/
EN

List od Józefa Tischnera z 28.04.1966

Kraków, dnia 28 IV 1966 r.

 

 

 

Szanowny Panie Profesorze.

Bardzo dziękuję za wiadomości z Rabki. Otóż wykłady z etyki zabrałem z przygotowanego miejsca zaraz w poniedziałek. Czytam je w tej chwili kawałkami i jestem już przy drugim. Postaram się na tyle zwiększyć tempo, by w ciągu najbliższych dwóch tygodni mieć je za sobą. Jestem jednak w dość poważnym kłopocie, bo nie wiem, czy będę mógł coś mądrego na ich temat powiedzieć.
Jutro mam zamiar po raz drugi odwiedzić biuro paszportowe i złożyć drugie podanie o paszport. Podobno są szanse, że dostanę. Obawiam się jedynie tego, że podczas wakacji w Archiwum zastanę drzwi zamknięte na klucz. Stąd problem, czy ewentualnie pojechać zaraz po otrzymaniu paszportu, czy odczekać wakacje. Oczywiście problem jak na razie fikcyjny, bo paszportu nie mam. Być może też, że w ogóle go miał nie będę.
U nas panuje trochę gorączka przed uroczystościami 8-ego maja. Profesorowie ze seminarium mają nieść relikwie podczas procesji. Mają to być relikwie św. Jana Kantego, podobno głowa, ale w aspekcie sakralnym to wszystko jedno, głowa czy ręka. Logicznie rzecz biorąc tę zaszczytną funkcję powinni spełniać co najmniej profesorowie–prałaci, ale ci w sposób zupełnie niezrozumiały od tej czynności się wykręcają. W związku z czym zdaje się także na mnie spadnie ten „zaszczyt”. Jestem w poważnym kłopocie, bo nikt nie chce zrozumieć, że się nie nadaję… Inni mają jeszcze inne problemy w związku z uroczystościami, ale dla profesorów seminarium istnieje tylko ta nieszczęsna głowa świętego.
Czytam także Heideggera, o którym Panu Profesorowi wspomniałem. Moje wrażenia są podobne do wrażeń Pana Profesora z lektury Merlau–Ponty’ego: tam są całe partie pomysłów Husserla. Mimo kłopotów natury językowej coraz bardziej wciąga mnie ta lektura. Może będę mógł napisac jakiś krytyczny artykuł.

  n                n    Łączę bardzo serdeczne pozdrowienia.

  n                     n                     n                     n   Ks. Józef Tischner