/
EN

List do Kazimierza Twardowskiego z 13.08.1928

Tłumaczyk, 13. VIII. 28.r.
Ingarden

 

Wielce Szanowny Panie Profesorze!

            Wczoraj popołudniu oddano mi kartkę SzPana Profesora. /Okazało się, że informacja, której mi poprzednio udzielono co do adresu, nie była całkiem ścisła, gdyż poczty w Tłumaczyku niema, tylko w Kołomyji, a listy dostaje się potem przez okazję/.

            Przedewszystkiem dziękuję bardzo serdecznie za łaskawą pamięć o mych imieninach i za tak dobrze pomyślane życzenia. Zbyt często niestety mamy w życiu możność stwierdzić słuszność sądu Mickiewicza na temat zdrowia. Imieniny moje zresztą obchodzę w lutym, ale ogromnie ucieszyłem się tym nowym dowodem życzliwości SzPana Profesora dla mnie, tembardziej, że wiem, jak wiele różnych zajęć i kłopotów ciąży na głowie SzPana Profesora.

            Niezmiernie zmartwiła mię wiadomość o nowej biedzie, jaka spadła na Kazika. Nie mogę zrozumieć tylko, na jakiej drodze doszła infekcja do Kazika. W każdym razie to bardzo przykra sprawa, bo jakkolwiek przebieg choroby był pomyślny, to jednak przebycie zapalenia płuc pociąga za sobą zazwyczaj pewne ślady w płucach. Mam nadzieję, że wobec silnej budowy organizmu Kazika nie będą one wielkie, ale myślę, że przydałby się jakiś pobyt w górach, tembardziej, iż klimat Lwowa nie jest korzystny dla spraw płucnych. Ale o wyjeździe będzie można myśleć zapewne dopiero w jesieni. Oby się wszystko jak najpomyślniej złożyło!

            Ja pozostanę tutaj do 20.b.m., bo muszę jeszcze przed początkiem roku szkolnego porozumieć się z mym nowym dyrektorem co do podziału godzin. Bezpośrednio przed wyjazdem ze Lwowa dowiedziałem się bowiem, iż przeniesiono mię do II. gimnazjum, ponieważ w gimnazjum I. zreduko- wano ilość klas do 8-miu i zabrakło dla mnie godzin. Poznam przeto jeszcze jedną szkołę lwowską. Może tam będzie mniej różnych względów przy klasyfikacji uczniów i może przeto można będzie osiągać lepsze rezultaty pracy. Z tych względów raczej cieszę się z tego przeniesienia, ale da mi to znowu więcej roboty z uwagi na konieczność zapoznania się z nowym materjałem uczniowskim i wynalezienia odpowiednich metod postępowania. – Tutaj czytam Schelera Erkenntnis u. Arbeit /druga rozprawa w Die Wissensformen u. die Gesellschaft/. Krytykę pragmatyzmu uważam za słuszną, ale w niewystarczający sposób uzasadnioną i robiącą pragmatyzmowi zbyt wielkie może koncesje. Pozytywna teorja spostrzeżenia mniej mi się podoba, mimo wielu rzeczy ciekawych. Brak uzasadnienia wielu twierdzeń zupełnie nieoczywistych, pomieszanie różnych punktów widzenia wziętych częściowo od Husserla, częściowo od Bergsona, „Gestaltpsychologów”, nieprzemyślenie do końca wielu argumentów i t.d.; poza wszystkiem gruba metafizyka, której poszczególnych twierdzeń można się tylko domyślać, bo Scheler swym zwyczajem odwołuje się do swych jeszcze nie ogłoszonych pism. O ile się one nie ukażą jako prace pośmiertne trudno będzie zdać sobie sprawę z całości stanowiska. Martwi mię to, bo obiecałem napisać artykuł do Przeglądu, a widzę, że da mi to bardzo wiele pracy i że właściwie należałoby poczekać, aż zostaną wydane inne prace Schelera. Przytem rezultat tej roboty nie będzie wielki, bo wartość miałoby tylko napisanie większej rozprawy krytycznej po niemiecku. Informacyjny artykuł w„Przeglądzie” o pracy, co do której rezultatów mam wiele zastrzeżeń, nie bardzo mię nęci.

            Do pisania rozprawki do „Festschriftu” dla Husserla jeszcze się nie zabrałem. Tak samo praca o dziele literackiem leży od kilku tygodni. Jeszcze wiele roboty z nią mieć będę i nie wiem, kiedy ją ostatecznie do druku przygotuję /według umowy z Niemeyerem powinienem oddać ją do druku koło Nowego Roku najdalej, pracę do „Festschriftu” trzeba oddać do 1. X.b.r./. Być może, że po powrocie do Lwowa czuć się będę znowu trochę więcej „w siodle”, niż teraz.

            Bardzo źle się stało, że SzPan Profesor jeszcze nie mógł wyjechać ze Lwowa, by trochę odpocząć po ostatnim roku szkolnym. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach uda się usunąć różne przeszkody i że SzPan Profesor jeszcze teraz choćby na kilka tygodni będzie mógł wyjechać. Odpoczynek nawet przy żelaznych siłach SzPana Profesora jest konieczny, zwłaszcza że, o ile wiem, w roku poprzednim Pan Profesor całe lato spędził we Lwowie. Kończę więc ten list gorącem życzeniem, by SzPan Profesor w najbliższych dniach mógł wyjechać.

            Żona moja serdecznie dziękuje za łaskawą pamięć SzPaństwa Profesorostwa o niej i prosi mię, bym złożył WPani Profesorowej i SzPanu Profesorowi piękne ukłony i pozdrowienia.

            Łączę wyrazy głębokiego poważania i prawdziwego szacunku. WPani Profesorowej przesyłam piękne ucałowanie rączek. Do Kazika piszę równocześnie.

 

Roman Ingarden