List do Kazimierza Twardowskiego z 30.12.1920
30. XII 1920r.
Zakopane
Wielmożny Panie Profesorze!
Nie odpowiedziałem dotychczas na ostatni list WPana Profesora, bo mam w czasie zajęć szkolnych tak mało czasu, że mam stałe zaległości w korespondencyi. Obecnie przyjechałem na Święta do żony do Zakopanego, korzystam więc z wolnego czasu i piszę.
Przedewszystkiem dziękuję WPanu Profesorowi za życzenia złożone mi z okazyi urodzenia się mego syna. Chwała Bogu chowa się dotychczas dobrze. Chciałem teraz sprowadzić żonę z małym do Warszawy, ale nie wiem, czy to się ze względu na trudne warunki komunikacyjne uda przeprowadzić.
W Warszawie nic nowego. W Towarzystwie Psychologicznym panuje nastrój zupełnie rozpaczliwy, odczyty z wyjątkami bardzo marne, dyskusyi żadnej, przytem ludzie, którzy uświadamiają sobie ten smutny stan opanowani są niewiarą, by istniejące stosunki można zmienić. Poruszałem tę sprawę kilkakrotnie na posiedzeniach Zarządu, ale uzyskałem tylko zgodę na to, że się dzieje źle. Nikt nie znajduje energii i czasu na to, by zorganizować jakąkolwiek pracę w Towarzystwie, wskutek tego próby jednostek kończą się fiaskiem. Zdaje się że i w Instytucie filozoficznym nie dzieje się lepiej, lecz nie jestem co do tego wystarczająco poinformowanym. Ten smutny, dla mnie osobiście nie do zniesienia stan spowodował, iż po przyjeździe do Zakopanego napisałem parę stron „O potrzebie reformy naszych Towarzystw filozoficznych” (piszę w pluralis, bo doświadczenia, które wyniosłem z Krakowskiego Towarzystwa były b. podobne do warszawskich doświadczeń!) – i to, co napisałem, przesyłam WPanu Profesorowi. Pragnąłbym to ogłosić w „Ruchu”, by w ten sposób spróbować poruszyć odpowiednie czynniki. Nie zdaję sobie sprawy z tego, czy artykulik ten jest politycznie napisany i czy program, który naszkicowuję jest dobrym. Wiem tylko, że to, co piszę o stanie faktycznym, jest prawdą. Obawiam się, że artykulik ten wywoła w pewnych kołach oburzenie zamiast zastanowienia. Ponieważ WPan Profesor ma więcej doświadczenia ode mnie, więc proszę uprzejmie WPana Profesora o sąd, czy artykulik ten można i należy ogłosić. Gdyby nie miał być ogłoszonym, to prosiłbym tylko o przechowanie go, to sobie go kiedyś przy sposobności odbiorę.
Przesyłając serdeczne życzenia pomyślnego Nowego Roku łączę wyrazy głębokiego poważania
Roman Ingarden