/
EN

List od Bogdana Suchodolskiego z 20.10.1945

Warszawa 20.X.1945

 

    c Drogi Romanie,

serdecznie dziękuję Ci za troskę o moje książki będę Ci bardzo wdzięczny za doprowadzenie sprawy do [sz]częśliwego końca. p. Marczyński robi trudności wbrew mojej umowie ustnej z nim i z p. doc. Pociechą. Gdy byłem w Krakowie w czerwcu ustaliłem, że książki będą wydane na podstawie złożonego zaświadczenia, które podpisał Twój Syn, prof. Łempicki i Ty wreszcie. Zaświadczenie to wystarczająco ligitymuje moją własność całości książek i szaf. Kwestja mogłaby być tylko co do książek prof Czekanowskiego, które nadeszły razem z moimi, ale prof. Cz. – jak mi mówił – odłożyć swoje do innego kąta sali (zresztą od początku leżały one osobno). Piszę równocześnie do p. Marczyńskiego – jak chciałeś – ale myślę, że Twoje słowa będą miały tym większą wagę, że Twój syn ekspediował tę całość. Rozwiązywanie powiązanych książek i robienie spisów jest oczywiście bezsensem, skoro książki przyszły bez spisu, i zakrawa na szykanę. Co do wyładunku książek to zawsze na miejscu ktoś się znajdzie. Zresztą zapewne i szofer za opłatą i wódką nie będzie tak leniwy. Wszelkie koszta w Krakowie bądź łaskaw pokryć z mojego honorarium.
    c Co zaś do mojej rozprawy to opłacanie maszynistki z mojego honorarium – oczywiście – nie bardzo mi się uśmiecha; niechże tłumacz trochę się pomęczy. Przy sposobności podaj mi jego adres, łatwiej będzie skomunikować się mnie z nim, niż odwrotnie, gdyż mieszkam dość daleko od centrum, a bywam tylko wieczorami.
    c O Twoją sprawę pytałem w Ministerstwie: powiedziano mi, że będzie załatwiona bez wątpliwości, a zwłoka nastąpiła dlatego, że chciano odczekać do nowego budżetu, by załatwić wszystkie nominacje i ustalenia razem. Nie przejmuj się tym – to musi trwać. Ja jestem w podobnej sytuacji: i moja nominacja warszawska nie jest zał[at]wiona formalnie, mimo że Rektorat wiele już napisał w tej sprawie i że mam życzliwych ludzi w Ministerstwie. Ale wciąż się „załatwia”.

 Serdeczne pozdrowienia
    c          c Bogdan