/
EN

List od Stefana Szumana z 06.11.1941

                                          n                                                                    6.XI.41.
n                                                                                                      adr: Zofja Szumanowa.
  n                                                                                                    Luborzyca dwór.
    n                        Kochany Romanie!                                         poczta Kocmyrzów
        n                                                                                              Dystrykt Krakau

Ucieszyłem się ogromnie odebrawszy Twoje pismo! Starałem się dowiadywać, co się z Tobą dzieje i wiedziałem, że żyjesz – ale nic ponadto. Bardzo Twój los, i los Twojej rodziny, mnie obchodzi.
Wiesz pewno, że nasz wspólny przyjaciel Witkiewicz, uległ grozie tych przewrotów dziejowych i życie sobie odebrał. Ja mam straty ciężkie w najbliższej rodzinie: brat najstarszy, szwagier i syn jego, mąż siostrzenicy umarli w tych samych okolicznościach, w których zginęło 10% kolegów moich z Uniwersytetu; wszyscy moi krewni i rodzeństwo są wysiedleni. My również jesteśmy pozbawieni mieszkania i własności i przebywamy na wsi u krewnych. Przechodziłem też pozatem różne ciężkie koleje.
Tyle o troskach i kłopotach. A teraz o innych sprawach. Zabrałem się niedawno temu do czytania 2 książek Twoich o dziele literackim, czytam je z wielkim upodobaniem po raz drugi. Cieszę się bardzo, że pracowałeś dalej w tym kierunku i niesłychanie ciekaw jestem Twej poetyki. Piszę właśnie mały szkic o tłumaczeniach poezji, czym się zresztą trochę zajmowałem. W szkicu tym oparłem się na Twoich poglądach. Właśnie na przekładach poezji możnaby wykazać konkretnie, jak dobry poeta wiersza nie kopiuje, lecz stara się stworzyć raz jeszcze w innym języku jego polifonję i jak poszczególne warstwy utworu oryginału w ich odrębnym ukształtowaniu stara się odtworzyć. Gdyby dobrze i szeroko taką pracę przeprowadzić, to możnaby na niej niejedno z Twoich twierdzeń unaocznić. Niewiem jednak, czy uda mi się daleko te prace posunąć i w ogóle m.i. cierpię bardzo z tego powodu, że przy braku zupełnym książek i utracie rozpoczętych prac i materjałów, nie mogłem dotąd nic naukowo zrobić. A byłem w pracach i pomysłach pogrążony po uszy przy rozpoczęciu wojny.
Jesteśmy tu u bardzo dobrych i gościnnych ludzi. Staram się jednak oddawna o znalezienie pracy zarobkowej dla siebie i od blisko roku mam niby to widoki na pracę w zakresie medycyny społecznej w charakterze lekarza fabrycznego (Betriebsarzt), ale narazie nic z tego. Jest ogromnie trudno znaleźć cośkolwiek, z czego wyżyć można.
Proszę napisz znów. Bardzo Ci jestem wdzięczny za odesłanie mi mojego przedwojennego rękopisu o Życiu Wewnętrznym. Inne kopje zginęły. Tak, że to wielka radość dla mnie, że ten egz. się zachował.
Bardzo serdecznie o Tobie myślę i pewny jestem, że syn Twój zabrany przez Bolszewików, się odnajdzie. Pragnąłbym bardzo zobaczyć Ciebie, ale to chyba niemożliwe narazie. Skoro mi odpiszesz, że mieszkasz gdzie dawniej przyśle następny obszerniejszy list. Ściskam Cię Stefan