/
EN

List od Władysława Witwickiego z 14.01.1927

Warszawa 14. I. 1927

 

Kochany Romku! Smutny ten list z 11.I.1927. Dziękuję Ci za prospekt. Czy Twardowski trzyma sprawę sprowadzenia Ajduk. w tajemnicy akurat przed Tobą – tego nie wiem. Wiem, że on zawsze uważa na to, co mówi a mnie n.p. kiedy opowiadał, że ktoś tam we Lwowie prędzej wiedział o Komisji w sprawie Baleya do psychologii dziecka, powiada: “Niedawno mówił mi ‘jeden z członków’ grona profesorskiego: “nie mamy nic przeciw powołaniu Baleya do Warszawy”. ‘Jeden z członków’ a nie: ten i ten. Również, kiedy idzie na miasto z wizytą, nie powie “mam być tam i tam”, tylko ogólnikowo a na drugi dzień ta i tamta mi opowiada, “był u mnie mistrz na bigosie” czy na czemtam innem. Taki już ma zwyczaj. Obecny obrót rzeczy, oczywiście, tak wygląda, że nie Tobie tylko Ajdukiewiczowi się katedra kroi. Tutaj mu zwyczajnej jeszcze długo nie dadzą – i to on wie. Musiałby coś grubszego napisać. A tam dają. Ajd. sam “nie wie”, gdzie pójść. Tak powiada. Tam mu mieszkanie za drogie dadzą. Ale mu może mu taniej dadzą. Nie wie, wątpi, myśli, że nie pójdzie chyba. Co myśli naprawdę i co robi, nie wiem, bo się nie spotykamy. Ja się tam nie wybieram, bo nigdzie nie chodzę, a on przestał przychodzić do mnie.

Ze słuchaczami robi jakąś logikę matematyczną, jakieś nawiasy omawia przez szereg wykładów, daje im do czytania rozdziały z Burali-Fortiego – to flaki z olejem i sieczka matematyczna  z Leśniewskim jest blisko i pewnie jeżeli będzie co robił, to jakąś matematykę. Czy Ajd. oderżnął swoją analizę pytań od siebie i podał w sosie logistycznym – nie wiem. Nie byłem na tym jego odczycie. A do logistyki nie mam zdrowia.

Czy się zanosi na katedrę nadzwyczajną dla Ciebie – nie wiem. Nic o tem nie słyszałem – ale Ty tam na miejscu sam będziesz czuł i wiedział, czego się możesz spodziewać i czy możesz się czegoś spodziewać. Tych 30 godzin w szkole – to jest okropne oczywiście. Ale Ty, mimo to, przez wakacje zrobisz tom. Jeżelibyś nie miał widoków we Lwowie, to będziesz sam wiedział. Ja się tak nie znam na sprawach kulisowych i zakulisowych uniwersyteckich a że z nikim nie żyję, więc i zdania nie mam w tych rzeczach. Nie słyszałem, żeby się na katedrę filozofii dla Ciebie zanosiło, ale moje zdanie o tem i moje słyszenie nie ma żadnego znaczenia. A możebyś się z Ajdukiewiczem porozumiał, zapytał, z Twardowskim też wyraźnie pomówił – jeżeli zechcesz – zobaczyć się Wam łatwo i porozmawiać nietrudno (obiektywnie).

Walka o byt – niewesoła rzecz. I te katedry nieliczne jak deski na falach. A możebyś Ty jakie feljetony gdzie kiedy pisał, albo jakieś odczyty – we Lwowie czy na prowincji? Najgorzej z tą gorączką.

Przede wszystkim powinieneś dojść do zdrowia. To grunt. I zdrowia pilnować, a o resztę mniejsza. Wszystko będzie dobrze. Pa!

Pani ucał. rąk i ukłony od Leny

W.