/
EN

List do Stefana Morawskiego z 08.01.1964

Data powstania 8.01.1964
Powiązane miejsca Rzym, Wrocław
Sygnatura w archiwum K_III-26_D_54
Prawa autorskie wszystkie prawa zastrzeżone
Rodzaj zasobu list

RRRrof. Roman Ingarden                      n                n       Rabka Zdrój, 8 stycznia 164 .
Kraków Biskupia 14

Szanowny Panie Kolego,

  n     n     n     n     n  n     n      dziękuję Panu za przysłanie mi do wglądu artykułu p. J. Sławińskiej, który właśnie z zainteresowaniem przeczytałem. W teh chwili jestem zbyt daleki od zagadnień estetyki a w szczególności teorii architektury i trudno było mi dziś odpowiedzieć p.Sławińskiej jakimś artykułem. Myślę jednak, że może będzie rzeczą pożyteczną, jeżeli w formie listu do Pana wypowiem kilka uwag, które może Pan zechce jako list jedynie ogłosić.

  n     n     n   1. Przypuszczam, że główne źródło wątpliwości, jakie się p. Sławińskiej nasuwają pod adresem twierdzenia, iż dzieła architektury są przedmiotami intencjonalnymi a nie realnymi budynkami, czy innymi przedmiotami fizycznymi, tkwi w tym, że p. Sławińska nie uwzględnia w swych uwagach, jak trudnym zagadnieniem jest pytanie, którym to właściwie przedmiotom można przypisać charakter realnego bytu i za fizyczne, czy materialne uważać. Pani Sławińska za realne i materialne uważa,zdaje się, pewne w życiu codziennym za fizyczne i realne uchodzące makroskopowe bryły kamienia i stali, betonu czy cegieł. Otóż jest rzeczą wątpliwą, czy tego rodzaju przedmiotom które są nie tylko bryłami, ale są zarazem barwne, twarde lub miękkie, szorstkie lub gładkie o określonych płaszczyznami lub krzywiznami powierzchniach i td., można już przypisać charakter realności. Naprawdę realne są – zdaje się – cząstki elementarne, a najlepszym razie atomy lub molekuły o skomplikowanej budowie. Otóż nie przecząc ani na chwilę, że fizycznym fundamentem bytowym dzieła architektury są gromady czy chmury atomów w rozumieniu współczesnej fizyki, nie mogę tego dzieła utożsamić z taką chmura atomową, podobnie, jak nie mogę uważać np. V-tej Symfonii Beethovena za pewien system fal ośrodka sprężystego, to uznał nawet taki zawodowy fizyk jak Max Born. Sle i owe bryły stali, betonu czy cegieł, którymi operują konstruktorzy architektoniczni i którymi posługują się technicy, nie są identyczne z owymi chmurami atomów, od których zresztą są tylkoczęściowo bytowo zależne, bo niezbędnym czynnikiem do ich ukonstytuowania są pewne dobrane mnogości aktów percepcji i aktów myślowych, które je współwyznaczają. Nie są identyczne , albowiem jednym i drugiem przysługują różne systemy własności, które się częściowo przynajmniej wykluczają. Kto chciałby je utożsamić, musiałby uznać pewne przedmioty sprzeczne. Jak nelaży nazwać te nowe przedmioty, takie jak bryły materiałów budowlanych. a tym bardziej takie, jak architektoniczne dzieła sztuki, czy natury ich i ich sposób istnienia należy tak określić, jak to uczyniłem w mym szkicu na temat dzieła architektury czy też jakoś inaczej, to już sprawa dalsza. Istotne jednak jest to, że w całym zespole swych własności różnią się one od chmur atomowych a jeżeli te chmury są realne i materialne /fizyczne/, to dzieła architektury nimi nie są.

  n     n     n   2. Z konstruktywizmem czy funkcjonalizmem w teorii architektury to mnie łączy, iż podzielam ich najważniejsze argumenty i postulaty pod adresem konstrukcji dzieł architektury, to mię zaś z nimi dzieli, że tych postulatów nie uważam ani za niezbędne dla każdego dzieła architektury, a tylko za niezbędne dla pewnego ich typu, ani też za wystarczające dla tego, by pewne dzieło było dziełem sztuki architektonicznej.

  n     n     n   3. Budowanie kasetonów w ten sposób, jak to się stało przy odbudowie zamku na Wawelu, jest z punktu widzenia technicznego niewątpliwie tandetą. Niemniej jednak, jeżeli to się dokonuje w ten sposób, iż widzowie absolutnie istnienia tej tandety nie podejrzewają, jeżeli w percepcji estetycznej nie pojawia się w żaden sposób „świadomość nieautentyczności tworzywa” – jak się wyraża p. Sławińska – to owa nieautentyczność całkowicie ukryta nie ma znaczenia dla dzieła architektury, a to jedynie twierdziłem w mym szkicu /nota bene pisanym w r. 1928, a ogłoszonym w r. 1946, a nie dopiero 1958.

  n     n     n   4. Pewne jest, że istnieje wiele budynków zbudowanych na podstawie tego samego projektu, ale by one były dziełami sztuki architektonicznej, to wydaje się co najmniej wątpliwe. Zrealizowane przykłady np. w niektórychmiastach w Anglii, są odstraszające. To, co p. Sławińska pisze o „powtarzaniu” tego samego elementu /np. wysokościowca/ przy budowie osiedli, który staje się inny przez odmienne ustawienie w przestrzeni, nie wydaje mi się argumentem przeciw moim twierdzeniom. W tym przypadku bowiem nie owe same „elementy” są już dziełami architektury, lecz dopiero całe osiedla, które są jednolicie komponowane, a w których owe „elementy” – rzekomo tylko te same – odgrywają rolę pewnych składowych i to odmiennych, bo różną funkcję w całości spełniających. Mamy tu do czynienia z dziełami architektury całościami wyższego rzędu. Że istnieje coś takiego, o tym świadczy właśnie nowoczesna architektura tak ściśle związana z tak zwanymi momentami „urbanistycznymi”. Kto zna nowe na peryferii Rzymu leżące nowe całe dzielnice,ten zgodzi się z tym poglądem, ale i u nas np. przy komponowaniu nowych dzielnic, np. południa Wrocławia projekcie Krakowskiego Miastoprojektu, takie nadrzędne całości architektoniczne są przynajmniej w projekcie realizowanymi. Poszczególne budynki odgrywają w nich rolę podobnie niesamodzielną, jak np. kolumny w świątyni greckiej. To nadrzędną całość stanowiące dzieło architektu- jest dopiero tym, które ma swą odrębną, niepowtarzalną w istocie naturę, a którego powtarzanie nie jest w istocie różne od zjawiska plagiatu, kopii i robią pod względem artystycznym akurat takie samo wrażenie, jak np. w USA poszczególne pałace stanowe.

  n     n     n   5. Szkice moje z ontologii sztuki pisałem zawsze w nastawieniu i wysiłku, by być wiernym danym mego doświadczenia estetycznego. Nie twierdzę że mi się to zawsze udało, ani że doświadczenie to mię nigdy nie zawiodło. Tiwerdzę tylko, że twierdzeń przeze mnie wypowiadanych nie naciągałem do jakichś z góry powziętych xxxxx koncepcji. Dlatego właśnie typy przedmotów intencjonalnych i ich stosunków do przedmiotów bytowo autonomicznych tak wielce się, zdaniem mym, różnią w różnych sztukach. To, co jest prawdą w tym względzie w literaturze, nie jest prawdą np. w architekturze. To jest właśnie, jak sądzę, siła przedstawianych przeze mnie poglądów, a nieich – jak powtarza wielokrotnie p. Sławińska – ich „niespójności”. Ustawiać je wszystkie pod jeden strychulec, sprowadzać do jednej tylko koncepcji, to właśnie to, czego starałem się uniknąć. Nie sądzę przy tym, bym wygłaszał istotnie jakieś twierdzenia prowadzące do sprzeczności lub owej „niespójności”, Ale oczywiście nie mogę tego tutaj wykazać.

Artykuł zwracam z podziękowaniem dla Autorki i proszę Pana, Panie Kolego o przyjęcie moich wyrazów prawdziwego poważania

/Roman Ingarden/