/
EN

List do Kazimierza Twardowskiego z 04.03.1917

Kraków, ul. Karmelicka 46 I p.
4. III. 1917
Ingarden

 

 

            Jego Magnificencyo!

            Przedewszystkiem muszę Jego Magnificencyi jak najuprzejmiej podziękować za kartkę z d. 14.II. i za łaskawie udzielone mi w niej wyjaśnienia! Równocześnie przepraszam bardzo, że dopiero teraz odpisuję. Byłem jednak przez pewien czas chory – (jako skutek głodówki w Niemczech wytworzyło się u mnie, jako że od dawna miałem nieszczególne serce, osłabienie mięśnia sercowego – już mi jednak znacznie lepiej), a potem rozpocząłem od jakiegoś czasu przygotowywanie się do egzaminu, wskutek czego tylko w niedzielę rozporządzam wolnym czasem.

            Dziękuję Jego Magnificencyi za zainteresowanie się mą pracą o Bergsonie. Widocznie jednak źle się wyraziłem w poprzednim liście, muszę więc obecnie sprostować, że przyjęcie jej do „Jahrbuchu” nie jest jeszcze definitywnie postanowione. Prof. Husserl powiedział mi tylko po przeczytaniu nie wielkiej części mej pracy, że chciałby ją w „Jahrbuchu” umieścić. Nie jest jednak wykluczone, że cała praca nie będzie mu się tak podobać, jak część przeczytana. Wprawdzie potem pisali mi znajomi z Fryburga, że Prof. Husserl chciałby w lecie bież. roku wydać nowy tom Rocznika fenom. i w nim mą pracę (a raczej narazie jej I. część) umieścić, lecz przypuszczam, że mówił tu w tym samym sensie, co mnie poprzednio, to znaczy, że przed decyzyą ostateczną raz jeszcze będzie ją musiał dokładnie zbadać.

            Niestety wskutek przygotowywania się do egzaminu nie mogę dalej pozytywnie pracować, a mam jeszcze rzeczy bardzo ważne do napisania. Właściwie – rzeczowo biorąc – to wszystko, co jest gotowe, jest tylko wstępem. Zdaje mi się, że natknąłem na bardzo ważne zagadnienia z zakresu teoryi poznania, ale też równocześnie niezmiernie trudne. O ile dziś wyczuwam dobrze widnokręgi rzeczy dziś widzianych – miałbym w zakresie tych zagadnień pracy na szereg lat. Z tego względu chciałbym się jaknajprędzej pozbyć egzaminu. Niestety wskutek poświęcania się w ostatnich dwu latach prawie wyłącznie filozofii, zapomniałem zupełnie matematykę i fizykę i wskutek tego muszę teraz dobrze fałdów przysiedzieć, by się nie potrzebować wstydzić przy egzaminie.

            Co do sprawy wojska, to byłem podczas wojny już przy pięciu przeglądach – ostatni raz w styczniu 1917 – lecz zawsze uznano mię za niezdolnego do służby. Przypuszczam więc wobec tego, że prawdopodobnie nie wezmę już udziału czynnego w tej wojnie.

            Chodzę tu od czasu do czasu do Towarzystwa filozoficznego, lecz niestety dosyć tam smutno wygląda. Poznałem jednak jednego człowieka zupełnie ciekawego i zdolnego. Jest to Dr Wasserberg. Sądzę, że to jest zupełnie solidna głowa, choć – jak to zwykle między filozofami bywa – wielu twierdzeniom jego musiałbym zaprzeczyć. Jednakowoż równocześnie nie jest on tak bardzo oddalonym od stanowiska fenomenologii, jakkolwiek znał tylko „Logische Untersuchungen”. W każdym razie sądzę, że można się po nim spodziewać rezultatów zupełnie dodatnich. – Ciekawym był w ostatnim tygodniu odczyt Prof Smoluchowskiego na temat wypadku i prawdopodobieństwa (w tym sensie, jaki ma na oku matematyka, używając tych wyrażeń).

            Niezmiernie żałuję, że nie mogę Jego Magnificencyi złożyć osobiście mego uszanowania. Nie jest jednak wykluczone, że może w jesieni zjadę na czas dłuższy do Lwowa.

            Raz jeszcze przesyłając podziękowania, pozostaję w najgłębszym poważaniu

 

Roman Ingarden