/
EN

List do Kazimierza Twardowskiego z 19.05.1925

Toruń, 19. V. 1925 r.

 

Wielce Szanowny Panie Profesorze!

            Bardzo serdecznie dziękuję za ostatni list Wielce Szanownego Pana Profesora i za zainteresowanie się moją sprawą. Przedewszystkiem pragnę zaznaczyć, że cały szereg moich listów ma tylko charakter doniesień, które jako takie odpowiedzi nie postulują. Nawet wówczas zaś, gdy piszę w sprawach, co do których pragnąłbym uzyskać odpowiedź Wielce Szanownego Pana Profesora, rozumiem bardzo dobrze sytuację czasową Wielce Szanownego Pana Profesora, bo sam na własne oczy podziwiałem orkę całodzienną, w której Pan Profesor się znajduje. Proszę więc uprzejmie nigdy nie troskać się o to, bym miał fałszywie interpretować opóźnienie w nadejściu odpowiedzi, i nie przerywać Sobie prac, gdy jakiś tam list ode mnie nadejdzie.

            Teraz piszę tylko w tym celu, by po części sprostować informacje Kazika, po części zaś uzupełnić mój list ostatni nowemi wiadomościami. Otóż Kazik ma zupełnie rację, że sprawa się we Lwowie tak przedstawia, jak on ją przedstawia. Nota bene jest to jednak horrendum, by Kazik, który ma oddawna egzamin państwowy, był do dziś dnia „tymczasowym” nauczycielem, gdy tylko coś 20% nauczycieli posiada pełne kwalifikacje. Są to dla mnie wszystko rzeczy niepojęte. Co do mnie jednak nie mam żadnej pretensji do tego, by być stałym nauczycielem we Lwowie, jeżeli inni starsi i bardziej zasłużeni ode mnie są tymczasowymi. Mnie chodzi tylko o to, że bez podstawy zmieniono mój charakter służbowy w Toruniu. W piśmie nominacyjnem nazwano mię nie tymczasowym nauczycielem we Lwowie, lecz „tymczasowym nauczycielem w Toruniu”, co jest niezgodne z treścią nominacji, którą otrzymałem w r. 1921. i z ustnym zapewnieniem, które mi wówczas dano, że taka nominacja, jaką mi dano, jest nominacją na nauczyciela stałego, tylko się tego wyraźnie nie pisze, natomiast pisze się wyraźnie nauczycielom tymczasowym, że są „tymczasowymi”. Nota bene nominacja moja pochodzi z Ministerstwa, nie jest więc jakimś wybrykiem tutejszego Kuratorjum. (Nominacja ta nie była oczywiście wydana na podstawie pragmatyki austrjackiej, więc i obecnie nie można do niej tych przepisów stosować). Czy w cztery lata później można zmieniać tekst nominacji bez żadnego rzeczowego powodu, t. zn. bez żadnej popełnionej przeze mnie winy? – To jest tylko sprawa, na którą się oburzyłem, i której zmiany zażądałem. Tutejsze Kuratorjum przyznało mi zupełnie rację, tak dalece, że po mej rozmowie z p. Kuratorem Dr Riemerem (w zeszły piątek) postanowiono wystosować do Ministerstwa przedstawienie w tej sprawie. Czy wiele z tego przedstawienia będzie, nie przypuszczam, bo niema pragmatyki i wskutek tego różne rzeczy można robić, które w innych warunkach kończyłyby się w Trybunale Administracyjnym. Dlatego niegdyś na Zjeździe T.N.S.W. w Warszawie powiedziałem, że musimy dążyć do tego, by jaknajprędzej była pragmatyka jakakolwiek bądź, bo ten stan obecny, pozbawiony wszelkiej podstawy prawnej jest dłużej nie-możliwy do zniesienia, zwłaszcza w naszych warunkach, gdy do władzy doszli różni ludzie, którzy w normalnych warunkach-by jej nigdy nie mieli. Miejmy nadzieję, że w jesieni tego roku pragmatyka zostanie uchwalona, a wówczas może stosunki w szkolnictwie przybiorą postać trochę normalniejszą.

            Jeszcze raz serdecznie dziękuję Wielce Szanownemu Panu Profesorowi za list i łączę wyrazy mego głębokiego poważania i szacunku

                                                                                                    Roman Ingarden