/

List od Edmunda Husserla z 26.12.1927

Fryburg, 26. XII. 1927

 

Mój drogi Przyjacielu,

oba Pańskie listy czytałem wielokrotnie ze wzruszeniem i serdeczną wdzięcznością.  Napawa mnie wielką otuchą w mej trudnej i nieraz z uwagi na wiek bardzo przygnębiającej sytuacji, że Pan, jeden z moich najważniejszych i najzdolniejszych uczniów, tak wysoko ocenia sens i rezultaty mojej życiowej pracy, wyrażając pewność, że także to, co nieukończone czy intelektualnie jeszcze nie wygładzone, będzie pożytkiem dla tych, którzy traktują rzecz poważnie. Kiedy mam wenę twórczą i odkrywam z każdym krokiem nowe przestrzenie, oglądając je własnymi oczyma, tworząc je własnymi rękoma, wtedy bezsprzecznie przeżywam rozradowanie płynące z wielkiej wiary. Kiedy jednak, jak obecnie (i już na zawsze), jestem zmuszony zaniechać wszelkich wypraw odkrywczych, zazwyczaj w okresach przemęczenia i wyczerpania, a w tej chwili jako starzec, mogący liczyć jedynie na niewiele lat wydajności, i kiedy ledwie z oddali obejmuję wzrokiem całą moją życiową pracę, mając na względzie, że zgodnie z zarysem systematycznym muszę ją przedstawić i ukończyć tak, aby była spójną całością – wtedy szybko tracę tę piękną wiarę. W mych niegdysiejszych pracach dostrzegam jedynie to, co połowiczne, niejasne, niedostrzeżone, co należałoby przekształcić zgodnie z tym, co już rozbudowane, ale niewłączone jeszcze w sposób systematyczny – albo przygnębia mnie recepcja moich opublikowanych dotąd dzieł jak również fakt, że nawet moi lepsi uczniowie nie dostrzegają zasugerowanych przeze mnie głębin i zamiast doprowadzić do końca moje badania/koncepcje, podążają co i raz własnymi drogami. Podobnie Heidegger, ten brachialny geniusz, który porywa za sobą całą młodzież, uważającą (przy czym on wcale tak nie uważa), że moje podejście metodyczne się przestarzało, a wyniki moich badań przynależą do światowości, która podupada i za chwilę przepadnie. Tożto jeden z mych najbliższych osobistych przyjaciół. Dlatego tak wiele dla mnie znaczy, że napomina mnie Pan mocą swej niewzruszonej jasności przekonań, żebym nie zamykał swojej filozofii w sobie będąc, privatissime, filozofem tylko dla siebie, lecz bym się nią dzielił, a najpierw ją przedstawił – Panu i wszystkim, którzy chętnie podążą górskimi grzbietami, nie szczędząc wysiłku.

Pański list z Paryża leżał u nas na stole ze świątecznymi prezentami i należał do naszych największych radości. Ale Pana niestety nie było. Bardzo bylibyśmy sobie tego życzyli, jako że żadne z naszych dzieci nie mogło przybyć. Zamiast tego – co nie wprawiało naszych serc w najradośniejszy nastrój – zaopiekowaliśmy się samotną uczennicą pochodzącą znad Bałtyku i japońskim chrześcijaninem, którego buddyjskiego przyjaciela również w końcu przygarnęliśmy!

Wspominałem już Panu, że poprosiłem o możliwość przejścia na emeryturę i że pragnę jeszcze w semestrze letnim całkowicie odejść z urzędu (lub pozostać jedynie na pół etatu)? Wiążą się z tym mało przyjemne załatwienia – wybrano już komisję, która wyłoni mojego następcę, ja natomiast będę miał głos doradczy i możliwość zaproponowania kandydata, sporządzenia opinii etc. Gdyby się Pan habilitował w Niemczech i w najlepszym razie mógł przedłożyć jeszcze jedną rozprawę, wchodziłby Pan w rachubę – w każdym razie miałby Pan przy tej liczbie stanowisk do obsadzenia dobre widoki na profesurę zwyczajną.

W przygotowanie nowego artkułu do Encyclopaedia-Britannica włożyłem wiele trudu, głównie z tego względu, że musiałem jeszcze raz przemyśleć od podstaw mój zasadniczy tok, uwzględniając [okoliczność], że Heidegger – a jestem zmuszony tak założyć – nie uchwycił tego toku ani – co za tym idzie – całego sensu metody redukcji fenomenologicznej. Nie wiem jak dotąd, czy w Londynie przyjmą ten artykuł, gdyż prawie dwukrotnie przekroczyłem przyznaną mi objętość. Wersja rozszerzona ma się ukazać w kolejnym tomie rocznika. Chciałbym tak przygotować ten artykuł, aby mógł posłużyć za przydatny przewodnik po serii następujących po nim publikacji, przede wszystkim fragmentów Idei II, na które ostatnio tak energicznie zwracał mi Pan uwagę. Jednakże o tym musimy jeszcze porozmawiać. Mam na myśli – i jest to jednocześnie moje wielkie życzenie – że mógłby Pan w drodze powrotnej z Paryża wstąpić do Fryburga. Mógłby Pan zamieszkać u nas, na tak długo, na jak długo czas Panu pozwoli, moja żona – podobnie jak ja – ucieszyłaby się niezwykle. Kto wie, jak długo jeszcze pożyję.  – Czyżby zaginął jakiś list? Z okresu między pełnym trosk listem z Marburga a listem z Paryża z dn. 23-go grudnia? Jakim sposobem udało się Panu w końcu pojechać do Paryża? Przypuszczam, że dostał Pan, dzięki Bogu, dobre wieści od żony i o zdrowiu dziecka.

Kontynuował Pan lekturę dzieła Heideggera? Nic Pan nie pisał o metodzie jego seminarium, o stylu uczestników, samych jego wykładach. Pańskie propozycje corocznych spotkań f[enomenologicznych] – Heidegger już rok temu złożył podobną – i [założenia] krytycznego czasopisma są bardzo przekonujące. W tej chwili nie mam inicjatywy. „Das Zipfel ist voll” – jak mawiają Austriacy.

Tymczasem muszę już kończyć, ktoś się zapowiedział z wizytą. Bardzo jestem ciekaw Pańskiej relacji z Paryża – na temat oglądania, słuchania i własnej pracy.

W tej chwili otrzymałem zaproszenie z Paryża: Cours Libre, Faculté des Lettres (uniwersytetu) M.G. Gurvitch (prof. ros. uniw. w Pradze) agrégée à l’Université de Paris, proponuje 10 konferencji w terminie od 21.I. à 16 heures, salle 9, na temat: l’école de philos. phénomenologique en Allemagne (E. Husserl, M. Scheler et N. Hartmann). Niech Pan tam podejdzie i opowie potem! Serdeczności, Pański stary nauczyciel i przyjaciel

 

E. Husserl

 

Serdeczne pozdrowienia od żony. Ukłony dla Koyré, 12, rue Quatrefages III. –

 

Drogi Panie, chciałabym jeszcze ze swej strony zaprosić Pana do nas na kilka dni w drodze powrotnej i zaoferować, aby Pan u nas zamieszkał. Zaproszenie jest bardzo serdeczne. Wydaje mi się, że nie nadłoży Pan zbytnio drogi, być może zatrzyma się Pan także w Straßburgu, aby spotkać się z Jeanem Heringiem. Niech Pan wkrótce napisze! Ciepłe życzenia szczęśliwego nowego roku! Serdeczności

M(alvine) Husserl