List od Józefa Tischnera z 05.12.1968
Louvain, 5.XII. 1968.
Szanowny Panie Profesorze!
W dniu otrzymania kartki poszedłem sprawdzić. Otóż maszynopisy są. Sam widziałem, przeczytałem tytuł – chodzi o wykłady (10), które Pan Profesor miał w Oslo. Prof. van Breda wysłał list w tej sprawie w dniu 18 XI. chyba więc listy rozminęły się w drodze.
Adresy ludzi, do których należy wysłać egzemplarze „Listów”, nie zostały jeszcze wysłane, ale prof. van Breda obiecał to zrobić w najbliższym czasie. Zdaje się, że ma w Instytucie trudności personalne, bo Iso Kern jest na urlopie, sekretarka ma grypę a pozostali asystenci też się gdzieci zawieruszyli. Jestem totalnej bezradności wskazał mi stos życzeń świątecznych, które Instytut powinien wysłać zaprzyjaźnionym osobistościom. Zdaje się, że pojęcie pracy naukowej jest czasami bardzo szerokie!
n Bardzo się ucieszyłem kartką od Pana Profesora. Bo jakoś ciągle nawiązuję we wspomnieniach do naszych seminaryjnych i nieseminaryjnych dyskusji filozoficznych i uderza mnie różnica między tym, co tu widzę, a tym w czym uczestniczyłem w Krakowie: tutaj naucza się filozofii a myśmy mieli ambicję filozofię tworzyć. Poza tym tutaj naogół słabo znają filozofię niemiecką – w zasadzie pracują na tekstach francuskich i trochę angielskich. Dlatego pod koniec mojego pobytu chcę wrócić jeszcze do Wiednia, aby trochę poczytać neokantystów. Tymczasem siedzę codziennie w Archiwum. Przeglądam metodycznie teksty dotyczące „ja” i teorii poznania wewnętrznego, ale jak dotychczas nie znalazłem niczego takiego, co by zmieniało w sposób zasadniczy obraz koncepcji zarysowany gdzie indziej. Są natomiast wspaniale „doprecyzowania” tych spraw. Ostatnio trochę zafascynował mnie P. Ricoeur i właśnie pojutrze wybieram się do Paryża, aby zorientować się, co on robi i czy by ewentualnie nie można otrzeć się o jego seminarium. Gdyby to było możliwe, starałbym się jakoś dzielić czas między jedno i drugie.
n Rzecz jasna, że bardzo nadstawiam uszu na reakcje na niemieckie wydanie „Sporu”. Ale w Louvain nie sądzę by prędko nastąpiły. Oni zaczną to czytać dopiero, gdy ktoś inny gdzie indziej im zwróci uwagę. Bo właśnie tutaj naucza się filozofii i z tej przyczyny zawsze się jest o te kilka lat za późno. Prawdę powiedziawszy oni tutaj Schelera też jeszcze tak całkiem nie odkryli. Natomiast w Wiedniu spotkałem kilka osób głęboko zafascynowanych „Sporem”, który zresztą dopiero co doszedł do ich rąk. Mam z nimi umówione spotkanie, więc będę nadsłuchiwał.
n Czy Pan Profesor wybiera się może tutaj w lutym, jak było planowane? Jeżeli tak, bardzo proszę o napisanie kartki: kiedy i gdzie. Będę się starał czekać na dworcu no i pomóc, jeżeli będzie taka potrzeba. Mieszkam w „domu św. Jana” – tj. w domu prowadzonym przez prof. Morren z Brukseli a przeznaczonym dla studentów obcokrajowców. Przeważa Ameryka Łacińska, ludzie dynamiczni i bardzo ciekawi. Filozofów niewielu. Dom jest położony w parku, więc cisza i dobra atmosfera do pracy. Do Louvain kawałek, ale dostałem… rower. Bardzo to dobry przyrząd, jeżeli się nie popsuje. Na razie stoi popsuty a ja zbudzam powszechne zdumienie chodzeniem piechotą.
n Łącze serdeczne pozdrowienia dla Pani Profesorowej i dla wszystkich Przyjaciół Pana Profesora no i moich. Prawdę powiedziawszy trochę mi już tęskno za krajem, ale do tego chyba wstyd się przyznawać. W każdym razie Pani Docent G., bo ona zaraz by podejrzewała, że to nie o kraj chodzi. Ale niech tam, dla Niej też bardzo proszę przekazać „wyrazy transcendentalnej serdeczności”.
n n Mój adres: LEUVEN – HEVERLEE
n n n n n Celestijnenlaan 101
n n n n n n (Maison St. Jean)
n n n n n n Łączę moc serdeczności i pozostaję szczerze i głęboko oddany
n n n n n n n n n n n n n Ks. Józef