List od Władysława Witwickiego z 07.03.1925
7. III. 1925
Kochany Romku!
Dawno już Twój list dostałem ale odpisać zupełnie nie miałem kiedy. Przepraszam. Ale trudno. Posłałem Ci Fedona tymczasem. Odleżał się rok cały i już mi zbrzydł. Nie jestem w stanie go czytać tak długotrwałej irytacji z jego powodu.
W Polsce istotnie nie ma publiczności czytającej rozważania filozoficzne. Gdybyś jednak w Niemczech drukował – albo się do Niemiec przeniósł – niktby Ci tego nie miał za złe i nie miałby żadnego prawa do tego. Drukowania w Niemczech i po niemiecku wszyscyby Ci zazdrościli – nikomuby do głowy nie przyszło myśleć o zdradzie narodowej. Nawet Mickiewicz wykładał po francusku – więc o „zdradę” zgoła się nie obawiaj. Trzaska za Żyda Cię nie bierze i to z pewnością u żadnego innego wydawcy w Polsce nie odgrywa roli, tylko oni chcą sprzedawać książki, a czytają jeszcze mniej, niż ich klientela. Moich książek tez pies nie czyta – Piątek się zaklina, że tak jest – wszystko leży na półkach. Dziś mówi mi mój jedyny znajomy ze Lwowa, Jan Kuczabiński, że jakiś tam mecenas, redaktor „Głosu Prawa”, który u mnie chciał artykułu o rozwodach i pisał do mnie w tej sprawie, nie wiedział, że przetłumaczyłem coś kiedyś Platona i że platona rzeczy… w polskim tekście a bardzo się Platonem interesował. Dopiero się od Kuczab. dowiedział, kupił sobie naraz siedem tomów i z trzy noce to czytał, powiada. A wstępów i komentarzy nikt nie ruszył nigdy w druku, bo literaci tego i tak nie rozumieją i jest im wszystko jedno, co ktoś mówi, aby tylko płynnie a filozoficznie powiadają że to literatura; piękna, czy nie piękna, to mniejsza – dość że literatura. Odsyłaczów niema. Filologowie cierpią od czasu do czasu, że język zbyt żywy i za mało „gładki”, ponieważ czytać uczyli się na gazetach i książkach do nabożeństwa ale mało sobie z tego robię. Książka przecież trwa i nie musi się przecież przydać dziś – może się przydać za parę lat. Więc i Ty pisz po niemiecku, co masz do napisania i nic sobie z niczego nie rób – byle tylko tam chcieli drukować. A jak potrafiłbyś się utrzymać w Getyndze – to wal do Getyngi i też miej dobry humor. Z pewnością nie porobisz z fenomenologów polaków, ale i na odwrót będzie trudno.
Nie sposób mi się wybrać z Warszawy – tak, że i na odczyt się nie wybiorę do Torunia. Cóż – Fedona już nie przeczytam, bo i tak wydrukowany, więc się nie opłaci występować jako recytator (!) Świąt czekam z utęsknieniem, aby mieć pauzę w wykładach.
Na razie serdecznie Cię pozdrawiam i Pani ukłony od nas obojga przesyłam
W.