doświadczeniu, za „zjawisko” /Erscheinung/. To co było u Kanta naprawdę ważne i słuszne, zostało odrzucone, lub przeoczone. Natomiast przyjęto coś, co w gruncie rzeczy jest piętą achillesową systemu kantowskiego, ale co najłatwiej godziło się z fizykalnym sposobem widzenia świata zewnętrznego, stawiającego na miejsce bezpośrednio doświadczanych przedmiotów zasadniczo różny, ale jedynie za rzeczywisty uważany świat atomów i ich wszelkiego rodzaju ruchów.

     n       XX O uważaniu faktów psychicznych za pewne procesy fizjologiczne – nie mówię tu, bo to sprawa tycząca się specjalnie psycho-fizyki jako takiej.

 

Dążenia fenomenologów                             n            n            n            n            n         7.

 

umfy.
 n       Narazie jesteśmy jeszcze w dziedzinie psychologji pewnego typu. Przytem to co powiedziałem, tyczy się w pierwszej linji przedmiotów, jakie sobie taka psychologja za cel swych badań stawiała, względnie jakie sobie stwarzała. Rodzajem poznania i metodą jej badań zajmę się za chwilę. By jednak skończyć wpierw rozważania o przedmiocie badania, należy zauważyć, że stąd do psychologizmu już tylko krok jeden.
 n       Nauki przyrodnicze, a szczególnie fizyka uważa świat atomów i procesów mechanicznych za jedyny świat rzeczywisty; „objektywny”x w przeciwstawieniu do świata bezpośredniego doświadczenia, a więc świata t. zw. „danych zmysłowych”, barw, dźwięków, woni i t. d., a co więcej świata w i d z i a n y ch /ogólniej: danych fenomenalnie) przedmiotów. Wszystko to z tego punktu widzenia nie istnieje „objektywnie”, lecz jest czemś „subjektywnem”. W tej chwili zabiera głos psychologja względnie psychologistyczna epistemologja i po popełnieniu jeszcze całego szeregu błędów, których tu nie można omawiać, przekształca „subjektywność” w sensie zawisłości od realnego podmiotu poznania na „subjektywność” w znaczeniu przynależenia do psychiki, wzgl. stanowienia elementu psychiki. Barwy, tony, wonie i

—————————————–

X W ostatnich dziesiątkach lat, głównie pod wpływem poglądów Macha i Poincarego, zmieniło się co do tego stanowisko przyrodników. Dziś należy do mody uważać świat atomów /elektronów za wygodne „modele”, za konwencjonalne konstrukcje, ułatwiające nam „orjentowanie się wśród zjawisk „przyrody”, czy też „porządkowanie” tych zjawisk, które ma być ostatecznym celem nauki. Przyrodnicy zajmują jednak to w istocie swej skeptyczne stanowisko dopiero z tą chwilą, gdy opuszczają pole właściwych im badań i zaczynają „filozofować”, t.zn. interpretować rezultaty swych badań, z chwilą więc, gdy właściwie przestają być kompetentni. Do własnego sensu jednak badań przyrodniczych należy dążenie poznania i ustalenia ostatecznej natury świata rzeczywistego, „objektywnego”.

 

Dążenia fenomenologów                             n            n            n            n            n         8.

 

t.d. – to wszystko „wrażenia zmysłowe” – „stany psychiczne”.
 n       To pierwszy krok psychologizmu: cechy przedmiotowe uważane są za stany realnych podmiotów psychicznych. I tak silną jest ta mistyfikacja, że tu właśnie – w dziedzinie t. zw. „wrażeń zmysłowych”. – zdaje się leżeć istotne pole badań psychologicznych. A za tym pierwszym krokiem psychologizmu idą zaraz następne. Przyczynia się do tego to, że w naturalnem zupełnie dla fizyka ustawieniu wszystko, co nie jest materjalnem, lub nie jest procesem, w którym cząstki materjalne występują jako elementy, lub też wreszcie, co nie mając udziału w tych procesach nie odbywa się w czasie i w przestrzeni – „nie istnieje”. Innemi słowy: wszelkie „istnienie” zacieśnia się, z punktu widzenia przyrodnika, do przestrzenno-czasowej / a ostatecznie materjalnej/ rzeczywistości. Z drugiej strony z punktu widzenia psychologji stojącej pod wszechwładnym urokiem nauk przyrodniczych, wszystko w dziedzinie psychiki sprowadza się do „danych zmysłowych”, lub do podobnie pojętych „treści” psychicznych, cała zaś reszta jest urojeniem lub ułudą. Jeżeli więc o jakimkolwiek przedmiocie niematerjalnym może być jeszcze mowa jako o „istniejącym”, to nie może on być niczem innem, jak czemś „psychicznem” i jeżeli nie jest sam elementem prostym, to musi być ostatecznie konglomeratem „wrażeń zmysłowych”, „treści”, lub też jakimś przebiegiem kojarzeniowym, w którym owe treści biorą udział.
 n       W s z y s t k o   c o   j e s t,   j e s t   a l b o   m a t e r j a l n e  a l b o   p s y c h i c z n e  – oto podstawowa dysjunkcja tego stanowiska. Albo inaczej: w s z y s t k o ,   c o   n i e   j e s t   m a t e r j a l n e ,  a   m a   b y ć   u z n a n e   z a   i s t n i e j ą c e ,   j e s t   p s y c h i c z n e .  Przytem pomiędzy „zjawiskami”

 

Dążenia fenomenologów                             n            n            n            n            n         9.

 

fizycznemi, a psychicznemi istnieją w myśle tego poglądu daleko idące podobieństwa, już wyżej zaznaczone. Dziedzina psychiki niesłychanie zubożona przez pierwotne zajęcie się prawie wyłącznie „wrażeniami zmysłowemi”, nagle się dzięki przyjęciu powyższego twierdzenia ogromnie wzbogaca; niestety wzbogaca się rzeczami, które ściśle biorąc nie mają nic wspólnego z psychiką. Psychicznym więc ma być przedewszystkiem – jak już wspomniałem – cały konkretny obraz świata zewnętrznego, cały świat „zjawiskowy”, stanami psychicznemi stają się pojęcia, sądy, teorje – słowem cała dziedzina logiki. Tworami psychicanemi stają również się przedmioty matematyki, psychicznemi są też wszelkiego rodzaju wartości /etyczne, estetyczne i t.d./, które psychologizm przekształca na konglomerat uczuć i wzruszeń powiązanych z wyobażeniami; psychicznemi są dzieła sztuki: utwory muzyczne literackie, – ba nawet rzeźby nie są niczem innem, jak kawałkiem materji, do którego przywiązane są różne uczucia, wyobrażenia i t. d. O takich przedmiotach jak n.p. „państwo”, „uniwersytet”, „prawo karne” i t.p. już nie mówię. Te oczywiście w myśl stanowiska psychologistycznego albo nie istnieją wcale, albo są czemś psychicznem. Powstają całe szeregi najróżnorodniejszych psychologij, które o wszystkiem mówią, tylko nie o psychice w ścisłem tego słowa znaczeniu. A gdzie charakter samych przedmiotów zbyt silnie różni się od psychiki, tam się mówi przynajmniej o naukach opartych na psychologji. Zapanowuje pewnego rodzaju ślepota na swoistą naturę przedmiotów, przy równoczesnym wybujałym talencie konstrukcji. Bogactwo pozorne, a jednocześnie niesłychane zubożenie wszelkiego rodzaju bytu, w gruncie rzeczy zaś także zubożenie świata stanów psychicznych, z których większość zostaje prawie zupełnie przeoczona – i to takich

 

 

Dążenia fenomenologów                             n            n            n            n            n         10.

 

właśnie stanów, w których przejawiają się najcharaliterystyczniejsze rysy indywiduum psychicznego. Jak wytłumaczyć to zubożenie? zdawałoby się bowiem, że przy pojęciowem przekształceniu tylu najróżnorodniejszych przedmiotów na stany psychiczne, świat tych ostatnich powinien być niezmiernie bogaty. Tymczasem dzieje się rzecz na pierwszy rzut oka dziwna. To całe mnóstwo najrozmaitszych przedmiotów, rzekomo psychicznych, sprowadza się do kilku najprostszych elementów, jak: „wrażenia zmysłowe”, „wyobrażenia”, „uczucie”, i to elemntów, których poznanie załatwia się w niewielu prymitywnych określeniach, a całe usiłowanie badacza skierowuje się na tworzenie bardzo nieraz kunsztownych teoryj, dotyczących procesów pomiędzy owemi elementami, a służących do „wytłumaczenia” bardziej skomplikowanych zjawisk psychicznych i do zrekonstruowania owych najróżnorodniejszych, wyżej wymienionych przedmiotów. Teorje te w rzeczywistości niczego nie tłumaczą i doprowadzają każdego nieuprzedzonego badacza ostatecznie do przekonania, iż popełnia się tu gwałt na swoistej naturze przedmiotów. Owo zaś sprowadzanie wszystkiego do kilku zaledwie prostych elementów stoi w bezpośrednim związku z rodzajem poznania i metodą stosowaną, w omawianej tu psychologji, wzgl w całym szeregu rozmaitych psychologistycznych teoryj. Do tego teraz przejdę.
 n       I znowu dobrze będzie cofnąć się na chwilę do nauk przyrodniczych świata zewnętrznego. Jakiego rodzaju jest poznanie przez nie stosowane? Nauki przyrodnicze są jak wiadomo powszechnie – naukami „doświadczalnemi”. Znaczy to I/. że aktem poznawczym, na którym spoczywa ważność teoryj przyrodniczych, jest t.zw. „doświadczenie”, czyli system ze sobą motywacyjnie powiązanych spostrzeżeń zmysłowych, obserwacyj i aktów spostrzeżeniowo-poznawczych w ści-

 

Dążenia fenomenologów                             n            n            n            n            n         11.

 

ślejszem znaczeniu; 2/. materjał zdobyty na tej drodze i opracowany myślowo nasuwa nam szereg konkretnych pytań; na pytania te odpowiada „doświadczenie” w znaczeniu”eksperymentu”. W tym wypadku stwarza my objektywne warunki pewnego procesu, który mamy zbadać, a potem realizujemy za pomocą odpowiednich metod sam proces, by go módz zaobserwować. Dokładniej mówiąc: Doświadczenie w I.-szem znaczeniu nasuwa nam przypuszczenie, że w pewnem konkretnem zjawisku współdziała wiele różnych czynników. Chcemy je zbadać i ich wpływ na cechy konkretnego zjawiska. Chodzi więc o takie stuczne zrealizowanie owego zjawiska, by było możliwe wystąpienie owych czynników oddzielnie dla siebie, jakoteż zbadanie, jakie elementy konkretnego zjawiska są skutkami poszczególnych czynników. To jest zasadniczą ideą eksperymentu.
 n       Celem tu jest ścisłe ustalenie związków przyczynowych pomiędzy specjalnie wyróżnionemi i wybranemi elementami zjawiska jako skutkami, a przyjmowanemi hypotetycznie procesami „objektywnemi” jako przyczynami, a potem ustalenie związków zawisłości przyczynowej pomiędzy temi ostatniemi procesami i ujęcie ich w ścisłe formuły „praw fizykalnych”. Środkiem do tego celu jest eksperyment.
 n       Lub jeszcze dokładniej: Warunki odbywania się pewnego procesu przejawiającego się w konkretnem zjawisku nie są niczem innem, jak szeregiem procesów objektywnych, stojących przypuszczalnie w związku przyczynowym z wybranem momentem zjawiska konkretnego. Staramy się możliwie wielką ich liczbę „ustalić”, to znaczy sprawić, by działały niezmiennie, a potem wprowadzamy współdziałanie nowego procesu X, który według hypotezy ma być przyczyną wybranego momentu konkretnego zjawiska. By można było dokonać eksperymentu, proces

 

 

Dążenia fenomenologów                             n            n            n            n            n         12.

 

X musi być tak dobrany, żeby był zależny od naszej mocy i był nam o tyle znany, abyśmy mogli określić poszczególne cechy jego /n.p. natężenie, napięcie lub kierunek prądu elektrycznego wywołującego zmiany w polu magnetycznem, których konkretne objawy mamy zbadać i zawisłość ich od własności prądu elektrycznego wykazać/. Wprowadzając współdziałanie procesu X sprawiamy odbywanie się jego w szeregu ściśle określonych przez nas modyfikacyj /n.p. co do wielkości natężenia prądu/. Każda modyfikacja powoduje pewną zmianę w całości zjawiska, którą obserwujemy. Ideałem jest przytem obserwacja „objektywna” przy pomocy specjalnych przyrządów i jak najdalej idące ograniczenie w posługiwaniu się obserwacją subjektywną. Przy t.zw. obserwacji objektywnej chodzi o sprowadzenie pewnych pewnych spostrzeżonych a wskutek wprowadzonych modyfikacyj procesu x odpowiednio zmieniających się elementów konkretnego zjawiska do pewnych już znanych /i ewent. za pomocą wprowadzonego systemu jednostek zmierzonych/ procesów objektywnych przejawiających się w uprzednio zbadanych zjawiskach. Musimy przytem założyć, że łańcuch związków przyczynowych pomiędzy temi ostatniemi a zmieniającemi się elementami badanego zjawiska jest zbadany i że wykluczono w granicy praktycznej możliwości wpływy wszelkich przyczyn postronnych i przypadkowych. Ostatecznie więc chodzi o zbadanie związków przyczynowych pomiędzy procesem X, a jego skutkiem x1/wzgl. systemem skutków x1, x2,. x3, ….x4, odpowiadających każdej modyfikacji procesu x/ wyrażonym na właśnie wskazanej drodze w nowych skutkach /y1, y2, y3, …y4/ już zmierzonych i poznanych w podobny sposób. Gdy już w ten sposób zbadamy system skutków /x1, ,x2…..x11/ zawisły od procesu X, to potem ustalamy znów proces X i staramy się przeprowadzić taką samą operację odnośnie do innych procesów Z, K, … , przypuszczalnie biorą-

 

 

Dążenia fenomenologów                             n            n            n            n            n         13.

 

cych udział w przyczynach konkretnego zjawiska, i stwierdzić istnienie związków przyczynowych pomiędzy niemi a odpowiedniemi elementami konkretnego zjawiska /z1, z2 ….zn/, /k1, k2…kn/ … Wreszcie chodzi o ustalenie zawisłości pomiędzy samemi procesami X,Z,K… i o wyrażenie tych zawisłości w ścisłych prawach. Innemi słowy: konkretne zjawisko jest niejako skrzyżowaniem się /wypadkowa/ wszystkich skutków współdziałających procesów. Zawisłości pomiędzy temi procesami są przedmiotem badań, konkretne zjawisko zaś jest tylko punktem wyjścia, niejako umiejętnie odczytywanym alfabetem. Zjawisko konkretne uchodzi wówczas za „poznane”, jeżeli umiemy podać procesy X,Z,K… i zawisłości pomiędzy niemi. Ono samo odgrywa przytem – jak zaznaczyłem – rolę podrzędną, prawie tak samo, jak podrzędnym dla poznania treści jakiejś książki jest alfabet, którym ona jest pisaną. Albo paradoksalnie powiedziawszy: zjawisko konkretne uchodzi za poznane wówczas, gdy poznajemy wszystko inne tylko nie samo zjawisko x. Kto jednak nie uświadamia sobie związków rzeczywiście tkwiących poza tym paradoksem, ten bardzo łatwo dochodzi do mylnej, a często głoszonej identyfikacji wyrażonej w twierdzeniu „zjawisko konkretne jest zespołem współdziałających procesów” /de facto tylko hypotetycznie przyjętych/. /Słyszymy nieraz: „światło to jest system drgań eteru o określonej długości fali.”/. To też jasną jest wobec tego rzeczą, że „poznać” konkretne zjawisko nie znaczy dla przyrodnika nic innego, jak podać owe procesy i określić związki przyczynowe pomiędzy niemi. Ponieważ przytem chodzi o ujęcie tych związków w sposób ścisły, za pomocą systemu dowolnie dobranych jednostek, rachunkowo określonych, to poznanie poszczególnych członów owych
——————————
 n       X Nie należy tego powiedzenia mieszać z podobnie brzmiącem, lecz całkiem w innym związku wypowiedzianem twierdzeniem Bergsona.

 

 

Dążenia fenomenologów                             n            n            n            n            n         14.

 

związków co do ich cech jakościowych i bezwzględnych traci tembardziej na znaczeniu. Dla poznania bowiem pewnego stałego stosunku pomiędzy dwiema zmiennemi nie jest koniecznie potrzebne poznanie swoistych cech konkretnych wartości tych zmiennych. Koniecznem jest tylko określenie zakresu ich zmienności. Człony stosunków mogą być bowiem co do swych absolutnych cech w pewnych granicach między sobą różne, a stosunki pomimo tego takie same / w dziedzinie liczb: 3:5 = 15:25 przy 3≠15 i 5≠25/. Dzięki temu wraz z rozwojem poznania przedmiotów danej dziedziny coraz bardziej zmniejsza się ilość swoistych cech przedmiotów, a coraz bardziej zwiększa się zakres własności stosunków pomiędzy przedmiotami, wzgl. zakres cech względnych. Z jednej strony pozostaje niewielka ilość elementów, z drugiej system stosunków między niemi wyrażony w systemie praw. Ponieważ zaś równocześnie chodzi o jaknajbardziej ścisłe ustalenie objektywnych stanów rzeczy, a owe elementy są pewnego rodzaju indefinibiliami, przy których podmiot poznania może niepostrzeżenie wprowadzać pewne „subjektywne” zmiany odeń zawisłe, więc zupełnie zrozumiałem jest dążenie do jaknajwiększego ograniczenia ilości elementów i do zatrzymania z nich nie tyle ich swoistej materji, co ich formy stałej, zbliżenia ich do czegoś, co musi być niezmiennem, ale nie koniecznie znane, a co w stosunku do stopnia i typu poznania związków pomiędzy elementami jest w gruncie rzeczy wielkością „nieznaną”. Fakt wreszcie, że poznanie przyrodnicze, a zwłaszcza fizykalne, dąży do ujęcia wszelkich stanów rzeczy w związki wielkościowe , wzmacnia jeszcze ogólną tendencję jak największego ograniczenia liczby jakości swoistych zjawisk.
 n       Na jeszcze jeden ważny szczegół poznania przyrodniczego należy zwrócić uwagę. Każdy system poznań opartych na doświadczeniu jest

 

 

Dążenia fenomenologów                             n            n            n            n            n         15.

 

niejako syntetyczną sumą doświadczeń uzyskanych do danej chwili, a wybranych z pośród nieskończonego mnóstwa innych doświadczeń odpowiednio do obranego przez nas z góry celu. Przy wyborze tych doświadczeń nie jesteśmy jednak całkiem swobodni, ponieważ doświadczenia poszczególne same wiążą się ze sobą według swej treści. Każde doświadczenie motywuje doświadczenia następne i jest samo przez poprzednie motywowane, jeżeli chodzi oczywiście o doświadczenia tyczące się tego samego przedmiotu, wzgl. przedmiotów stojących ze sobą w bliższych lub dalszych związkach. Isnieje przytem zawsze możliwość, że uzyskamy nowe doświadczenia, które zmienią w istotny sposób wyniki: doświadczeń poprzednich, lub też całkiem je przekreślą. Istnieje wprawdzie możliwość zasadnicza, iż nowe, bardziej dokładne, wszechstronniejsze doświadczenia potwierdzą dotychczasowe wyniki, jest jednakże wykluczone, by można było absolutnie i ostatecznie wykazać prawdziwość osiągniętych już rezultatów. Jest to oczywiście związane z istotą spestrzeżenia zewnętrznego i wewnętrznego, jako też z budową przedmiotów realnych, do czego jeszcze w dalszym ciągu rozważań powrócę.
 n       Psychologja omawianego tu typu – nazwijmy ją króko „pozytywistyczną” – posługuje się doświadczeniem i metodą nauk przyrodniczych. Nic też dziwnego, że spotykamy w niej i w pochodnych teorjach psychologistycznych te same dążenia poznawcze, co w naukach przyrodniczych wogóle. Psycholog ma dane w spostrzeżeniu wewnętrznem zjawiska psychiczne, lecz uważa je – podobnie jak przyrodnik „zjawiska fizyczne” – tylko za pewne skrzyżowanie się /wypadkową/ skutków całego szeregu współdziałających przyczyn, które nie są ani jemu, ani nikomu wogóle dane bezpośrednio. Gdy usiłuje „poznać” owo zjawisko, to chce tylko wynaleźć przyczyny i ustalić związki zawisłości przyczynowych pomiędzy procesami nie danemi

 

 

Dążenia fenomenologów                             n            n            n            n            n         16.

 

bezpośrednio. Wskutek tego konkretne życie psychiczne rozbija na znikomą ilość elementów, bliżej nie badanych co do ich swoistej jakości, i ujmuje stosunki pomiędzy niemi w szereg możliwie ścisłych praw. Samo zjawisko psychiczne jako takie jest dla psychologa pozytywistycznego prawie że obojętne. Opanowany – słuszną zresztą w zasadzie – chęcią usunięcia z poznania psychologicznego wszelkiej „subjektywności” przeprowadza szeregi pomysłowych nieraz eksperymentów z wieloma osobnikami psychicznymi, których wstawia niejako w utworzoną przez siebie sytuację psychiczną i każe im ulegać automatycznej w pewnym stopniu reakcji na udzielane im bodźce. Im bardziej bierną jest osoba badana, im mniej stara się naprawdę zobaczyć z przeżywanych przez siebie stanów psychicznych i im bardziej „bez namysłu” reaguje na stawiane jej pytania, czy innego rodzaju bądźce, tem lepiej spełnia stawiane jej zadanie. Eksperymentator dąży bowiem do tego, by różne czynniki działały niezmiennie na hypotetycznie założone władze psychiczne, tak by współdziałanie tych ostatnich jako niezmienne nie wprowadzało przypadkowych i przejściowych zmian w konkretnem zjawisku psychicznem. Eksperyment zaś sam sprawia, że pewna badana władza funkcjonuje w sposób z góry zakreślony i przejawia się w różnych swych fazach w poszczególnych cechach i składnikach konkretnego zjawiska psychicznego, na które psycholog każe badanemu sobnikowi zwrócić uwagę. Ponieważ zaś indywiduum psychiczne podpatrując swe stany psychiczne może bardzo łatwo spływać na treść tych ostatnich – nawet mimowoli – i w ten sposób wprowadzać w badanym stanie zmiany, których nie uwzglęaniają warunki eksperymentu, dlatego psychologja eksperymentalna domaga się od osoby badanej możliwie automatycznej reakcji na zadawane bodźce. W praktyce jednak osoba poddawana eksperymentowi bardzo mało poznaje z na

 

 

Dążenia fenomenologów                             n            n            n            n            n         17.

 

ocznej zawartości przeżywanych przez nią stanów, zwłaszcza, że istnieją stany psychiczne, które tylko wówczas mogą być poznane, jeżeli indywiduum psychiczne zajmie wobec nich odpowiednią czynną postawę poznawczą. Tymczasem osoba poddana eksperymentowi ma tylko biernie stwierdzić istnienie różnych odmian pewnego momentu konkretnego przeżycia. Odmiany te, podobnie jak ów moment, jak wreszcie całe konkretne zjawisko psychiczne, są tylko wskaźnikami na pewne, gdzieś „poza” zjawiskiem ukryte procesy psychiczne. Te ostatnie są głównym tematem badania. Stąd w dziełach psychologji pozytywistycznej tak znikomo mało mówi się o tem, co to jest np. wrażenie, co to jest spostrzeżenie, uczucie i t.d. a tak wiele miejsca poświęca się przyczynowo-genetycznym teorjom tyczącym się „wytłumaczenia” pojawiania się tego, czy innego elementu zjawisk psychicznych, określonego zwykle w bardzo ogólnikowej formie. Zgodnie z przyrodniczą tendencją ograniczenia ilości swoistych cech do minimum i zmniejszenia przez to niebezpieczeństwa „subjektywności” poznania występuje równocześnie tendencja sprowadzenia konkretnych zjawisk psychicznych do możliwie małej ilości prostych elementów. Stąd pochodzi owo niesłychane zubożenie świata pychicznego, o którem wyżej wspomniałem. Zgodnie wreszcie z doświadczalnym charakterem psychologji rezultaty jej uzyskujemy na drodze możliwie licznych doświadczeń wzajemnie się motywujących. Tak zdobyte rezultaty są zaś zawsze tymczasowe, gdyż mogą przyjść nowe doświadczenia, które poprzednie już to uzupełnią, już to zmodyfikują, już to wreszcie zupełnie przekreślą. Rezultaty te wreszcie odznaczają się zawsze tylko ograniczoną pewnością i zawsze są tylko częściowe.
 n       Psychologja omawianego typu dąży do ustalenia ogólnych praw psychologicznych. Łączy się z tem jeszcze jeden szczegół metody

 

 

Dążenia fenomenologów                             n            n            n            n            n          18.

 

psychologicznej, pochodzący z podstawowych tendecyj metody przyrodniczej. W naukach przyrodniczych chodzi o wykrycie ogólnych praw, według których odbywają się procesy objektywne, np. fizykalne. Jeżelibyśmy treść tych praw wzięli dosłownie, monaby sądzić, że w przyrodzie odbywa się pewna ilość zupełnie takich samych przebiegów pewnego typu, że „prawidłowość” natury jest doskonała. Tymczasem przyrodnik natrafia w bezpośredniem doświadczeniu na bardzo różnorodne zjawiska, które gdy je weźmiemy w ich konkretnej postaci, szeregują się tylko w bardzo luźnych granicach w pewne typy i pozwalają przypuszczać istnienie stałych praw. Jeżeli weźmiemy jakiekolwiek prawo fizykalne i porównamy je z odpowieaniemi konktetnemi zjawiskami lub procesami, to przekonamy się, że prawo to wypełnia się tylko w pewnych granicach, faktycznie zaś zachodzą mniejsze lub większe odchylenia od linji zakreślonej przez prawo. W chwili gdy pewne prawo już posiadamy, odchylenia owe tłumaczą się występowaniem wśród przyczyn konkretnego zjawiska szeregu procesów, o których prawo explicite nie wspomina, czy to dlatego, że ich się nie tyczy, czy też, że nie uwzględnia jeszcze szeregu warunków zajścia konkretnego zjawiska. Jeżeli teoretycznie uwzględnimy przemilczane warunki, to prawo staje się ściślejsze; różnica pomiędzy faktycznym przebiegiem procesu, a tem, co powiada prawo, staje się mniejsza. W praktyce jednak prawo przyrodnicze jest zawsze tylko pewnem przybliżeniem, a nigdy doskonałem odzwierciedleniem faktycznej budowy konkretnych zjawisk. Ilość przyczyn współdziałających w konkretnym zjawisku
———————————–
 n       X Rozważania niniejsze przeprowadzam specjalnie odnośnie do fizyki, gdyż nauka ta jest najbardziej typową nauką przyrodniczą. W niej najdobitniej ucieleśniają się charakterystyczne cechy przyrodniczego sposobu widzenia świata zewnętrznego. Jakkolwiek inne nauki przyrodnicze wykazują znaczne odchylenia od metody fizykalnej, to jednak ta ostatnia służy tamtym za pierwowzór i pewnego rodzaju ideał.

 

 

Dążenia fenomenologów                             n            n            n            n            n        19.

 

jest bowiem nieograniczona. Dzięki temu wszelkie dalsze badanie może tylko wykryć większą ich liczbę, lecz nigdy całego ich zakresu nie wyczerpie, nigdy przeto przybliżenie nie może być zupełne.
 n       W chwili jednak, w której nie posiadamy jeszcze pewnego prawa lecz zarysowuje się nam ono tylko dość mglisto, wówczas musimy w pewien charakterystyczny sposób pojęciowo zrekonstruować konkretne x zjawiska fizyczne, by stały się materjałem odpowiednim do ujęcia go w ścisłe prawa. Podstawową nauką fizyki jest mechanika i wszystkie procesy fizykalne sprowadza się ostatecznie do procesów mechanicznych. Same zas procesy mechaniczne są ujęte w sposób matematyczny, gdzie ruch nie jest niczem innem, jak pewną funkcją czasu i przestrzeni, jako ściśle zdefiniowanych zmiennych niezawisłych. W związku z tem odbywa się wspomniana wyżej rekontrukcja zjawisk fizycznych. Przedewszystkiem następuje, za pomocą odpowiednich metod przeprowadzona, transkrypcja jakości na wielkości, wzgl. stosunki wielkościowe. Tem samem momenty jakościowe konkretnych zjawisk tracą jeszcze bardziej na znaczeniu i zbliżają się całkiem do roli alfabetu umożliwiającego odczytanie stosunków kwantytatywnych. Powtóre odbywa się tworzenie „przeciętnych” z pośród mnogości zjawisk pewnego typu, przeciętnych, od których poszczególne zjawiska odchylają się mniej lub więcej. /Sam ów typ jest tutaj już pewnego rodzaju przeciętną./ Nie indywidualne cechy zjawiska wyróżniające je od innych zjawisk, lecz te cechy są specjalnie brane pod uwagę i podkreślane, które sprawiają, iż dane zjawisko jest podobne do innych. Z pośród cech „podobnych” wyprowadza się cechy „przeciętne” /”wspólne”/ i z tym dopiero buduje się pojęciowo przedmiot, którego tyczy się sciśle prawo. Co zostanie wybrane na cechę przeciętną, zależy od zakresu i wyboru zbadanych zjawisk. Wskutek tego

 

 

Dążenia fenomenologów                             n            n            n            n            n         20.

 

„gatunek” określa tu przypadkowy zakres poddanych doświadczeniu zjawisk. Im większą ilość zjawisk zbadany, tem bardziej przeciętną będzie uzyskana na tej drodze „przeciętna”, tem mniejsze odchylenie w każdym poszczególnym wypadku, tem ściślejsze odpowiednie prawo. Stąd też tendencja mnożenia doświadczeń, ponawiania pomiarów i rachunkowego obliczania średnich arytmetycznych z uzyskanych rezultatów.
 n       Tendencję tę spotykamy i w psychologji eksperymentalnej. Nie ma tu oczywiście mowy o sprowadzeniu wszystkiego do procesów mechanicznych, lecz tak często używane i nadużywane prawa korzenia są tu czemś w rodzaju „namiastki” praw mechanicznych. Zachodzi tu jednak w każdym razie podobne formalizowanie konkretnych zjawisk i obliczanie „przeciętnych” przy równoczesnem ignorowaniu cech indywidualnych, charakterystycznych. Stąd też z jednej strony tem większa obojętność dla konkretnej jakościowej zawartości zjawiska psychicznego, z drugiej zaś rozdźwięk pomiędzy tem ostatniem, a treścią wścisłego prawa.
 n       W ostatecznym wyniku psychologja pozytywistyczna nie jest niczem innem, jak odgałęzieniem nauk przyrodniczych. Nauki przyrodnicze w ścisłem znaczeniu objęły w posiadanie świat zewnętrzny, psychologja pozostałą część „przyrody” – świat psychiki. Istotnej jednak różnicy pomiędzy obiema niema. Nie chcę rozstrzygać tutaj, o ile słuszne jest takie postawienie sprawy psychologji. Zauważę tylko, że jeżeli psychologowie tego typu łudzili się przez pewien czas, iż pracując w ten sposób czynią coś dla filozofji, to wynik osiągnięty i zresztą w końcu wypowiedziany przez samych psychologów pokazuje dowodnie, że to było tylko złudzenie, że więc nic nie uzyskano przez tego rodzaju psychologję dla filozofji. Psychologizm zaś