/
EN

List od Anny Teresy Tymienieckiej z 15.01.1949

       v      Wielce Szanowny i Drogi Panie Profesorze,

   Bardzo serdecznie dziękuję za przesłane mi w lecie odbitki artykułów Pana Profesora, byłabym podziękowała odrazu, ale pochłaniało mnie wtedy czytanie po raz 3. Sporu o Istnienie Świata a później wróciwszy z Francji do Fryburga musiałam na gwałt przepisywać na czysto I rozdział mojej pracy doktorskiej (wdł. nowego planu). Teraz piszę drugi który polega na streszczeniu (wzgl. przepisaniu!) tego co mówi Pan Profesor w Sporze o istocie i istnieniu. Tłumaczę to odrazu na francuski – co nie jest zbyt łatwe; do tej pory mam tego „streszczenia” 42 str. zaś w całości będzie pewnie do. 60 str. Myślę że mimo, że byłoby to dla mnie niesłychanie pouczające nigdy nie odważę się ich Panu Profesorowi pokazać. Tutejsi moi „Mistrzowie” czy tak czy inaczej nie zrozumieją tego co Pan Profesor mówi, więc mogę im spokojnie przedłożyć – zresztą zdarza się że wogóle bez czytania przyjmuje się prace doktorskie tutaj.
 Co do tłumaczenia to robię je porozumiewając się ze wszystkimi tutejszymi specjalistami od tych rzeczy, ale są terminy kt. absolutnie nie mogę po francusku oddać np. samodzielność i niesamodzielność (bytowa). Używszy „dépendence” et „indépendence” dla „zależny” i „niezależny” na poprzednią parę żadnego precyzyjnego tłumaczenia nie widzę. Co do „własności” to nasuwają się dwa terminy: qualité i caractéristique (ewent. empreinte); narazie używam je zamiennie, ale byłabym bardzo wdzięczna gdyby Pan Profesor zechciał się opowiedzieć za jednym z nich ewent. zaproponował inny.
 Czy bytowo pierwotny może być „originaire d’être”? Obawiam się, że z całą masą różnych terminów nie mógłby się Pan Profesor zgodzić.
 Co do koncepcji samej problemu kt. mnie interesuje to wydaje mi się najściślejsza i najbardziej przekonywająca z 4 jakimi się zajmuję: Tomiści, Horton, Larelle.
 Ale mam wątpliwości: 1° co do metody tj. wydaje mi się że z punktu widzenia epistemolog. idee są tworami świadomości, tzn. nie idee a zawartości idei, zawartości te odp. przedmiotom istniejącym tworzonym na podst. znajomości tych przedmiotów. Idee same są niezależne od podmiotu poznającego ale ich zawartość on im przypisuje taką lub inną. – Nie wiem czy tak jest ale odczuwam niepokój w tej sprawie. – Gdyby tak było to zmienia się sens ontologii.
 2° Istnienie różnicujące się w momenty bytowe i sposoby istnienia które tkwią w takim czy innym układzie form i materii, zupełnie w nich jest zagubione. tzn. nie wiem czy może ono być uważane nawet tylko abstrakcyjnie jako coś dla siebie oddolnego od tego co je tworzy. Wydaje mi się że jest ono tylko pewnym specyficznym czysto formalnym momentem o wielu odp. aspektach.
 Tymbardziej, że jest ono równie indywid. jak i istota a da się uchwycić abstrakcyjnie tylko w paru momentach ogólnych, podczas gdy cała strona jego indywidualności tkwi w materiach i formach. 3° wydaje mi się że sprawa materiału jest sprawą samą dla siebie natomiast nie powinna wchodzić w zakres badania struktury przedmiotu, bowiem rozbija ona jednolitość tegoż przedmiotu skoncentrowaną wokół istoty i właściwe zrozumienie przedmiotu wymaga tylko zrozumienie związków istotnych zaś podejście od strony materiału zaciemnia obraz przedmiotu.
 Prawdopodobnie moje trudności są mniej lub więcej bezsensu jestem bardziej głupia i ograniczona niż kiedykolwiek i mimo to pałam od lipca pasją filozoficzną. Nic innego mnie nie obchodzi i pracuję tak systematycznie i intensywnie jak nigdy. Cóż kiedy brak mi kontaktu filozoficznego – tu absolutnie nie ma z kim rozmawiać o czymkolwiek a O. Bocheński nie ma czasu. Dałabym pół z mojego krótkiego, pewnie, życia żeby móc choć raz na rok porozmawiać z Panem Profesorem. Czyżby poza Panem Profesorem nie było już wogóle filozofów na świecie czy uważają mnie za zbyt głupią aby rozsądnie ze mną rozmawiać?
 W czasie Bożego Narodzenia rozmawiałam trochę z p. L. Larelle który jest bezsprzecznie bardzo mądry ale ma swoje zdanie o wszystkim i nic innego nie można się od niego dowiedzieć, a może ja nie umiałam tego zrobić. Bardzo mi przykro za każdym razem piszę Panu Profesorowi to samo.
 W międzyczasie „odcierpiałam” wszystkie moje osobiste cierpienia i uspokoiłam się tak że całą energię zużywam na naukę – jedyne zajęcie i jedyne sensowne zajęcie. We Francji o „mały włos” a byłabym wstąpiła do Dominikanek des Tourelles, są cudowne ale skoro tylko wyjechałam to odrazu o tym zapomniałam – zmieniam się prawie, że co 3 tygodnie najgruntowniej i wogóle już nie zdaję sobie sprawy o co chodzi właściwie w moim osobistym życiu. Czy powinnam je poświęcić zupełnie nauce i tylko nauce czy nie i jak, nic nie wiem i przestałam się tym niepokoić.
 Staram się wogóle jaknajmniej „prywatnie” myśleć żeby nie czuć się zupełnie zagubiona w życiu i świecie i nieprzynależącą do niczego, poza nawiasem – wszystkiego i wszystkich.
 Cóż z tego że Pan Profesor jest tak dobry dla mnie i tak jedynie bliski, kiedy jest tak daleko, że wydaje mi się że kocham ideę nie zaś człowieka indywidualnego. Nie to nie jest całkiem prawdą bo każdy list Pana Profesora sprawia mi głęboką radość, tak przeszywającą że na pewien czas ożywia mnie z normalnego stanu ospałości. –
Już po napisaniu tego otrzymałam odbitkę odczytu Szanownego Pana Profesora o Słowie. Strasznie dziękuję! Gdy widzę pismo Pana Profesora to zdaje mi się że jest przybliża się On jakby z bardzo daleka.
             Kończę już przesyłając wyrazu najgłębszej czci i najserdeczniejsze pozdrowienia – oddana Teresa Tymieniecka

  1. Ar, de Rome, Fribourg
  2. do 15.I.49 – 24 Drayton Green, London W.13.