/

List od Władysława Witwickiego z 10.08.1922

            10. VIII. 1922 Warsz.

 

No, dobrze; Romek. Ale ja krótko bardzo będę pisał. Dobrze? Pomyśl sobie, czy to się da zrobić listami? Przecież tydzień czasu minie między pytaniem a drugiem pytaniem! W najlepszym razie. Ale możemy spróbować. Tylko jeden warunek: Pisz wyraźnie! Abym mógł każdą literę odróżnić od drugiej. Ja sam się o to bardzo staram, choć mi to czasu dużo zabiera – ale za to: Tobie łatwiej czytać! Więc myślę, że się opłaci. A Tobie drukarz dziwne rzeczy musi w korekcie wyczyniać, bo wątpię, żeby który przeczytał akuratnie za pierwszym razem. Pini jest świnia, jeżeli to on Ci honorarium oberwał z Schelera. Skończona świnia. A tę dyrekturę chyba warto wziąć – Ty wolisz z dużymi ludźmi gadać – choć ja wolę z dziećmi. Ale pensja wyższa to grunt a czasu może ci więcej to nie zajmie, niż szkoła! Protagoras cały już gotów do druku. Zmęczony jestem poza tem i jużbym w tej chwili Teajteta nie ruszył. Miesiąc przesiedziałem nie wstając prawie od biurka

                                                                                                    Serdeczności

                                                                                                    W.

Więc pisz!
Dawaj.

 

 

W Toruniu we fabryce Drewitza jest córka dyrektora Panna Skrzywanówna Marja, moja słuchaczka, która się aktem i przedmiotem faktów psych. zajmowała w związku z Twardowskiego robotami a tożsamość teżby ją interesowała pewnie. Może kiedyś przy sposobności ją spotkasz. Zawsze może być miło. To sympatyczna, cicha dziewczyna.