/
EN

List do Zofii Lissy z 21.05.1954

Kraków, 21.V.54/r.

Droga Pani Zofio,

tym razem ja się zasmuciłem dowiedziawszy się z listu Pani, że mój list poprzedni taką Pani przykrość wyrządził. Zaiste nie zdawałem sobie z tego sprawy, że tak być może i bardzo miprzykro, że tak się stało. Ale ten fakt właśnie, że był on może zbyt ostro napisany, dowodzi, że był pisany w przyjacielskiej postawie, w zaufaniu zarazem, że Pani nie weźmie mi za złe, jeżeli coś za szczerze było postawione. Myślę, że między starymi przyjaciółmi szczerość obowiązuje i zawsze staram się tak postępować. Inna rzecz, że sąd mój może być fałszywy – co do techniki pisarskiej, w jakiej ostatnie prace Pani są pisane. Oczywiście będę się starał to skontrolować. Bardzo daleki jednak byłem i jestem od tej wątpliwości, jaką Pani porusza w ostatnich słowach Swego listu. Nie, wcale, nie. Nie powinna Pani przestać pisać, tylko – jak mi isę wydaje – powinna Pani poddać kontroli Swą aparaturę pojęciowo. Pisać o dziełach muzycznych jest bardzo trudno i jedynie powoli i z trudem można sobie wyrobić pewien postęp w pojęciowym ujmowaniu spraw tak dalekich od tworów czysto rozumowych, jakimi są dzieła muzyki. Więc nie należy się martwić jeżeli aparatura, sposoby ujmowania czasem zawodzą. Myślę, że można i trzeba zdobyć się  na precyzyjniejsze ujęcia, niż to mogła zrobić dawniejsza generacja muzykologów i estetyków muzyki. List też mój miał być tylko zachętą do wysiłków w tym kierunku. Jeżelibym mógł być Pani w tym w czemś pomocnym, bardzo bym się cieszył. Tak, jak dawniej.

A teraz do spraw bieżących. Zacząłem spisywać uwagi do Pani rozprawy o „roli kojarzeń w percepcji dzieła muzycznego”. Ale pokazało się, że żeby tylko dokłaniej sformułować to, co powiedziałem w dyskusji na posiedzeniu w PAN, trzeba znacznie więcej napisać, niż to przewidywała redakcja ”Materiałów”. Napisałem już ponad dwa arkusze, a jeszcze dość daleko do końca. Pozatem minął już terminwyznaczony. Wczoraj więc napisałem do redakcji „Materiałów”, że rezygnuje z ogłoszenia tego w tym czasopiśmie. Zresztą prawdę mówiąc nie widzę celu takiej publikacji. Natomiast chcę to dokończyć, żeby do Pani dać do przeczytania, może nawet, zanim będziemy mogli o tych sprawach pomówić. Przyjazd mój do Warszawy zdaje się nie nastąpi aż koło połowy czerwca, bo posiedzenie Biblioteki Klasyków zostało odłożone. Gdy będę znał termin posiedzenia /zapewne po 15 VI/, dam Pani znać i może będzie możliwe podyskutować bezpośrednio. Przywiozę też mój egzemplarz Pani rozprawy, bo chodzi mi po poszczególne sformułowania. Chętnie przyjdę do Pani, ale chciałbym przeprowadzić czysto roboczą, techniczną dyskusję. O innych sprawach, które Pani porusza w Swym liście może też przy sposobności pomówimy. W każdy razie zawsze przypuszczałem, że Pani tak myśli jak to w liście Swym Pani napisała.

Na razie serdeczne pozdrowienia i ukłony przesyłam

/ Siedzę od ostatecznym wykończeniem Kanta, którego mam oddać ½ z końcem maja.
Bardzo to żmudna robota, zwłaszcza technicznie