List do Kazimierza Twardowskiego z 02.06.1917
Kraków 2. VI. 1917
Jego Magnificencyo!
Od przyjaciela mego J. Chmielińskiego dowiedziałem się, że ów rozmawiał z Jego Magnificencyą o mem trudnem położeniu w sprawie mego doktoratu we Fryburgu i o ewentualnych zamysłach zrezygnowania zeń wobec nader smutnych stosunków narodowościowych z naszymi wyzwolicielami.
Przedewszystkiem spieszę podziękować gorąco Jego Magnificencyi za łaskawe zainteresowanie się mymi planami zawodowymi. Prawdziwa życzliwość przejawiająca się w tem zainteresowaniu jest mi niezmiernie cenną i jestem za nią Jego Magnificencyi głęboko wdzięczny.
Spodziewałem się przed kilku tygodniami, że uda mi się na jeden lub dwa dni zjawić się we Lwowie i złożyć Jego Magnificencyi moje uszanowanie, by przy sposobności ustnie przedstawić moją sytuacyę. Objeżdżałem bowiem z Ojcem mym zniszczone wsie i miasta Galicyi. Niestety tak się złożyło, iż z Przemyśla musiałem zawrócić do Krakowa. Teraz zaś nie wiem, czy tak prędko uda mi się zjawić się we Lwowie. Pisać zaś o wszystkiem jest mi trochę trudno. Zwłaszcza, że przy niemożności ustnego porozumienia się z prof. Husserlem, z którym osobiste stosunki moje nie uległy żadnej zmianie, mam na razie ręce związane. Przy tem jestem prof. Husserlowi osobiście tak niezmiernie wiele winien, że rzeczywiście trudno mi na razie znaleźć słuszną drogę postępowania. Postanowiłem więc jeszcze jakiś czas poczekać. Może się stosunki międzynarodowe przecież wyjaśnią, albo przynajmniej w tak niezbity sposób ukształtują, że niemożliwość mego doktoratu za granicą nie będzie ulegała żadnej wątpliwości. Nadto za zwłoką w decyzyi przemawia jeszcze to, że niedługo ma przybyć do Krakowa jeden z profesorów fryburskich – celem odbycia tu jakichś studyów – archeologicznych czy z historyi sztuki – i że prof. Husserl prosił mię, by temu profesorowi ułatwić w zapoznaniu się z tutejszymi ludźmi nauki. Może więc będę mógł za pośrednictwem tego profesora porozumieć się z prof. Husserlem i sprawa się ostatecznie wyjaśni.
Na razie czasu nie tracę, gdyż przerabiam matematykę i fizykę – a nadto wieczorami pracuję nad nową pracą z zakresu teoryi poznania. Chodzi mi o ujęcie istoty tejże i wynikającej z niej metody, przy równoczesnem zarysowaniu podstawowych grup zagadnień. Także kwestyę „możliwości” teoryi poznania chciałbym poruszyć. Drugą pracę o istocie, przedmiotach idealnych i ideach odkładam na razie na później ale obecnie przy sposobności przeczytałem metafizykę Arystotelesa i ogromnie wiele z lektury tej skorzystałem. – Obie prace byłyby zupełnie podstawowe – a przez to nasuwające ogromnie wiele trudności. Ze względów systematycznych wolałbym jednakże ukończyć je przed ostatecznem napisaniem drugiej części pracy o Bergsonie.
Przy tych wszystkich planach – cierpię tu na brak atmosfery naukowej, a filozoficznej w szczególności. Ratuję się jeszcze od czasu do czasu dyskusyami z Drem Wasserbergiem ale i te nie są zbyt częste, gdyż on zajęty w szpitalu i nie ma wiele czasu. Posiedzenia Tow. Filozoficznego natomiast nie dają mi nic prawie. Lecz trudno. Trzeba ten czas jakoś przetrwać.
Dziękując Jego Magnificencyi raz jeszcze za interesowanie się mą osobą, przesyłam wyrazy głębokiego poważania
Roman Ingarden
Post. scr.
Gdy tylko będę dokładnie wiedział, co mi czynić należy, nie omieszkam uwiadomić Jego Magnificencyi o mem postanowieniu.