List od Ireny Krońskiej z 21.07.1968
c c c Warszawa, 21.7.1968
Szanowny i Drogi Panie Profesorze,
dziękuję za list z Rabki, który otrzymałam przed pięcioma dniami, za jego Dasein i Sosein. Bardziej explicite podziękuję, gdy zobaczymy się w Warszawie. Mam też dla Pana Profesora jeden egzemplarz mojego ostatniego sprawozdania, a również odpis wierszyków, które czytałam dawno, na zabawie filozoficznej we Lwowie w r. 1936: pierwsze ku upamiętnieniu, drugie – ku rozweseleniu.
x Od Myzi mam dobre wiadomości. Chciałabym i ja tam trochę pojechać, przydałby mi się odpoczynek w górach i wśród najbliższej rodziny. Podanie złożyłam niedawno dopiero, bo po wyjeździe Myzi zwichnęłam nogę i przez tydzień nie mogłam chodzić /ale teraz już dobrze/. Zobaczymy. Jeżeli wynik będzie pozytywny, i dla Pana Profesora /co raczej pewne/, i dla mnie /co raczej niepewne/, zobaczylibyśmy się i tam.
x Mimo niezaplanowanego urlopu mam bardzo dużo roboty. Teraz w dodatku przyszła korekta Diogenesa Laertiosa, którego część tłumaczyłam, a całość intensywnie redagowałam. Korektę zrobię normalnie, bo primo tak się już przyzwyczaiłam, i secundo, książka się wszystkim nam przyda. Ale w związku z tym mam taki problem formalny, co do którego chciałabym mieć opinię Pana Profesora, prof. Kotarbińskiego, p. Izy i tych członków śp. Komitetu, z którymi będę mogła porozumieć się przed oddaniem korekty, tj. w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Czy wobec tego, że Komitet już nie istnieje, na tej książce /o innych przyszłych nie mówię, bo nie mam do nich praw formalnych, a tu mam jako tłumacz i redaktor/powinien być dotychczasowy nadruk: Kom. Red BKF – czy nie? Komitet książkę zaplanował i przygotował, ale wyjdzie ona już bez Komitetu, jak Pan Profesor sądzi?
x Od czasu mego odejścia wyszedł Burke, ale bez wstępu.
Z Warszawy narazie nie wyjeżdżam. Mimo pracy przy biurku i przy „gosposiowaniu” /termin Myzi/ czuję się dobrze i pewnym stopniu wypoczęta, ponieważ nie muszę zrywać się rano i widywać ludzi, których wolę nie widywać. Mam też po raz pierwszy od wielu lat trochę czasu na lekturę bezinteresowną. Obecnie obejmuje ona Witkacego „Jedyne wyjście”, nowe opowiadania Hrabala i „Przeszłość jako przedmiot wiary” /b. dobra książka, chociaż nie wszyscy tak sądzą; jej autor napisał mi w dedykacji „przypomnienie, że przeszłość powinna być przedmiotem nadziei”/. Trzy rzeczy zupełnie różne, ale jakoś mi z tym dobrze. Do skoncentrowania się nie jestem jeszcze zdolna.
x Mam nadzieję, że uda się „O poznawaniu” wydać przed kongresem. Bardzo jestem ciekawa, jak będzie wyglądał niemiecki kształt tej książki, którą bardzo a bardzo lubię, i dla niej samej /jest wciąż żywa/, i dla wspomnień, które mi się z nią łączą i które ewokuje. Ofiaruje mi Pan Profesor egzemplarz, prawda?
W oczekiwaniu słów paru, a może i zapowiedzi rychłego
przyjazdu do Warszawy,
łączę wyrazy głębokiego szacunku
i bardzo serdeczne pozdrowienia
I Krońska