/
EN

List od Ireny Krońskiej z 16.08.1963

    c           c             c             c             c             c             c             c           Warszawa, 16.8.63

Drogi Panie Profesorze,

z podziękowaniem potwierdzam obiór maszynopisu, i dziękuję za uwagi. Żałuję, że Pan Profesor nie zdążył przeczytać całości – zależało mi najbardziej na opinii o rozdziale poświęconym sprawie daimonion. – Co do stosunku Sokratesa do polityki, to na podstawie wszystkiego, co na ten temat przeczytałam i przemyślałam, muszę narazie bronić tego stanowiska. Jeśli politycy byli głupcami w sprawach filozofii, to Sokrates znowu był niemądry i naiwny w sprawach polityki – a rzecz w tym, że właśnie polityką chciał się zajmować i to doprowadziło do konfliktu. Polityk musi być nastawiony na hic et nunc, i filozof, jeżeli chce się zajmować polityką, nie może tego nie brać pod uwagę, i sam też nie może się od tego wyzwolić. – Ale to zresztą materia do długiej rozprawy, którą sobie obiecuję.
    c         Ponieważ paszportu nie dostałam na czas, odkładam Austrię na jakiś późniejszy termin, może na Boże Narodzenie, a teraz jedziemy z Myzią do Kazimierza – do końca wakacji szkolnych. Może zajrzę też do Nałęczowa i Sandomierza.
    c         Przykro mi, że Pan Profesor napisał dosyć gwałtowny list do dyr. XXX. Właśnie ostatni tom Pism był w rozliczeniu – wyłoniła się sprawa natury prawnej, czy od honorarium autora należy potrącić honorarium tłumaczki Bergsona, czy nie, i rozważanie tej kwestii przez radcę prawnego nieco opóźniło polecenie wypłaty (sprawa nie jest jeszcze rozstrzygnięta, stanie się to dziś lub jutro). Co do żywej paginy itd, to zawsze autor dostaje honorarium, jeżeli się układał. – I wydaje mi się, że przez długi okres współpracy z naszą redakcją nie mógł się Pan Profesor skarżyć na niewłaściwe załatwianie spraw finansowych. – Jeżeli jest jakaś wątpliwość czy opóźnienie, to czy nie lepiej napisać do p. XXX lub do mnie niż do dyrektora, który przecież i tak sam tych rzeczy nie załatwia, tylko przekazuje redakcji. Dlaczego to tak jest, Panie Profesorze, że w bezpośredniej rozmowie w naszej redakcji jest Pan Profesor zawsze przyjazny i uroczy, i XXX Pana Profesora nie tylko ogromnie cenię, lecz lubię, a w Krakowie kiedy Pan Profesor zasiada do maszyny, wtedy nascitur list z reguły nieprzyjemny, pełen zadrażnień i pretensji, do których, jak mi się wydaje, nie ma obiektywnego powodu, ani w tym wypadku, ani w innych. Dlaczego? Czy podmiot piszący list nie jest den Wesel nach identyczny z naszym miłym gościem w Warszawie?
    c         Jeszcze dziś i jutro poddaje się zamartwieniom redakcyjnym (mam z jednym tłumaczem, którego Pan Profesor nie zna, taką drakę, że wobec niej bledną wszystkie inne kłopoty, nawet dawne batalie z prof. Znamierowskim), a pojutrze w drogę.
    c             c             c         Przesyłam wyrazy prawdziwego szacunku, życzenia zdrowia
    c             c             c         i sił do sprostania zadaniom, i bardzo serdeczne pozdrowienia
    c             c             c             c             c             c             I Krońska