/

List od Bogdana Suchodolskiego z 14.02.1946

14.II 45.

 

      v      Drogi Romanie,

odpisuję Ci zaraz: pytałem dziś w Prez. Rady Ministrów – powiedziano mi, że pocztą wysyłają zawsze dopiero w miesiąc po terminie; styczniową należność otrzymasz tedy w końcu lutego. Podobno wszyscy tak dostają. Ci co dostali w styczniu, była to należność ich za grudzień. Ty zaś dostałeś ryczałt wstecz odrazu – stąd teraz przerwa.
  v   Co do mego studium, to umowa z firmą (Państw. Zakł. Wydawnictw Szkolnych) zawarta już była w okresie okupacji. [Po]nieważ wówczas było to inaczej organizacyjnie i finansowo – (Londyn!) myślałem, że rzecz jest rozwiązana wogóle. Tymczasem obecne Wydawnictwo Państwowe przejmuje zobowiązania tamtego, więc musiałem ponowić umowę. Ale nie wiem czy coś z tego będzie, gdyż rękopis musiałby uzyskać aprobatę Komisji pedagogicznej Ministerstwa. Nie jest to pewne, że je otrzymam, gdyż moje filozoficzne stanowisko – zresztą podobnie jak i Twoje – jest wyklęte przez rabinów dzisiejszej ortodoksji. Wiesz o tym coś z „Czytelnika”, który postanowił nie drukować nigdy Ciebie i mnie!
  v   Jeśli jednak rzecz przejdzie te ucha igielne – to już trudno. Nie będzie to jednak prędko. Zresztą to, co daję Tobie – stanowi tylko część książki. Całość i tak byłaby zbyt wielka. Sądzę też, że polski czytelnik powinien znać prace Polaków nawet pisane za zagranicę i dlatego – choć chętnie godzę się na pierszeństwo druku u Ciebie nie mógłbym się zgodzić bym z racji drukowania w „Studiach” nie mógł tego później wydać po polsku.
  v   Posyłam Ci równocześnie odbitkę z mej pracy o filozofii niemieckiej. Ciekaw byłbym Twego zdania. Równocześnie zaś myślę, że właściwie należałoby to właśnie puścić w świat po francusku lub angielsku. W „Studiach” toby nie pasowało – ale wogóle jakoś chyba należałoby?
Co do honorarium to pisałem wówczas pod wrażeniem krążących wersyj o dewaluacji. Było to miesiąc temu – teraz cisza, więc na terminie specjalnie mi nie zależy. Jeśli jednak mowa o tych sprawach to wydaje mi się, że – niestety – stawki dla tłumaczy są zbyt małe. Państw. Wydaw. Książek szkolnych płaci conajmniej 100 zł. za stronę przekładu na język polski, a to znacznie łatwiejsza praca. Nie pamiętam ile obiecujesz autorom, ale w tymże Wydawnictwie redaktorowie działów otrzymują do 200 zł. za stronę książki, która w ich dziale, pod ich redaktorską opieką się ukazuje. Nawet jeśli przeciętnie płacą za tę pracę mniej, to i tak wynosi to 200 zł. za arkusz druku cudzej pracy! Piszę Ci te szczegóły, abyś przy sposobności miał czym wojować z Ministerstwem i bronić siebie, jak redaktora, i nas, jako autorów.
  v   Przypuszczam że za następnym pobytem w Łodzi zawiozę p. M. pierwszy kawałek tekstu do przekładu.

Pozdrawiam
  v     v     BS

Promenada 21.