/

List od Władysława Witwickiego z 06.11.1928

6. XI. 1928 Warsz.

 

Romek. Nic Ci nie pisałem, że tu sobie pysk strzępię od pół roku za Twojem powołaniem. Bo to się na nic mi przydaje na razie. Przed wakacjami na komisji Kotarbiński się uparł, że nie Ingarden, tylko Schayer indolog musi zastępować prowizorycznie przez rok profesora filozofji tutaj. A z pracami Ingardena postanowił się zapoznać bliżej przez wakacje.

            Po wakacjach znowu posiedzenie w tej samej sprawie. Znowu ja przypominam że nic, tylko piszesz i piszesz i uczysz po 36 godzin na tydzień i masz recenzje w Londynie dodatnie i w Niemczech i od Husserla i katedrę mógłbyś mieć w Niemczech i.t.d. Kotarb. na to, że owszem, on się nieco przekonał do Ingardena skutkiem lektury, ale na seminarium się pokazało, że w ostatniej pracy Ingard. są niejasności, które utrzymać można jedynie tylko przy życzliwej interpretacji. Zaczem on czekać musi na nową najbliższą pracę Ingard. aby sobie wyrobić zdanie o jego stanowisku, rozproszyć wątpliwości, które go gnębią co do tego przeciwnika teoretycznego. Zatem mówi o nim z szacunkiem, ale na razie głosu za nim oddać nie może. Tatark się dyplomatycznie wstrzymał od zdania chcąc najwięcej widzieć tu księdza Michalskiego z Krakowa a Baley nie miał i tak nic do powiedzenia.  Więc skończyło się na tem, że Schayer będzie Indje wykładał a jakiś Leśniewski (inny) osiemnasty wiek a Tatark. średniowiecze i tak ma być przez rok.

Więc czem prędzej pisz tę pracę, i zatkaj nią gębę Kotarbińśkiemu. Poszlij mu ją? Dobrze?

                                                                                                                           Pa!  W.

Spieszę się strasznie.