List do Kazimierza Twardowskiego z 14.02.1924
Toruń, 14. II 1924 r.
Wielce Szanowny Panie Profesorze!
Przedewszystkiem jak najserdeczniej dziękuję Wielce Szanownemu Panu Profesorowi za zawiadomienie mię o decyzji, jaka zapadła w sprawie mej pracy o pytaniach essencjonalnych, wzgl. w sprawie mej habilitacji – zwłaszcza, że decyzja ta tak dla mnie pomyślna. Zarazem gorąco dziękuję WSzanownemu Panu Profesorowi za to żywe zainteresowanie się treścią mej rozprawy i za wielki nakład pracy poświęcony zapoznaniu się z nią. Umiem to tembardziej ocenić, że zdaję sobie jasno sprawę z ilości i różnorodności zajęć, jakie ciążą na WSzanownym Panu Profesorze. Jeżeli zaś objawiłem w całej tej sprawie pewną niecierpliwość i ośmieliłem się kilkakrotnie atakować WPana Profesora memi zapytaniami –, to tylko dlatego, że pragnąłbym już bardzo wydostać się z Torunia i pożegnać się z rozmaitemi niezbyt miłemi stosunkami. A przy tem perspektywa innej, owocniejszej, większej pracy, nadzieja, że wreszcie większość mych sił będę mógł poświęcać kształceniu młodych ludzi w filozofowaniu, że równocześnie będę miał więcej czasu na własną pracę naukową – to wszystko złożyło się na pewien stan podniecenia, który łącznie z niepewnością, jak wypadnie decyzja Szanownego Pana Profesora, napawał mię pewną niecierpliwością. Dziś, gdy zasadnicza decyzja już zapadła, a cała sprawa stała się w znacznej mierze już tylko kwestją czasu, gdy wiem napewno, że się z Torunia wydostanę i że nie będę całe życie uczył mnożenia wielomianów itp. – sprawa odsunięcia habilitacyi o kilka miesięcy jest dla mnie drugorzędnego znaczenia.
Dlatego bardzo chętnie godzę się na propozycję SzPana Profesora, by habilitację odbyć w letnim trymestrze, o ile to z powodów, których ważność Pan Profesor najlepiej umie ocenić, jest wskazane. Radbym jednak w takim razie, by colloquium odbyło się dopiero w lipcu – (zdaje mi się, że trymestr trwa tak długo); gdyby zaś to z powodu kończenia się trymestru w czerwcu nie było możliwe – to z końcem czerwca. Rozmawiałem dziś z p. wizytatorem Dr. Ryniewiczem i p. dyrektorem Mianowskim w sprawie urlopu – przy tem sam z uwagi na matury proponowałem tylko wydatną zniżkę godzin (do 20) na maj i czerwiec. Obaj ci panowie oświadczyli, że będą się starali iść mi na rękę. Przypuszczam więc, że gdybym się zabrał zaraz do pracy, to pomimo braku urlopu mógłbym się do tego czasu przygotować. Chciałbym bowiem koniecznie do wakacji letnich załatwić sprawę colloquium – zwłaszcza, że i tutejsze sfery szkolne pragnęłyby mieć wyświetloną sytuację, co do mego stosunku do toruńskiego Gimnazjum. Dziś na zapytanie, czy będę od 1. września nie mogłem nic odpowiedzieć, bo sam nie wiem, jak się sprawy ułożą, zwłaszcza, że sprawa posady we Lwowie jest jeszcze zupełnie nie poruszona.
Proszę więc jak najuprzejmiej Szanownego Pana Profesora o łaskawe zawiadomienie mię, kiedy mam wnieść podanie do Senatu (czy też do Wydziału), by załatwienie mej habilitacji było w letnim trymestrze możliwe.
O decyzji Pana Profesora w sprawie przyjęcia mej rozprawy byłem zmuszony p. Ryniewiczowi i p. Mianowskiemu powiedzieć z uwagi na to, że fakt ten był założeniem pertraktacji mych z władzami szkolnemi. Wobec tego jednak, że cała sprawa ma charakter prywatny, prosiłem p. R i p. M. o dyskrecję. Zresztą przypuszczam, że dla SzPana Profesora to sprawa bez znaczenia, gdyż – o ile zrozumiałem – Pan Profesor tylko przy innym punkcie prosił o tajemnicę – której oczywiście jak najchętniej dochowam.
Szkoda, że sprawa druku mej pracy przedstawia się mniej pomyślnie. Postanowiłem jednak zrobić jeszcze próbę z Książnicą Polską – i piszę w tej sprawie do Warszawy do znajomych, by zaczerpnęli informacji, (może Ossolineum?). Jeżeliby zaś to – przy ewent. pomocy Wydziału Nauki – nie dało się uskutecznić, to pozostaje jeszcze Przegląd Filozoficzny – który, mam nadzieję, nie odmówi mi gościnności. Wobec tego zaś, że – jak się nie dawno dowiedziałem – praca habilitacyjna p. Zawirskiego także tylko w czasopiśmie była drukowana – przypuszczam, że nie będzie trudności. Możnaby – by możliwie szybko spełnić warunek Ministerstwa ogłosić streszczenie zamiast na końcu na początku, a potem samą pracę podzielić na kilka części i drukować w kilku zeszytach. Gdyby jednak te wszystkie kombinacje zawiodły, zwrócę się do Niemeyera – wprost lub przez Husserla, z propozycją wydania po niemiecku. Przytem postaram się zachować warunek podany przez SzPana Profesora. Odrzucam to dlatego jako ostateczność, że zmuszałoby mię to teraz do kilkumiesięcznej pracy tłumaczenia, co w obecnej chwili bardzo byłoby mi nie na rękę.
Pragnąłbym tylko wiedzieć, czy streszczenie, które posłałem nadaje się do druku pod postacią komunikatu w Czasopiśmie wydawanem przez Tow. Naukowe Lwowskie, i czy Pan Profesor zamierza tę sprawę referować na Wydziale Historyczno-Filozoficznem tegoż Towarzystwa?
O wyniku mych prób niezwłocznie zawiadomię SzPana Profesora.
Za wybór tematu wykładu habilitacyjnego bardzo dziękuję; postaram się go przygotować tak, by mówić, nie czytać. Zresztą zazwyczaj mówię, nie czytam. Również dziękuję za zwrócenie mi uwagi na wymogi prof. Wartenberga. Sam już o tem z pewną trwogą myślałem, ile że Kant należy do tak trudnych, a zarazem tak nienaocznie piszących filozofów – że nigdy dotychczas nie mogłem uzyskać takiej znajomości jego filozofji, jaką powinienem posiadać. Postarałem się zresztą także o pisma prof Wartenberga, których dotychczas nigdy nie czytałem.
Taksę za nostryfikację dyplomu wczoraj wysłałem na ręce Szanownego Pana Profesora. Gdyby w chwili wpłaty w kwesturze kurs złotego miał być wyższy niż 1.800.000 – proszę jak najuprzejmiej o łaskawe zawiadomienie mię o tem, a sumę odpowiednią niezwłocznie wyślę. Niestety nie pomyślałem o tem wczoraj wysyłając pieniądze. Bardzo dziękuję SzPanu Profesorowi za ułatwienie mi tej sprawy.
Raz jeszcze więc jak najserdeczniej za wszystko, a między innemi za życzenia pomyślnej przyszłej działalności, dziękując Wielce Szanownemu Pani Profesorowi przesyłam wyrazy
jak najgłębszego poważania
Roman Ingarden