/
EN

List od Stanisława Ignacego Witkiewicza z 07.09.1936

7. IX 1936

            Szanowny i Kochany Panie Profesorze:

Mimo, że to wyjeżdżający piszą normalnie pierwsi, „kreślę te parę słów”, bo mam wrażenie, że Pan był ostatnio ze mnie niezadowolony. Piwa nie piję od wyjazdu Pana. Byłem 3 razy w górach i odświeżyłem się. Skończyłem polemikę z Kotarbeuszem i biorę się do przepisyw[ania] odcz[ytu] dla Tow[arzystwa] fil[ozoficznego] i do Carnapa. Po przyjeździe do W[arszawy] poprawię Wittgensteina i po przep[isaniu] na maszynie pozwolę sobie to Panu przesłać. Nie wiem, czy Pan zna złotą zasadę Szturm de Strema, opiewającą, że gorsza praca wypiera lepszą. O ile Pan ma coś robić ważnego, to najpierw Pan pali, pije herbatę, napisze kilka listów, załatwi inne prace mniej ważne i resztkami sił zabierze się Pan do istoty rzeczy. Otóż ja żądam i wymagam po prostu, aby za mojego życia (czy Pan zdaje sobie sprawę, że nas nie będzie, a inni będą robić minety, żreć i myśleć o istocie bytu – a co to inni – spójrz przez okno, Ignasiu, tam są inni). Pan skończył swoją ontologię i rzucił raz to parszywe dzieło literackie, które już zdaje się zdycha gdzieś pod płotem. To jest zły wpływ Husserla ten gąszcz sztucznych ogrodów i ten Forschungsterrain bez końca. To są rzeczy pierwszoplanowe, proste i Pan musi je jak najprędzej wykonać. Chociażby licząc tylko na mnie jako czytelnika i na paru niemców [sic]. Przepraszam za ten wybuch i łączę wyrazy szacunku i sympatii dla Obojga Państwa.

                                                                                          Witkacy

P.R. = pozdrowienia rodzinne