List od Władysława Witwickiego z 16.11.1926
Kochany Romku!
Smutne te żałobne kartki i serdecznie z Tobą współczuję. Bo, chociaż się nieraz myśli o śmierci własnej i najbliższych – to jednak, kiedy naprawdę przychodzi – jest wtedy okropnie. I pisać trudniej, bo inaczej Ty to musisz odczuwać a inaczej ja. Ja przede wszystkim myślę, że Twój ojciec miał piękne życie, zostawił wiele rzek uregulowanych i wielu prawym ludziom oddał do użytku. I wnuków się doczekał i kochali go ci, których on kochał, i do ostatnich czasów zachował świeży umysł – Boże Wielki – czyż może człowiek więcej pragnąć. 74 lat to piękny wiek – na granicy tego, czego się w ogóle wolno spodziewać. Trochę mnie w kartkach pośmiertnych obeszło to ogłoszenie, że się “pogodził z Bogiem”. NIeładny to byłby rys Pana Boga, gdyby nie był w zgodzie z tak dzielnymi ludźmi. Przecież ojciec Twój był wzorowy: piękny i dobry człowiek. I trzeba było, żeby ktoś o nim głosił, że się dopiero przed śmiercią pogodził z Bogiem. Jakgdyby przedtem mógł z nim być w niezgodzie. Ale to, widocznie, ślad jakiegoś nieporozumienia, na które rady nie było. I kiedy żył i teraz mam dla niego największą sympatię i cześć. Chciałbym, żeby takich ludzi było jak najwięcej, choć wiem, że dużo takich być nie może. Gdybym mógł, dorzuciłbym listek laurowy do tych dwóch na kartce u dołu – Serdecznie Cię ściskam
W.
16. XI. 1926 Warszawa