/
EN

List od Anny Teresy Tymienieckiej z 03.01.1967

Tymieniecka        v        3.I.1967

Najdroższy Panie Profesorze,

Dziękuję serdecznie za list oraz za życzenia. Moje choć spóźnione – żadnych kartek w tym roku nie zdążyłam wysłać gdyż przed świętami mieliśmy wszyscy po kolei w domu wirusa żołądkowego który panował w całej okolicy – równie serdeczne i szczere.
v           Problemy które Pan porusza odnośnie mojej książki wskazują na radykalne nieporozumienie.
v           Otóż nigdzie w tej książce żadnego z Pana poglądów w żaden sposób nie „referuję”. Zatem o wierności oddania Pana myśli nie może być ani mowy ani kwestji i nic do sprostowywania nie ma. Wymieniam Pana dwa razy w dwa zupełnie różne sposoby.

A. Tam gdzie (cytuje Pan w Swoim liście) problem formy i materji, mówię uczciwie w przypisku że teorję kt. przedstawiam jako swoją, zapożyczyłam w jej głównej koncepcji od R. Ingardena, ale przerobiłam ją według mojego poglądu na sprawę. Zatem nie chodzi tu wcale o wierność Pana koncepcji ale o uczciwość oczywiście dałam dowód podając jej źródło. Zupełnie tak jak Pana koncepcja świadomości w Sporze pochodzi od Husserla ale przedstawia ją Pan w swoim ujęciu. [Postęp w filozofji tak następuje. Nikt nic podstawowego w własnej głowy wyłącznie nie wymyślił. Nawet Ingarden] To że Pan pojmuje strukturę inaczej niż ja to mogą moi czytelnicy sprawdzić gdyż kilkakrotnie odniosłam ich do moich innych prac gdzie nic innego nie robię tylko Pana myśl referuję. Wszystkie odchylenia mogą sprawdzić w ten sposób sami widząc że ja zastrzegam się dobitnie że teorja w „Why is there” materji i formy jest tylko zapożyczona w przeróbce i zmieniona.

B. Tam gdzie odrzucam Pana podejście do moich problemów (we wstępie) jako dające tylko „separate structures” to też chodzi o zupełnie inne stanowisko niż referowanie Pana poglądów. Ja bynajmniej nie mówię że Pan widzi swoje analylizy typów bytowych w ten sposób. (I świetnie Pana analizy we wszystkich szczegółach pamiętam!) Sama zresztą podnosiłam wielokrotnie w pracach w kt. Pana referowałam ontologiczne ufundowanie stosunków XXX bytami oraz ruchu.
v           Ale to odbywa się u Pana wdgł. mojej interpretacji (w szerszej perspektywie i z mojego punktu wyjścia) na płaszczyźnie ukonstytuowanej rzeczywistości.
v           Ja zaś stawiam moje problemy w tej książce na znacznie bardziej podstawowej płaszczyźnie – pre-konstytutywnej.
v           Moje postawienie zagadnień nie odpowiada Pana ontologji ale raczej Pana metafizyce. Tylko że:

I° ja daję inną formulację temu co Pan nazwałby metafizyką

2° Pan w Swojej perspektywie wychodzi z ontologji – ja w mojej wychodzę z XXX właśnie kosmologji

W rezultacie, Pana struktury przedmiotowe mogą rozwiązać problemy ruchu (w formie związków przyczynowych) na tejże płaszczyźnie ukonstytuowanego świata ale są zupełnie bezradne wobec tego co ja uważam ja za punkt wyjścia: tej podstawowej pre-konstytutywnej dynamicznej spontaniczności.
v           Z tego zasadniczego punktu widzenia wszelkie struktury [tak jak ja pokazałam rolę konstytucji w moim esseju w Wenecji i w KantStudien 1964: „Ideas as The constitutive a priori”] mają rolę separatywną, rozłączenia racjonalno-sztucznego – tego co z natury jest nierozłączne; wprowadzenie sztucznych granic między elementami które płynnie przechodzą jedne w drugie drogami niesłychanie bardziej zróżnicowanymi niż intelekt mógłby kiedykolwiek odkryć.
v           W rezultacie: to co ja mówię o Panu jest nie cytowanie Pana poglądu na Pana rezultaty, ani rzeczowe oddanie tych rezultatów – po to moi czytelnicy wiedzą do jakich innych prac się zwrócić – ale mój pogląd na ostateczną wartość Pana rezultatów widzianych nie w Pana perspektywie moich zadań i mojego punktu wyjścia kt. jest radykalnie różny.
    v           Mam nadzieję że teraz porozumiemy się. Może Panu być nie miło lub może Pan się nie zgadzać z moją oceną Swoich teorji wzgl. może Pan zechcieć abym je szczegółowo wykazała i jestem skłonna wejść w polemiki gdyby Pan zechciał przeciwstawić się mojej ocenie rzeczowo. Ale nie może Pan ani zarzucić mi niewierności przedstawienia Jego poglądów, gdyż w tej książce żadnych Pana poglądów nie przedstawiam, ani, nie może Pan zarzucić mi zapożyczenia Jego ideji do moich własnych pomyślunków i w mojej własnej przeróbce, gdyż to jest praktyką filozofowania – Sam wielokrotnie Pan to robi wobec innych – a źródło zostało podane ze wszystkimi zastrzeżeniami odpowiadającymi wymogom uczciwości naukowej.
v           Oczywiście może Pan uważać że moje przesunięcia Pana teorji nie odpowiadają prawdziwemu stanowi rzeczy. Zatem możemy polemizować na ten temat.

    v           Bezprzecznie jestem Pana uczennicą w sensie: a) że się masę od Pana nauczyłam b) że znam Pana myśl jak moją własną. Ale z tego nie wynika:

a) ani że się z nią identyfikuję, przeciwnie mój własny punkt wyjścia wyszedł z gruntownej krytyki Pana przedsięwzięcia jako ostatecznego postawienia sprawy
b) Uważam że sprawę należy postawić zupełnie inaczej i dopiero wtedy ten wspaniały dorobek analityczny Pana pracy znajdzie swoje zastosowanie
c) Z mojego punktu wyjścia nie wszystko w Pana analizach konkretnych się zgadza. Kiedyś gdy rozwinę już moje własne pomysły i „będę miała czas” to zajmę się może bezpośrednią rzeczową krytyką różnych punktów Pana filozofji ale narazie interesuje mnie głównie to co sama dla siebie widzę to chcę po swojemu rozwinąć i przedstawić.

    v           Moją problematyką zupełnie się Pan nie zajmował a Swojej metafizyki jeszcze nie ogłosił (w każdym razie nic o tym jeszcze nie wiem).
v           Proszę tak najprościej i najszczerzej bo są to sprawy podstawowej uczciwości intelektualnej o które chodzi i nie uważam abym uchybiła im w jakikolwiek sposób. Jestem przekonana że sam Pan to uzna.
v           I gorąco tego pragnę gdyż myśl o nieporozumieniu między nami jest mi głęboko bolesną. Rozumiem przecież że Panu trudno wż[y]ć się w mój świat myślowy w kt. Pana ideje są tylko oderwane od całości i zmienione fragmenty. Mimo że co do samych zagadnień filozof. w pewnym sensie kontynuuję bieg spraw[y] rozwinięty przez Pana, ale robię to na mych torach. I w tym sensie też jestem Pana uczennicą (choć w słabszym sensie niż Pan był Husserla).
Wie Pan dobrze jak głęboko przywiązana uczuwam się do Jego myśli i jak dużo Mu intelektualnie zawdzięczam – nie wyobrażam sobie też aby głębiej było można wgryźć się w Pana myśl niż ja ją rozumiem – ale ja robię co innego.
v           Już dosyć tych wywodów, które Sam Pan wywołał!
v           Co do Guggenheima to muszę wytłumaczyć, że to o co się staram jest rodzajem konkursu, 150-300 kandydatów na każde styp. Kandydaci z różnych dziedzin nauki i sztuki gdyż chodzi tu o wyróżnienie zaszczytne bardzo zawodowo najbardziej twórczych jednostek. Żadne czysto techniczne niuanse nie wchodzą wogóle w rachubę gdyż podanie i rekomendacje mają wykazać wybitność twórczości jednostki w jej dziedzinie. Jeśli nie ma takiej wybitności to wogóle nie bierze się kandydata pod uwagę. Czyli że wątpię aby Pan Profesor właściwie miałby odpowiednie nastawienie do mojej kandydatury skoro dopiero przeczytanie ostatniej (4 tej z rzędu!) mojej książki ma Mu dostarczyć materjału do opinji.

    v           Proszę gorąco dać mi znać odwrotną pocztą czy rzeczywiście może mnie Pan na tak wyróżniające i zaszczytne stypenjum z lekkim sercem polecić. Jeśli nie – o co wcale się nie „pogniewam”!!! – to zwrócę się do kogo innego bo szalenie mi na tym zależy i nie chciałabym tej okazji (jest i granica wieku 40 lat) stracić.
Tylko superlatywne oceny mają jakieś znaczenie gdyż tylko tacy kandydaci wchodzą w rachubę.
Więc doprawdy wcale nie będę miała Panu za złe gdy się z tego wycofa – tylko błagam dać mi natychmiast znać gdyby to było. Danie mi b. dobrej oceny tylko oddałoby mi kiepską przysługę.
Oczywiście nigdy się nie wie co referenci piszą. Jestem pewna odpowiedniego polecenia tylko od 2. Co trzeci napisze (Wahl) to wiedzieć nie mogę; (w prawdzie miałam od niego wczoraj list z wielkimi pochwałami mojego Leibniza kt. dość konkretnie omawia podnoszą co mu się podoba a krytykując tylko drobnostki.)

    v           Kończę już przepraszając za tak długą epistołę i wierząc że się porozumieliśmy w sprawach zasadniczych. Polemikę z Panem z rozkoszą podejmę jeśli chce Pan przeciwstawić się moim poglądom na Pana ontologję. Moc serdeczności od nas wszystkich oraz wyrazy prawdziwej czci dla Obojga Drogich Państwa oraz najlepszymi życzeniami na Rok 1964.

Szczerze oddana
v    Teresa