/
EN

List do Kazimierza Twardowskiego z 13.03.1921

Warszawa 13. III 1921r.

 

JWielmożny Panie Profesorze!

            Przysłano mi wczoraj odbitkę mej pracy, która ukazała się w „Jahrbuch für Philosophie u. Phaenom. Forschung” p.t. “Ueber die Gefahr einer Petitio principii in der Erkenntnistheorie”. Jest to ta praca, którą pokazywałem niegdyś WPanu Profesorowi w Lublinie. Wysłałem ją niedługo potem, lecz zginęła po drodze. Że zaś w dalszej pracy nad pozostałymi rozdziałami natrafiłem na pewne trudności – przy innych niebezpieczeństwach petitionis principii w teoryi poznania – i te trudności, które odwiodły mię do innych zagadnień – więc praca ta leżała przeszło rok w biurku, nieruszana zupełnie. Tymczasem w lutym zeszłego roku dostałem list od prof. Pfaendera z wiadomością, iż wydanie „Festschrift’u” dla Husserla uległo zwłoce, że więc mogę jeszcze przysłać mą pracę, i z życzeniem, bym to koniecznie uczynił i to w jak najszybszym czasie. Poprawiłem więc tu i ówdzie błędy stylistyczne i wysłałem I. rozdział tak, jak był. Gdy pracę tę teraz czytałem, żałowałem że to uczyniłem. Nie wydaje mi się wprawdzie błędną – ale należało to inaczej napisać. Tak, jak jest, jest ta praca raczej jeszcze studenckiego typu i nasuwa różne wątpliwości. Dobrze byłoby ją teraz na nowo napisać i dokończyć. Zainteresowania moje jednakże w ostatnim roku przesunęły się (zresztą czasowo tylko) w kierunku ontologii, tak że nie wiem, czy tak prędko wrócę do wspomnianej pracy. Rozwiązanie pewnych zagadnień ontologicznych jest mi zresztą tylko potrzebne do rozwiązania zagadnień poznawczych, na których na razie utknąłem. W ostatnich miesiącach trochę się posunąłem w zagadnieniach ontologicznych – choć to b. trudne sprawy, przytem w nowoczesnej literaturze filozoficznej ogromnie mało się zajmują tymi sprawami, tak że narazie pracowałem samodzielnie, a obecnie mam zamiar zająć się bliżej Arystotelesem i scholastyką (Tomasz), pracy byłoby na kilka lat. Niestety o systematycznej robocie trudno mówić, szkoła bowiem zabiera mi tyle czasu i sił, że sam się sobie dziwię, iż pomimo wszystko zdobywam się od czasu do czasu na pracę naukową. Warunki mieszkaniowe przytem bardzo uciążliwe, a mowy niema, bym mógł dostać inne mieszkanie w Warszawie. Dlatego zamierzam w roku przyszłym wynieść się z Warszawy. Niestety i w innych miastach uniwersyteckich stosunki mieszkaniowe podobne jak w Warszawie; będę więc musiał zagrzebać się znowu na głębokiej prowincji, co źle się odbije na mej pracy naukowej – brak książek i ludzi! – Ale cóż robić!

            W Towarzystwie Psychologicznem stan bardzo smutny. Dwa miesiące temu ustąpiłem z Zarządu pragnąc w ten sposób wywołać dyskusyę nad organizacyą Towarzystwa. Lecz i tym razem skończyło się tylko na mówieniu. Będzie więc dalej tak jak jest, chyba że w nowym Zarządzie znajdzie się człowiek, który będzie miał dość czasu i energii, by Towarzystwo na nowo zorganizować. Słyszałem, że są plany, by Czeżowski objął przewodnictwo. Życzę mu gorąco, by mu się udało stan obecny zmienić.

Łączę wyrazy głębokiego poważania

Roman Ingarden