List od Haliny Poświatowskiej z 25.07.1964
Częstochowa, dn. 25. VII. 1964.
n Szanowny Drogi Panie Profesorze!
n Proszę się na mnie nie gniewać, że tak długo nie odnoszę wykładów. Nie mogę, bo już 10 dni temu przywiozłam je do Częstochowy i zaczęłam czytać, gdy – no tak: gdy zaświtała mi myśl, że trzeba przejrzeć moje własne szpargały i nagotować trzeci tomik wierszy. To był tydzień bardzo uczciwej pracy, korekt i przepisywania. Trzeci tomik nazywa się Oswajanie słów i jest jeszcze strasznie bezpański, ale go wkrótce wyślę do Czytelnika, albo do Iskier, żeby nie przeciążać Wydawnictwa Literackiego. Tę powieść, którą Pan Profesor oglądał zabiorę ze sobą na Mazury (jadę już dzisiaj) i będę nad nią siedziała dwa do trzech tygodni. Chciałabym ją poprawić na tyle, aby nie było żadnych zastrzeżeń przynajmniej natury formalnej.
n Myślałam także o tym, żeby zabrać wykłady Pana Profesora, ale jeśli sądzi Pan, że bezpieczniej im w Krakowie, to poproszę mamę, żeby 1 sierpnia, a nie po Pana powrocie do Krakowa, wysłała je poleconą przesyłką Panu Profesorowi. Ja je sobie potem od Pana odbiorę, mogę brać po jednym i odnosić natychmiast po przepisaniu. Mam nadzieję, że w przyszłym roku ( to znaczy od października) będę miała więcej czasu, bo gdyby przyjęto, którąś z tych moich książek, to miałabym trochę pieniędzy i nie musiałabym dorabiać tymi żmudnymi tłumaczeniami. W ogóle jestem nastrojona raczej non-konformistycznie i bardzo chciałabym dawać sobie radę sama bez oficjalnej pomocy katedry przyrody.
n Jeszcze raz bardzo bardzo Panu Profesorowi dziękuję za poparcie u Pana Dyrektora Słapy, winszuję serdecznie niemieckiej publikacji sporu i przesyłam dla Obydwojga Państwa najserdeczniejsze pozdrowienia.
n n n n Halina Poświatowska
PS: Gdyby Pan Profesor nie życzył sobie przesyłania pocztą wykładów, to proszę napisać kartkę na adres: Halina Poświatowska, Częstochowa, Jasnogórska 23 m 7.