List od Konstantego Michalskiego z 05.01.1944
Sichów, 5/I 944
Kochany Panie
Wczoraj przeczytano mi miły list Drogiego Pana, bo sam jeszcze leżałem w łóżku po pracy świątecznej, gdzie trzeba było wiele mówić i wiele spowiadać. Dzisiaj już jestem na nogach i chcę sprawić serdeczną zadość za ostatni świąteczny list.
Jakiemi drogami szły te poprzednie listy i w jakich rękach utknęły, nie wiem, a tylko mocno żałuję, że do mnie nie doszły.
Pańska radość jest moją radością, więc też niezmiernie się ucieszyłem, dowiedziawszy się, że Romek żyje. Co tam ten biedak przeżył w dalekiem odosobnieniu. Ten fakt nie powinien dopuścić do tego, żeby zrobić krzyżyk nad siostrą. Znalazł się Romek, znajdzie się prawdopodobnie Justyna. Odpisuję natychmiast by złożyć gratulacje i wyrazić życzenie, żebyśmy byli szczęśliwi przez wspólną sprawę.
Niezmiernie się cieszę, że Drogi Pan idzie bez zmęczenia raz obraną drogą i gotuje dla filozofów na początku na XXX XXX drogowskazy w tak doniosłych zagadnieniach, bo to przecież podstawowe rozważania.
O swojej bibliotece otrzymałem wczoraj zwięzłą wiadomość. Znajduje się na dworze pod trzecim przęsłem. Może na razie będzie dobrze sprawy nie ruszać, a jeżeliby coś groziło natychmiast będę się starał zapobiec nieszczęściu.
Jest w nas duża siła przetrwania i dostosowania do życia. Przykładem i wzorem jesteście Drodzy Państwo, gdzie każdy chwyta za to, co najbliższe i jako tako cenne. Dziękuję bardzo WSzanownej za tak miłą mi pamięć i życzę, żeby ze swych synów miała tyle pociechy, by za św. Pawłem mogła do nich powiedzieć: corona mea et gaudium – niech PBóg da Drogiemu Państwu nadal tę samą zaradność i zdrową orientację, która dotąd nie zawodziła
Z duszy oddany
ks. K.Michalski