List od Anny Teresy Tymienieckiej z 02.06.1950
Fryburg 2. VI. 50
Najdroższy Panie Profesorze,
c Pewnie się Pan pogniewał na mnie albo za zwłokę z odpowiedzią na ostatni list albo za coś nieodpowiedniego w samej odpowiedzi. Jeśli tak to bardzo, bardzo przepraszam a na usprawiedliwienie mam tylko moją nieuleczalną „szusowatość” i brak orientacji w tym jak co należy a jak nie należy robić.
Tak bardzo chciałabym wiedzieć co Pan Profesor porabia. Nad czym pracuje i jak się miewa wogóle.
Ja pracuję po trochu nad redakcją Hortona nie mogę z niej wybrnąć tymbardziej, że nie jestem w specjalnie dobrej formie zdrowotnej. Rzekomo jestem gruntownie wyleczona z wszelkich dolegliwości a jednak sił dotąd nie mam wystarczająco.
Pewnie niedługo pojedzie Pan Profesor do Zakopanego. Czy nigdy nie przyjedzie Pan Profesor gdzieś w te strony? Wszystko jedno gdzie byle jaknajprędzej. Kończę już aby nie nudzić. Proszę się nie gniewać na mnie o nic i przysłać obiecane zdjęcie. Tymczasem ja przesyłam swoje aby Pan Profesor sobie przypomniał moją formę, materię i istnienie.
c c c c c c zawsze ta sama Teresa
71, XXX c/o XXX Streleman
c c Fribourg