List od Władysława Witwickiego z 02.03.1922
Warsz. 2. III. 1922.
Kochany Romku!
Bardzo się na książki cieszę, abyś tylko nie miał z tego jakich trudności, czy przykrości. B. dobrze, że robisz tożsamość przedmiotu. Ciekaw jestem na odczyt. Jak będziesz w Warszawie, to, oczywiście, zobaczymy się i pogadamy o wielu rzeczach i tej także. A może zajedziesz do mnie? Przed Wielkanocą i aż do Wielkanocy będę miał kanapę wolną w moim ostatnim pokoju – a rozkład jest tak wygodny, że i Tobie nikt by nie przeszkadzał i Ty nikomu.
Marki na przesyłce będę liczył skrupulatnie – wzgl. zostawię opakowanie nienaruszone jako corpus delicti a gazetę kupię tego dnia, aby kurs znaleźć. Marka podobno leci znowu na łeb. Był u mnie dziś Rozenblum. Bardzo jest miły, jak zawsze, ale zmęczony bardzo nauką w gimnazjum.
Przeczytałem dwa tomy Stekla o neurozach (psychoanalityk nieco mądrzejszy od Freuda). Dziwne, jak można tak mało opracowaną metodą zyskiwać tak dobre wyniki. Czysto empirycznie. Zupełnie jak z lekarstwami.
Bo czy kto wie, dlaczego Opium usypia? Ani za czasów Moliera ani dziś, zdaje mi się. Chętniebym jeszcze o psychozach i neurozach czytał, ale trzeba wracać do Ebbinghausa bo wrażenia „słuchowe” czekają a pojęcia o nich nie mam a i z przyrządów ani na lekarstwo.
Psi los profesora, który pragnie z próżnego nalewać. Druk Gorgiasza, podobno ukończony. Ma mieć 14 arkuszy – 224 stron. Ale kiedy się ukaże, nie wiem.
Ściskam Cie i Twojej Pani najpiękniejsze przesyłam ukłony wraz z Leną.
Pa
W.