/

Odczyt Romana Ingardena „O pojęciu istoty” z 04.04.1970

Posiedzenie Naukowe Polskiego Towarzystwa Filozoficznego
dnia 4 kwietnia 1970r.
Odczyt prof. dra R.Ingardena pt. O pojęciu „istoty”

Prof. Ingarden:
 n       Przystępuję teraz do tej trzeciej części zapowiedzianej przeze mnie ostatnio, której nie powiedziałem, ponieważ za dużo mówiłem o innych sprawach – żeby zaznaczyć, że to jest odrębna część podałem inny tytuł. W tytule, jak widać, jest coś więcej napisane, niż dałoby się ustnie powiedzieć, – powiedziane jest Husserlowska koncepcja”istoty” i ta istota jest w cudzysłowiu. A to dlatego jest w cudzysłowiu, ponieważ termin istota jest wieloznaczny, i to wyszło w dyskusji potem , że jest wieloznaczny – więc nie chciałem, żeby tu była ona wzięta odrazu w jakimś specjalnym znaczeniu wzięte, w tej wieloznaczności, jaka tam występowała w tekstach Husserlowskich – to jest więc także w tytule tego dzisiejszego odczytu.
 n       Ja będę referować dosłownie kilka twierdzeń tekstu „Idei” i wspomnę jeszcze o pewnych twierdzeniach z „Logische Untersuchungen”. Bedę te twierdzenia próbował trochę interpretować i komentować, i wysuwać szereg pytań co do kwestii związanych z tekstem danego twierdzenia.
 n       Trzeba sobie zdać sprawę, że to jest teoria istoty – „istoty” w cudzysłowiu. – To jest pewnego rodzaju metateoria w stosunku do ejdetycznych rozważań nad istotą przeżycia, istotą zjawiska kulturalnego, istotą państwa, itd., – to w tych poszczególnych przypadkach, gdzie jest wymienione, co jest, czegoś jest istota, to eksplikuje się istotę tego przedmiotu. I wówczas się wchodzi w meritum tej kwestii, jaki to jest przedmiot, – że do istoty jego należy to a to, itp. A tu się ma eksplikować, de facto,-jeżeli wolno tu użyć tego moim zdaniem niewłaściwego terminu – tu ma się eksplikować istotę istoty; respective ma się eksplikować pojęcie ejdetyczne samej istoty. na podstawie pewnych sformuowań, które się znajdują u Husserla – tak, że to w stosunku do takich rozważań ejdetycznych jakie znajdują się w tekstach Husserlowskich – jest w pewnym sensie metateoria. Wskutek tego -będę tu mówił, że takie a takie twierdzenie to ma taki a taki charakter, na temat istoty, to a to mówi o tej istocie,
 n       Na poprzednim posiedzeniu, o ile pamiętam, między innymi kontrastowałem sposób traktowania zagadnienia poznania tak zwanego, a priori’ teprii poznania priori u Kanta, i sposób. traktowania tego zagadnienia u Kanta, z innym sposobem traktowania tego samego zagadnienia, czyli tego poznania tak zwanego a priori czyli poznania ejdetycznego u fenomenologów. I pozwolę sobie nawiązać do pewnego stwierdzenia, które prawdopodobnie tu wypowiedziałem, że o ile koncepcja cała Kantowska, koncepcja a priori- poznania a priori, jest wyraźnie subiektywistyczna, jest związana z pewną że tak powiem, strukturą podmiotu poznania, podmiotu poznania ludzkiego, albo podmiotu poznania w ogóle – podmiot poznania – to o tyle tendencja koncepcji poznania ejdetycznego, w przyjętym znaczeniu tego słowa, u fenomenologów, ma fundament nie tyle subiektywistyczny, co obiektywistyczny. Mianowicie zaczyna się od wyróżniania pewnych struktur pewnych cosiów, struktur pewnych przedmiotów, i tam się znajduje pewne całkiem charakterystyczne elementy, oraz związki pomiędzy tymi elementami, do których teraz struktury tych przedmiotów ma się dostosować pewien sposób poznawania tych przedmiotów. Wedle tej zasady, że się uznaje pewną korelatywność pomiędzy sposobem poznawania, a strukturą i właściwościami przedmiotów.
 n       O ile więc mamy budować czy ugruntować teorię poznania ejdetycznego czy apriorycznego u fenomenologów, specjalnie u Husserla, – to musimy zacząć od tych przedmiotów tych właśnie przedmiotów, których się ono ma tyczyć, … I tutaj są trzy, jak wspomniałem, trzy fazy traktowania tego zagadnienia: jedna faza, pierwsza, to jest to, co się dzieje w Logische Untersuchungen, gdzie się pojawia termin species, konsekwentnie używany, species to jest rodzaj czy coś takiego po polsku, nie ma słowa ejdos, tego się nie używa, słowo Wesen to pojawia się już tam, ale nie jako termin techniczny, tylko czasem. Analogicznie do tego mówi się o ideacji. Nie mówi się o ejdetycznym poznaniu, tylko o ideacji. I teraz jest pewna koncepcja tej species, na poziomie Logische Untersuchungen: V. Potem drugi poziom, to są Idee z roku 1913, czyli kilkanaście lat później, gdzie się mówi odrazu o Wesen, Słowa species prawie się nie używa, jeżeli, to przez pomyłkę, używa się natomiast słowa ejdos, grecki termin, który w pewnym sensie jest równoważnikiem, zamiennie się często używa z terminem Wesen. I teraz pojawiają się pewne określenia, których nie ma wcale w Logische Untersuchungen, i w szczególności pojawiają się, zaraz w drugim paragrafie tej Ideen zu reinen Bhenomenologie, – i tym paragrafem ja tu się specjalnie zajmę,
Trzecia faza – to jest faza tzw. operacji wariacji, Variation operations, która jest omawiana dopiero w książce, która się ukazała w 1939 roku, Erfarung und Urteil, ale pochodzi ta koncepcja, jak powiedzałem, z roku 1925, znacznie wcześniej, i została tam potem wrobiona.
 n       Więc ja toj trzeciej fazy w ogóle dzisiaj nie będę poruszał, – nie będę zajmował się teraz tą operacją uzmienniania, zajmę się głównie tą koncepcją, która jest w Ideach, ale jednak chciałbym jeszcze nawiązać do tej pierwszej koncepcji, gdzie się mówi o species. Ponieważ to jest początek tej całej sprawy, to jest początek tego, gdzie ktoś w końcu XIX wieku, z początku XX wieku, w tej atmosferze panującego wówczas empiryzmu, i panującego psychologizmu, nagle odważył się mówić o przedmiotach idealnych. To, jest powiedziane o species w Logische Untersuchungen, to jest niezwykle mało, samo słowo coś mówi, przykłady mówią, przykłady to są, jak tutaj wspominałem poprzednio, za co mnie potem atakowano, że nie wiem, co to jest doświadczenie, – to są jakości, proste, takie jak czerwień czy biel, czy coś podobnego, to są takie także pewne struktury, jak na przykład jedność – to jest w rozmowie, w polemice z Beerkeleyem, tam wychodzi ta cała sprawa, Potem się mówi o pewnych także speciei, in specie wziętych operacjach logicznych, to znaczy funktorach logicznych, mówi się o „i”, i „jeżeli”, „albo”, itd. Wreszcie uprawia się na ten sposób jako coś, co jest ejdetycznie poznawane i także ma być in specie wzięte – to są teraz formalne struktury, takie jak całość, część, niesamodzielna całość, samodzielna całość, kawałek, itp. Te przykłady trochę to eksplikują. Species to jest to, ex definitione, z uwagi na co dwa przedmioty pod jakimś względem są takie same. Dlatego pokazywałem tu na poprzednim wykładzie te dwie kartki białe, i mówiłem, że jeżeli oto one są naprawdę tej samej białości, – powiedziałem to słówko: tej samej, one są takie same – to wówczas są one tej samej białości. To znaczy species to jest to, z uwagi na co, te dwie kartki są takie same co do barwy. Co to jest to samo, w przeciwstawieniu do tych jednostkowych barw, to to nie jest wyeksplikowane u Husserla. Tego można się domyśleć z pewnych twierdzeń na ten temat, z tej polemiki, którą Husserl przeprowadza z empirystami na temat nie samych species, bo wiadomo, że species same jako takie tam są odrzucone, tylko na temat innych koncepcji tak zwanych idei ogólnych, idei abstrakcyjnych, które zresztą są również u Locke’a czy u Berekeley’a, i tak samo w pewnej sprawie analogicznej u Hume’a. Z tego, przeciw czemu się polemizuje można wywnioskować co się przyjmuje, w niewyeksplikowany sposób o samej species.
 n       Husserl bardzo występuje przeciw temu, że ta tak zwana ideacja – jako sposób poznawania species, nie jest po prostu abstrakcją, taką abstrakcją jak ta, która była – abstrahowaniem takim, jakie było przyjmowane u empirystów. I teraz kolejna dyskusja po kolei idzie, mianowicie- to nie jest tak, jak u Locke’a bo u Locke’a, to wiadomo, jak to jest – są u niego idee złożone , i teraz w tej idei złożonej trzeba wydzielić ideę prostą i ta wydzielona idea prosta jest ideą ogólną, Na co oczywiście Husserl powiada w ślad za Berkeleyem, – takich operacji wydzielania w idei złożonej idej prostych, nie ma – to nie jest możliwe, to się nie da wydzielić w ogóle. To już Berkeley powiedział. Wydzielić, oddzielić – to można na przykład ucho od człowieka, ale nie można koloru tego ucha oddzielić od człowieka ani też koloru ucha od ucha, itd – tego się nie da osdzielić. Dlaczego się nie da oddzielić? To twierdzi Berekeley, że się nie da. Ale dlaczego, to tego on nie mówi. Znowu w przykładzie tylko mamy wskazówkę, – z przykładu tylko można wykombinować że to, co by się dało oddzielić, to jest to, co się nazywa u Husserla kawałek, to się da odciąć, – noga, ucho, głowa, to jest kawałek, – to są to części, o których się potem mówi, że one są samodzielne. Mogą być dzielone. Natomiast to, co jest nieoddzielalne, to dlaczego jest nieoddzielalne? – bo jest w swoim istnieniu niesamodzielne, bo zawsze musi istnieć jako część czegoś, albo jako coś w czymś, coś czegoś, bez tego go nie ma, wcale. Więc musimy powiedzieć, że wobec tego operacja, która miałaby to jedno od drugiego oddzielić, też nie istnieje, bo to jest coś takiego czego nie da się oddzielić. Nie da się oddzielić ta białość od tej kartki. od tych dwu kartek, To jest to nieoddzielalne. Ale jak jest z tą białością, tą jedną
– . . . . . .
możemy mówić, że to jest methexis, albo coś takiego, ale wiadomo, że to dosłownie wzięte prowadzi do jakiejś sprzeczności, bo to jedno od drugiego, nie da się oddzielić. W każdym razie jest tu zawarta ta niesamodzielność, …
Ale potem powstaje pytanie, i Berkeley powiada, że tego nie ma – Ale można tu coś zrobić – w pewnym momencie on powiada, że można trójkąt rozważać, czy też ująć wyłącznie jako trójkąt, w sposób bezwzględny, nie mówiąc nic o reszcie, nie zajmując się całą resztą, co to znaczy? To znaczy, że można w trójkącie zająć się jego trójkątnością tylko. Jest taka operacja wyróżniania cech w całości, w jakiejś idei złożonej Lokowskiej, która jest na kawałki nierozdzielalna, da się w niej wyróżnić – wchodzi w grę operacja wyróżniania indywiualnego momentu. To na to Husserl powiada, tak, z pewnością to się da zrobić, ale to przecież nie jest to, czego ja szukam jako species. Dlaczego nie jest to? Dlatego, że ta trójkątność tego oto tu trójkąta jest tak samo indywidualna jak ten trójkąt, i to bez względu na to, czy to jest tutaj narysowany na tablicy taki tylko obrazek trójkąta, czy o samym trójkącie chodzi, to jest figurze geometrycznej, gdzie jest to zdefiniowane matematycznie. A przecież, powiada Husserl, ja czegoś takiego nie szukam, co jest jednostkowe, tak samo jednostkowe jak rzecz jest jednostkowa, w której ta białość indywidualna występuje. Bo ta moja species to wcale nie jest jednostkowa. Ona jest ogólna. W tym sensie mianowicie, że nie jest jednostkowa. To teraz cała – ona jest w tym sensie ogólna, że teraz może mieć swoje dwa odpowiedniki, w dwuch przedmiotach takie same. Ona jest jedna w stosunku do tej wielości. W czym – w jaki sposób jest ona ogólna? Ktoś może powiedzieć, że ona jest ogólna w ten sposób, że nie jest związana z tym indywidualnym przedmiotem. Tutaj na poprzednim posiedzeniu jeden z kolegów mówił, że białość się wiąże z czymś tam. – powiedzmy raczaj, że białość czemuś przysługuje. To ta białość z uwagi na którą to dwa kawałki papieru białego są białe, takie same, to ta białość nie jest związana, nie jest – ona nie przysługuje, ona nie jest jednostkowa, – dlaczego? bo nie jest związana, nie przysługuje tym poszczególnym kartkom. Ona stoi w formie cechowości, która by upoważniała – ta forma cechowości by nawiązywała do tego hipokeimenon, do podmiotu tych cech. Z tego możemy wykombinować, że – to to, co jest species, jest w tym sensie czyste, że nie jest w strukturze cechy niczego, że tej formy nie ma. Ktoś może powiedzieć jeszcze inaczej, to nie jest jednostkowe dla tego, że należy odróżnić rozmaite różne sposoby istnienia – różne modi existentiae. A zatem takie, które są charakterystyczne dla wszelkich indywidualnych przedmiotów, tych oto tutaj razem, ale może także dla tych całkiem jednoznacznie zdefiniowanych, jednoznacznie zdefiniowanych trójkątów czy też par trójkątów przystających do siebie. Te poszczególne trójkąty są znowu indywiualne. To trzeba powiedzieć w obu wypadkach, – species nie jest jednostkowo istniejąca, ani w tym sensie, jak w rzeczach tych oto tutaj, ani nawet w tym sensie nawet jak w trójkącie, w jednym z miliona trójkątów przystających do siebie. Można więc powiedzieć, że species, to się teraz w dwojakim sensie ogólnie określa:
raz, że nie jest w formie cechowej, dzięki której mogłaby przysługiwać czemuś indywidualnemu, – jest w ogóle bez tej formy. A po wtóre, że nie jest w bycie swoim, w modus existentia e jednostkowa. Tylko jest – że jest w ogóle – w innym jakimś modus existentiae, który możemy sobie nazwać dowolnie.
To nie jest powiedziane ani jedno ani drugie wyraźnie, Husserl tego nie eksplikuje, tylko ja wnioskuję o tym po jego sposobie argumentacji. Dlatego się odrzuca pewne opracje. Operacje poznawania. Potem, jak się dowiadujemy coś na temat ideacji, i aktu tego poznawania tego species, to tam od razu także się mówi, że gdybyśmy akt ideacji mieli z uwagi na ten sam przedmiot, że to jest białe, …- to ja teraz nie spełniam aktu spostrzeżenia, i wskutek tego nie współsądzę że istnieją te dwa kawałki papieru. Nie współsądzę, ja tej tezy o egzystencji tutaj nie potrzebuję, ja to dwie kartki biorę tu tylko za przykład, – żebym mógł zobaczyć, co to jest biały papier. A co to jest naprawdę, czy to jest fantasmagoria, czy to jest moje urojenie, to obojętne całkiem, tu chodzi tylko o ujrzenie tej jakości. To znaczy, że jeżeli ktoś powiada, że jest taki proces, że jest taki fenomen szczególny, jak biel czysta, to to stwierdzenie, że jest – nie ma nic wspólnego ze stwierdzeniem, że jest w tym świecie. Nie ma nic wspólnego z tą tezą egzystencjalną, która jest zawarta w każdym spostrzeżeniu. A czy jest w ogóle? To tutaj Husserl jest bardzo ostrożny, powiada, że nam jest coś takiego dane w każdym razie jest nam dane – tak, jak by to miało rzeczywiście istnieć. A naturalnie, na to można odpowiedzieć, że jesteś platonistą, że wierzysz w platonizm – bo to są te dziesiąte lata naszego stulecia. Ale na to Husserl mówił – ja z Platonem nie mam nic wspólnego, to jest prawie dosłownie jego słowa, przeze mnie powtórzone. Czemu ja się wcale nie dziwię. Bo, jakkolwiek moim zdaniem niewątpliwie tej myśli, że należy jednak mówić o ideach, co pochodzi od Platona, jest coś bardzo frapującego i genialnego, to to, co Platon na ten temat mówi to jest tam bardzo dużo twierdzeń, które trudno nam dzisiaj strawić. Więc Husserl nie angażuje się w to, – nie mówmy, że ona naprawdę istnije jakoś, ale w każdym razie ona ma być tak wzięta, że jej istnienie nie jest istnieniem indywiduaInym, nie jest tym istnieniem z tego świata, że nie jest w formie cechy i że jest czymś ogólnym w bycie swoim, w sposobie istnienia. To tyle można wyczytać z polemiki, którą przeprowadza Husserl przeciwko empirystom. Jeszcze jest jeden szczegół, to jest polemika z Hume’em, na temat – on także odrzuca takie czyste idee, takie czyste specieis, species, sprowadzając całą sprawę do tych tak zwanych kręgów podobieństw. Husserl ma tam swój argument, powiada, że to nie wystarcza, jak nawet ktoś chce te kręgi podobieństw wprowadzić, to w pewnym momencie musi się zgodzić, że są dwa różne kręgi podobieństwa – i teraz co wyznacza poszczególne kręgi podobieństwa? Otóż – jakaś species. Więc ktoś, kto przeczy species, a chce mieć te kręgi podobieństw, to ten popełnia sprzeczność. Ale to jest uboczna sprawa. To jest tyle, co można wykombinować na temat species z Logische Untersuchungen, prócz szczegózowych analiz które są poszczególnych species poszczególnych eksplikacji tych species, -na przykład w budowie formalnej przedmiotu, w funkcji operatorów, funktorów logicznych, itd. Tam teraz można ten smak tego dostać, co on na ten temat mówi.
 n       Teraz jesteśmy w Ideach, jak powiedziałem, w Ideach species się nie używa, jest tylko Wesen, jako termin techniczny i często zamienny z nim – ejdos. I teraz zaraz na początku są pewne twierdzenia, jest ich kilka, – które ja tu chcę przeczytać, po kolei, i je omówić.
Pierwsze twierdzenie, to jest zaraz na początku tego drugiego paragrafu, na stronie dziewiątej, o ile się nie mylę, tekstu, i brzmi w ten sposób:
Die Fundierung den Akten, des Frfahres….
. . .
Teraz następne zdanie mówi w ten sposób: Individuelles Sein…
Powiem to teraz po polsku, – jest tłumaczenie pani docent Gierulanki, ja to sobie po swojemu trochę inaczej przetłumaczyłem – bo to po prostu będzie żywsze, jak będę to mówił od siebie : „Każdy akt doświadczenia ustala coś realnego, co jest czasowoprzestrzenne, co jest na tym określonym miejscu czasowym, i posiada to określone swoje trwanie, i posiada także pewną, zawartość realności, która z istoty swojej równie dobrze mogłaby być w innym miejscu czasowym, i znowu mogłaby być w innym miejscu przestrzennym, – w innym, niż się faktycznie znajduje, – gdzie to samo, coś co jest tosamo realne, w istocie swojej rozważane mogłoby być w każdym innym miejscu, mogłoby przyjąć równie dobrze dowolną postać, dowolny kształt, mogłoby się zmieniać inaczej, niż się zmienia, a mogłoby się wcale nie zmieniać, gdy się zmienia +/a więc ciągle tu się przeciwstawia/ – to jest coś takiego, co realne że jest tak a tak, i to zarówno w swoich determinacjach, właściwościach, jak i w swojej charakterystyce czasowej, przestrzennej, ale – będąc takim, mogłoby być inne z istoty swojej.” Tutaj się to słowo istota pojawia i teraz nic nie ma więcej na temat tej istoty powiedziane. To jest istota, jak się pokazuje potem, – narazie się pokazuje, że to jest istota – co jest to, co tę istotę posiada – das Individualle Sein, byt jednostkowy, byt indywidualny. Potem, w drugim zdaniu wyskakuje inna słowo, byt, który jest das zufällig – przypadkowy jest pewnego rodzaju wyrównanie tego, co jest indywidualne i co jest, ale mogłoby być całkiem inne, i to będąc tym samym. Z tym późniejszym przeświadczeniem, że to jest coś przypadkowego. To jest to, co przypadkowe. My możemy tego zdania użyć do tego, żeby podać określenia Wesen, określenia tej istoty. Bo to jest tu tylko wplecione, ale to, co jest, ale mogłoby być inne, to z istoty swej jest takie, że mogłoby być inne. Nota bene, cały ten paragraf nazywa się: Tatsache und Wesen – to znaczy: Fakt i istota. I zaczyna się od tych faktów. I te fakty, indywidualne, które zarazem traktuje się jako przypadkowe, z istoty swej mogłyby być inne. Raz to jest stwierdzone, na co się potem Husserl sam powoła, że te fakty indywidualne istotę swoją posiadają, – seine Wesen… to tu implicite jest przesądzone, że one jakąś taką istotę posiadają. Ale co to jest teraz ta istota, dzięki której one są tak lub inaczej – to tego nie ma powiedziane. Ale zapytajmy tak: czego to ma być istota? którą się eksplikuje teraz że jest takie, ale mogłyby być inne. To jest istota, charakterystyczna dla indywidualnych, respective przypadkowych bytów. W czym one są takie? – muszę tu powiedzieć, że one są w bycie swoim takie, że są, ale mogłyby być inne, inaczej: ta istota, o którą tutaj chodzi która tu jest wyeksplikowana, to jest istota tego sposobu istnienia, tych indywidualnych rzeczy. Ten sposób istnienia właśnie na tym polega, że byt jest taki, że faktycznie jest, ale po prostu nie musi być taki. Jest taki, że nie musi być. Dlaczego nie musi być? Bo może być inny. To, co ten byt posiada, może być inne. Czyli to jest pierwsze pojęcie istoty, które jest tutaj wprowadzone, jest pojęciem egzystencjalnym istoty. To jest specjalne pojęcie egzystencjalne, istoty. Istota ma na tym polegać, że ma specjalny sposób istnienia. Taki sposób istnienia, – w taki sposób istnieje, że byt nie jest nienaruszalny, może go w tej chwili nie być. Ja może tu za dużo powiedziałem teraz, że może go nie być – bo Husserl na razie mówi, że może się zmienić, że wprawdzie jest w tym miejscu, ale mogłoby być w innym miejscu. Że ma taki kształt, ale mógłby mieć inny kształt, że mógłby inaczej się zmieniać, niż się zmienia.

 

 

Ja powiedziałem więcej: że może nie być. Otóż teraz jest pytanie, czy ja za dużo powiedziałem, czy też to jest jednak implicite tak jakoś także powiedziane – bo ktoś może powiedzieć, że Husserl się tu zaawanturował, i z jednej strony powiada, dasselbe reale – to samo realne – może się tak zmienić, że pod każdym względem będzie inne, – jede … w każdej dowolnej postaci, w każdym dowolnym uwłasnościowaniu. To jak? – to jeżeli to ma być to samo, to niemożliwe, bo ono może się wtedy zmieniać tylko w pewnych granicach, bo z kota się potem orzeł nie zrobi. Można powiedzieć, że Husserl się zaawanturował. Ale ja myślę, że nie tyle się zaawanturował, ile coś powiedział takiego, – że taż zmiana tak daleca może iść, tak daleko, że tego przedmiotu już nie będzie, bo to jest taki byt, że może go nie być. Ten przypadkowy byt. Jak się wszystko zmieni, to go nie będzie. Skończone. Ja więc myślę, że choć on tego nie powiedział wyraźnie, to implicite jest tam zawarte. Może się ktoś zapytać – ja teraz interpretuję, wychodzę poza tekst, dodaję, – tylko chcę wniknąć w intencję, -sprawa przypadkowości bytu jest stara, tysiące lat trwającą sprawą, to nie jest wynalazek Husserla. Może ktoś zapytać, dlaczego ten byt rzeczy indywidualnych jest taki, że może się dowolnie zmieniać, że może być inny, niż jest, że może się inaczej zmieniać, że może się nie zmianiać, jeżeli się zmienia. itp. To może na to ktoś odpowiedzieć, że to jest właśnie ta szczególna struktura tego czegoś, – ten szczególny, jeżeli przyjmiemy to słowo, to jest złe słowo, ale ono tutaj pomaga – jest taki szczegódny stosunek pomiędzy tym, co jest, a tym, co mu przysługuje. Pomiędzy podmiotem cech a cechą, a właściwością, że te właściwości nie są w jakiś doskonały, absolutny sposób ufundowane – w tym hipokeimenon, w tym ich bycie czegoś jest niedoskonałe, jest takie, że może być wyrwane, że może się zmienić, że może być coś zupełnie innego na jego miejscu. Tak, że ta przypadkowość, ta możność niebycia takim właśnie, – tkwi w niedoskonałości przysługiwania czemuś, przez coś. Temu czemuś. To jakoś z tym podmiotem nie jest nierozerwalnie złączone. Jesteśmy teraz tu bardzo blisko szeregu tradycyjnych pojęć. Jako kontrast do tego, to to jest pojęcie substancji, oczywiście, Spinozjańskie, ale poza tym jest cała tradycja. To w tym sensie właśnie nie jest byt substancjalny, – ten indywidualny, przypadkowy. Bo może go nie być.
 n       To jest ta moja interpretacja, która wychodzi dość znacznie poza tekst Husserla, niemniej jest zgodna z jego intencjami. Ale to jest , moim zdaniem w tekście wyraźnie się zaznacza, że to pojęcie istoty, które się tutaj wikła w tym zdaniu, jest pojęciem egzystencjalnym. Istota jako modus existentiae czegoś. Pewnych specjalnych przedmiotów. Kłopot jest naturalnie z powiedzeniem indywidualny, że indywidualnie coś istnieje. To jest niewyjaśnione w tekście. I trzeba się znowu próbować tego domyślić. Z przykładów, które Husserl używa, gdzie się mówi o przestrzenności, o czasowości, o tym, że się zmienia, itd., – z tego można się domyślić, że ta indywidualność, którą tu ma się na oku, dotyczy tej indywidualności, która jest charakterystyczna dla wszystkich indywidualnych przedmiotów. Zresztą potem w pewnym momencie ta realität się tu także pojawi. Innymi słowy, to nie jest ta indywidualność, o której ja tu ośmieliłem się wspomnieć mówiąc o nieskończonej ilości przystających trójkątów, że każdy jest indywidualny w stosunku do ogólnej idei trójkąta. To o tych tutaj się nie mówi, bo przy tych trójkątach przystających – w geometrii, to nie ma o tym mowy, że to jest w czasie, że to jest w przestrzeni jakiejś, że to się może zmieniać, itd. Więc to ten byt przypadkowy, indywidualny, wyraźnie jest dostosowany do indywidualności tych realnych przedmiotów, tego realnego świata, i nas wszystkich. I to teraz jest związane z terminam przypadkowy. To jest pojęcie eksplikujące istotę przypadkowości istnienia bytu. To jest pierwszy krok. Innymi słowy: to nie jest, – co starałem się wyeksplikować, – to nie jest ogólne pojęcie istoty, to jest wyraźnie pojęcie specjalne dostosowane do tych indywidualnych przedmiotów, i do ich istnienia, – i to jest pojęcie egzystencjalne. Tutaj dużo jest spraw, które się nasuwają, nie w związku z tą z pojęciem tym istoty, które się wyłania na tle tego zdania , ale z samą tą analizą tej przypadkowości, itd., mianowicie, tam się używa czasów conditionalis, – mogłoby się zmienić. I teraz nasuwa się pytanie, w jakim sensie tu mówi się o możliwości, i o możności – to to są rzeczy do wyeksplikowania. Bo to przedmioty, o których była mowa, te, które na taki oto sposób istnieją , i specjalnie taką istotę posiadają, one między innymi mogą się zmieniać, to jest ich stała cecha jakaś, – ta możność zmieniania się, – czy też dopuszczana możliwość zmiany ich, – to jest znowu to, co je teraz charakteryzuje, być może także egzystencjalnie. Ale ta możliwość zachdzenia zmian w obrębie tego jednego przedmiotu, ona jest ściśle związana z tym sposobem istnienia, przypadkowego, z tym sposobem istnienia rzeczy jednostkowych, z tym sposobem istnienia, który nie ma ostatecznie pozycji istnienia w sobie tylko jest w swoim sposobie istnienia jakoś nadwątpliwy, jeżeli wolno użyć tu tego słowa.
Teraz jest tu takie pytanie, które w ten sposób sobie tutaj zanotowałem: czy jednak ta egzystencjalna istota tego sposobu istnienia nie jest – fundowana w sposobie uposażenia, w uposażeniu tego przedmiotu? To, że w sposobie uposażenia, to ja już mówiłem, czy te cechy są nie dość silnie ufundowane w podmiocie. Ale chodzi jeszcze o coś innego, czy to może jakoś jest związane z tym, jakie one są w swoich cechach. Czy poza tym Wesen… coś się jeszcze nie kryje? Poza tym aspektem egzystencjalnym. I w następnym zdaniu to się wyjaśnia, że to Wesenacht, to było tak powiedziane, że tu jeszcze o coś więcej chodzi, nie tylko o sam modus existendi. Bo Husserl powiada, że – to jest to drugie tsiwrezdnie, które tu chcę omówić – ale zanim do tego p zystąpię jeszcze mam jedną uwagę. Jeżeli ja powiadam, że to jest egzystencjalne pojęcie istoty, to zrazem powiadam, że to nie jest – że istota nie jest tu wzięta w aspekcie uposażenia, determinacji własności, – nie z uwagi na to, jest brana, jakie ma własności, lecz z uwagi na to, jak ona istnieje. To pojęcie istoty tutaj jest wysunięte na czoło na razie. Taraz powiada Husserl: Aber der ….
Po polsku: Lecz sens tej przypadkowości, która się tu nazywa faktycznością, powiada, określa ją w ten sposób, że jest to korelatywne, że korekatywnie nawiązuje do konieczności która nie orzeka tylko jedynie faktycznej, jedynie zachodzenie pewnej reguły, związków jakichś w obrębie tego przedmiotu, związków czasowo-przestrzennych – lecz posiada charakter istotnościowej konieczności – a tym samym nawiązuje do istotnościowej ogólności, nie empirycznej ogólności. Jeżeli przedtem powiedziałem: każdy fakt, każdy … mógłby z istoty swej być innym, to tym samym wypowiedziałem że do sensu tego, co przypadkowe należy to, żeby posiadać pewną istotę, a tym samym – i to jest teraz ta eksplikacja – a tym samym posiadać ejdos, dający się w sposób …. uchwycić. Co tu nowego jest? – otóż nowe jest to, że się wysuwa ta przypadkowość, która jest z koniecznością związana, to jest jakieś pendant do konieczności, a po wtóre, że to, co jest przypadkowe, to jakoś istotę swoją posiada, a ta istota jest taka, że to jest coś, co się da rein erfassen als ejdos. To się w sposób czysty da uchwycić jak ejdos, czyli, mówiąc innym językiem, jak species. Może być jako species. Da się uchwycić jako coś, co jest , co ma ejdos w sobie.
To teraz pokazuje się, że Husserl – powie – to ja przesądziłem to już przy tamtym zdaniu. To znaczy przesądziłem nie tylko to, co eksplikowałem, co do egzystencjalnego sposobu istnienia, tylko przesądziłem jeszcze, że ten podmiot ma swoją istotę, i że ta istota, to jest coś takiego, o czym ja kiedyś mówiłem, że to jest species albo ejdos. To znaczy, że to jest coś z dziedziny uposażenia, z dziedziny jakości, a nie chodzi o istnienie. I to, co z dziedziny tych jakości jest jakoś do ujrzenia w indywidualnym przedmiocie jako ejdos, to to zarazem jest Wesen notwendig – to, co jest do ujrzenia. Nie jest powiedziane.. eine erfassen, to znaczy nie to że to tutaj zachodzi tej chwili, tylko to jest tak, żeby się znowu wyzwolić od tej indywidualności i znowu powrócić do tych species, które nie są zawarte w tym tutaj bycie, w tych tutaj indywiduach. I tam jest pewna konieczność. I tam jest pewna konieczność, ale jak dalej powiedzieć, to znowu nie wiadomo – konieczność związków ze sobą, czy tam .. i z tą koniecnością związków jest jeszcze jedna rzecz związana, a mianowicie ogólność, z istoty płynąca.
 n       To u Husserla nie jest wyraźnie powiedziane, to jest tu wyeksplikowane przeze mnie, – u niego nie jest wyjaśnione, że teraz w jakimś innym sensie mówi się o istocie, niż w pierwszym zdaniu, – a raczej że się to szmugluje pojęcie, bo tam już była mowa o tym, – tylko wysuwa się inny aspekt- Otóż tak istotnie jest, ale potem następują następne zdania. Ja zamiast się zatrzymać przy tym drugim, które w tej chwili omówiełem, przeszedłem do następnego, bo tam się teraz coś nowego ukaże, rozwinięcie pojęcia istoty przedmiotu indywidualnego, – znowu przedmiotu indywidualnego, a nie tylko przedmiotu indywidualnego, jak się pokaże. Więc to jest znowu na stronie 9-ej, tekstu, – ja czytam ciągle po niemiecku, bo myślę, że wszyscy rozumieją, ,,”…
…… Po polsku: Przedmiot indywidualny nie jest tylko w ogóle indywidualnym, tym oto tutaj, jednorazowym, on jako sam w sobie, jako tak a tak wyposażony w jakieś cechy, posiada swoją eigenart, – tę Eigenart jest bardzo trudno po polsku przetłumaczyć, – można powiedzieć: swoją swoistość, swoją swoistą naturę, – a t jest rodzaj, eigenart – własny rodzaj, a więc swoją jakąś swoistość, coś swoistego. I teraz dalej to się tu eksplikuje: seinen Bestand …. pewien dobór, istniejący dobór istotnych predykabiliów, istotnych orzeczników, istotnych determinacji które mu muszą jako takiemu, który sam w sobie jest taki a taki, które muszą mu przysługiwać, ażeby inne wtórne, relatywne określenia mogły mu przysługiwać.
To teraz przy tym się zatrzymamy. Co tu się teraz wyeksplikowało? Wyeks likowało się pewne twierdzenie, o istocie – w innym znaczeniu, ale każdego indywidualnego przedmiotu z osobna. a ten każdy indywidualny przedmiot, którego byt jest przypadkowy, w sobie, jako swoistą swoją determinację posiada. To się tutaj wyeksplikowało. To jedno słowo, to jest to eigenart, a drugie – on sam w sobie tak określony, tak wyposażony, w takie a takie cechy, – posiada swoj swoistość, swoisty dobór, dobór istonych cech. Dobór istotnych właściwości. Pierwsza rzecz – tu jest rozpatrywany przedmiot indywidualny sam w sobie, nie w relacjach do czegoś innego, nie w jakichś wychodzeniu poza – tylko w nim samym, i teraz – jeżeli nas jest dwoje tutaj, ja i pan kolega Taranczewski, to ja mam swoją istotę, i moją swoistość, a pan kolega ma swoją, i tyle nas tutaj jest istot, ile nas tutaj jest. A ten piec tutaj, to on także ma swoją istotą. Innymi słowy: ta istota tak, jak tutaj jest, jest pomyślana jako tak samo jednostkowy byt, w indywidualnym przedmiocie zawarta, jak ten przedmiot, charakteryzowana jest tym, że jest to swoistego coś, i teraz są jeszze dwie rzeczy powiedziane, czym jest to swoiste. To jest pewien zespół, jeżeli kto woli, wielość- zespół, to może już za dużo powiedziane, choć ja myślę że to jest dobre tu słowo – niestety, pojawia się słówko istotnych predikabilien, i to teraz zaczyna się już circulus robić z tego, w określeniu, – w każdym razie jest to pewien zespół temu czy innemu przedmiotowi przysługujących cech, – zostawmy na razie to słowo istotnych, jako formalny lapsus, tego nie powinno się było tutaj mówić, powinnoby się było wyrugować to słowo. I one teraz są, te cechy razem jakoś swoiste, znamię tego indywidualnego przedmiotu tworzą, są scharakteryzowane, w nowy zupełnie sposób, mianowicie to są, – to jest conditio sine qua non – warunek niezbędny w każdym razie, konieczny, czego? – przysługiwania jeszcze jakichś innych cech, który ten przedmiot indywidualny jeszcze nad to posiada. Te inne cechy nazywa się secundäre, – to tamte będą primäre, – tamte będą pierwotne, te będą wtórne, pochodne. Tamte – to potem się nazywa relative, Husserl zastąpił to słowo relative jakimś innym terminem. w późniejszym wydaniu, – przypadkowe, ale to nas tu nie ratuje. I te inne to są takie, które wówczas i tylko wówczas mogą istnieć, jeżeli te pierwsze, te pierwotne przysługują. Istota jest teraz pojęta przede wszystkim jako … przysługujących cech, uposażenie… I to … jednostkowa, jest jako coś swoistego, jako warunek niezbędny czegoś, co jeszcze jest w przedmiocie. To można jeszcze tak powiedzieć: istota przedmiotu indywidualnego – nie dowolnego, przedmiotu indywidualnego to nie jest to samo, co wszystkie c chy tego przedmiotu. Tylko pewna selekcja z wszystkich cech. To są niektóre cechy. Nie mam prawa powiedzieć w tej chwili, że one są istotne, bo nie wiem jeszcze, o co chodzi. Ale wiem o nich jedną rzecz: że one są niezbędne dlatego, żeby inne cechy mogły przysługiwać przedmiotowi. Istota to jest conditio sine qua non – istota przedmiotu indywidualnego, – to jest conditio sine qua non posiadania przez ten przedmiot jakichś dalszych cech pochodnych, wtórnych, względnych. To już teraz przesunęło się to z pojęcia egzystencjalnego na jakieś inne pojęcie, które sięga w zasięg determinacji. I które pokazuje jeszcze jedną rzecz, a mianowicie, że to jest wszystko w ramach tego bytu przypadkowego, tego może nie być, ale w ramach tego bytu przypadkowego są takie, które muszą być na to, żeby inne były, a te inne – czy muszą być, czy nie muszą być? To innymi słowy: czy to condition sine qua non, ten warunek niezbędny, jest zarazem wystarczającym warunkiem przysługiwania tych innych czy nie jest wystarczającym warunkiem.
Tutaj jesteśmy na granicy dwu, bardzo tradycyjnych pojęć istotnościowości – które by kazały potem różnicować pojęcie istoty także przedmiotu indywidualnego, mianowicie, taka szczególna struktura podmiotu jest, że on ma pewną oś w sobie, pewne jądro takich cech niezbędnych, ale zarazem takich, że jeżeli one są, to cała reszta jest tym zdeterminowana. To jest ta struktura przedmiotu, że wszystko, cokolwiek w tym przedmiocie jest konieczne, – bo jedne są niezbędne, a z tych wynikają inne, i one także są konieczne. Jak to jest – to jest ta koncepcja, jeżeli sięgniemy tam, gdzie szukać najbliżej, to jest u Spinozy, to może jest w koncepcji Tomasza, – ale to jest tradycyjne pojęcie. Taki byt, u którego wszystko jest niezbędne. To nie ma tu tego powiedziane. Nie wiadomo, Husserl się nie wypowiedział w tej sprawie, czy ten niezbędny warunek jest wystarczającym warunkiem, czy jest zarazem nie wystarczający. Ale taką próbkę powinniśmy sobie w naszym inwendarzu typów przedmiotów i typów istot pozostawić, żeby możliwy był taki graniczny przypadek, gdzie wszystko jest konieczne. Ale może być drugi wypadek, i to prawdopodobnie jest w tych właśnie przedmiotach indywidualnych realnych, w których pewne jądro jest niezbędne a reszta jest, ale nie wystarczająco zdeterminowana przez te niezbędne. A przez co jest zdeterminowana, jeżeli jest – no bo nie przez tę istotę, nie przez ten zespół tych specjalnie wyselekcjonowanych cech, – to tylko można powiedzieć, że jest zdeterminowana przez jakiś drugi przedmiot. Przez współbycie w innym przedmiocie. Na co, się nasuwa, myśl, że się pojawia słówko relative Bestimmungen – względne określiniki. To są bardzo daleko otwierające się perspektywy przy takiej koncepcji istoty jako niektórych niezbędnych cech, których, przez które uwarunkowane niezbędnie inne także się znajdują, ale są warunkowane przez drugie przedmioty. To są takie przedmioty tę istotę posiadające, to są takie, które mogą istnieć tylko w parze albo – jeżeli można tak powiedzić, w wielości, takie, kterę w świecie istnieć mogą, to są indywidua jakiegoś, jakiejś dziedziny bytowej, których jest wiele, każdy z nich ma swoją istotę, każdy ma to jądro istotne w sobie, ale że to zdeterminowuje, tto określa przez inne. W jaki sposób, w jakim sensie te cechy inne, relatywne są dookreślane przez inne przedmioty są, – to ja tym starałem się kiedyś bliżej tym zająć, jest ichwiele, i rozmaite, rozmaitych relatywności. Tutaj w ramach przedmiotów realnych chodziłoby o to, że te dotereminowane cechy przez inne rzedmioty powinny być takie, że w tym przedmiocie jakąś, przez obecną sferę zmianę wywołują, dookreślenie tego przedmiotu. To nie może być tak, jak prawe, lewe, czy górne, wyższy , niższy itd., – to musi być w tym sensie, co na przykład mówi się woda, że ona nie ma swojego własnego kształtu, jak jest w jakimś naczyniu, to nabiera tego kształtu dzięki temu naczyniu, jeżeli równocześnie jest takie a takie ciśnienie, itd., tam są rozmaite warunki do spenienia. A kawałek lodu to sobie spokojnie leży, i ma swój kształt. Jak się zmieni temperatura, to zaczyna on się rozpływać, i zaczyna przybierać kształt konewki, w której się znajduje. Te inne przedmioty.. jego natura istota jest taka, że wprawdzie jest niezbędna na to, żeby ten przedmiot miał w ogóle kształt, ale ten kształt jest już – kształt przestrzenny, w konewce, tej wody – ale ten kształt już jest współokreślony przez właściwości wody, przez właściwości ciepła, przez właściwości naczynia, przez właściwości po a grawitacyjnego, w którym się znajdujemy, przezt to, że to naczynie jest jakieś na przykład przyczepne, czy nie przyczepne, czy to idzie do góry, w takich naczyniach – kapilaria – to wszystkie te najrozmaitsze dalsze czynniki muszą być wzięte pod uwagę, muszą istnieć, by ten określony kształt wody w danych warunkach pojawił się, przy określonej temperaturze.
 n       Mnie się zdaje, że to jest całkien inne pojęcie istoty, niż to, co u Husserla.To jest, że tak powiem, z uwagi na materiane określenie, z uwagi na to, jaki przedmit jest, ale de facto chodzi o coś innego, chodzi o ujawnienie pewnych szczególnych cech struktury, budowy tego przedmiotu. To jest znowu formalne pojęcie związane z tym – forma przedmiotu jest dana, taka jest jego struktura, że może mieć taką pestkę w sobie, – tego jądra, które tam coś determinuje ale nie dodeterminowuje do reszty. To jest właśnie pojęcie formalne istoty przedmiotu jednostkowego, i jednostkowej istoty, z uwzględnieniem części determinacji materialnych tego przedmiotu. To jest tak zawsze, że niektóre cechy, ale nie wszystkie. I z tą – struktura polega na tym, na tej dziwnej niewórnowadze w przedmiocie, przedmiot jest tak zbudowany, że niektóre cech jego są niezbędne na to, żeby mogłyby być inne, a te inne są niezbędne do tego, żeby jesz ze inne mogły się pojawić. To są teraz te uwarunkowania wzajemne tych rozmaitych przedmiotów przy takich właśnie istotach. To ściśle rzecz biorąc jest takie pojęcie, które powinno się przydawać i przydaje się całemu przsrodoznawstwu, zarówno przy przedmiotach żywych, jak w fizyce, – to w mikrofizyce też, -otylko że oni o tym nie mówią, bo wedle nich to jest metafizyka. O tym mówić tu nie będę. Ale tam też to jest, – z uwagi na to się właśnie określa procesy, akty, jądra atomu, itd., itd.,
I teraz ja mam szereg wątpliwości i zapytać pod adresem tego drugiego pojęcia, które, – których nie będę tutaj eksplikował, bo musiałbym jeszcze z godzinę mówić, – jest dziesięć alb bo więcej takich kwestii. Ale do jednej tylko chciłem nawiązać. O jednej chciałbym wspomnieć. Husserl poradził sobie w tej sytuacji, w tym zdaniu, wstawiając jedno słówko, mianowicie dodając do predykabilien- wesentliche predikabilien, i wydawało się, że tym to wszystko już załatwił, całą sprawę. Ale to jest właśnie to słowoł które musi być wyjaśnione. Nie wolno tego po ie dzieć, coś tu brakuje. Zagadnienie jest takie, jaka jest podstawa związku tych wszystkich predykabiliów, które są niezbędne na to, żeby mogły czemuś przysługiwać. Czy to jest zlepek luźny, czy tam pomiędzy nimi zachodzą jakieś związki takie, że jedno dyktuje drugiego, że tam są istotnie tam są wesens Notwendigkeitic – że tam nie są to notwendigkeit w stosunku do tego, co jest niezbędne dla tego, co jest pochodne, tylko konieczność związku pomiędzy taką a taką determinacją a inną, determinacją. To po prostu tego nie ma, nie jest powiedziane u Husserla o co chodzi, nie jest rozgryzione wcale. Jest po prostu przykryte listkiem figowym słówkiem wesentlich. Muszę powiedzieć, że i u innych także – ta sprawa wcale nie jest atakowana, nie jest rozgryziona. Jaka jest wewnętrzna budowa tak rozumianej istoty przedmiotu, która powoduje, że te wszystkie predykabilia tworzą całość teraz, związek, coś jednego.
Powiedziełame, że u niego to nie jest to związane. Jeżeli ja siebie zaliczam do fenomenologów, to muszę powiedzieć, że jeden ja próbowałem to rozwiązać, próbowałem te sprawy jakoś wyjaśnić, w drugim tomie sporu, gdzie wysunąłem – nawiązałem do bardzo tradycyjnych pojęć Arystotelesa, do których zresztą nawiązał także ktoś przede mną, to jest Hering, tylko on powołał się na to, ale potem tego nie poprowadził dalej, nie rozgryzł tego wcale – mianowicie nawiązałem to do pojęć ti einai, i poion einai, i wprowadziłem sobie pojęcie natury przedmiotu, jako odpowiednika ti, – co. Co danego człowieka, co jest ten człowiek? nie czym jest, tylko co on jest. To walczyłem o to w tak zwanych Pytaniach essencjalnych, które napisałem po niemiecku, i po polsku tego nie napisałem, to znaczy napisałem, ale nie ukazało się.
To zagadnienie wartości budowy tego jądra przedmiotu, który stanowi jego istotę, ten niezbędny na to, żeby on .. itd., był to ten brak, który musi być załatwiony i którego wydaje się u Husserla nie ma. Potem pojawia się pewna sprawa, ale się pojawia pod postacią tej operacji wariacji, która nawiązuje do innych spraw, już nie to tej, żadnej istoty przedmiotu tylko do tego, co ja nazywam ideą, do zmiennych, do zależności – ale tamto porusza zagadnienie koniecznego czy niekoniecznego współwystępowania pewnych jakości. Ale zresztą ta sprawa jest niewyjaśniona.
 n       Teraz następne zdanie, mówi coś, co otwiera nową perspektywę ewentualnie otwiera wieloznaczność terminu Wesen. Bo na razie mamy te dwa znaczenia, – wyraźnie od siebie nie odróżnione, ale starałem się je tu odróżnić, – strukturalne pojęcie istoty, uwzględniające uposażenie przedmiotu, a teraz jest trzecie pojęcie, bez wyraźnego powiedzenia, ż to o to chodzi, że to coś nowego; że to coś nowego, to powiedziano Husserlowi w parę lat później po wyjściu tego, a mianowicie to Herring – Mianowicie ; jako przykład Husserl podaje, niby tej istoty, o której była mowa: Jeder Ton…
To już opuściliśmy teraz indywidualny przedmiot. Tylko mówimy o czymś innym. Bo to jest coś, co teraz na tym indywidualnym przedmiocie – indywidualnym tutaj tonie – na tej indywidualnej tutaj teczce, można zobaczyć, można wypatrzeć, – materialność w ogóle, przestrzenność w ogóle, i zu oberst – to znaczy, najwyżej … a ponajpierw chodzi o ton w ogóle, a potem o akustyczność w ogóle. To mówiąc teraz innym językiem, inny język został na to zastosowany przez Herringa, moim zdaniem słusznie – w nawiązaniu do tradycji, – to teraz już nie mówimy o indywidualnej istocie, którąjindywidualny przedmiot w sobie posiada, tylko mówimy o tak zwanych przedmiotach ogólnych, jak się mówiło – w termnologii na przykład Twardowskiego, allgemeine Gegenstand, – albo mówiąc tradycyjne, to jest idea. Idea Platońska. I teraz jest drabinka ogólności, coraz ogólniejsze, i teraz najogólniejsze, to były – idee realnych przedmiotów materialnych w ogóle – albo przestrzenność i rozciągłość w ogóle. I teraz do tego dopisek jest jeszcze : Wszystko… Alles zum Wesen …
Więc teraz jest już pojęcie istoty w sensie ogólnej idei. Ale teraz dane tu jest coś więcej, mianowicie ta ogólna idea jest taka, że w indywiduach odpowiada tysiące takich samych – ta ogólność – to jest znów species, tylko nieodróżniona jest s species od ogólnej idei, po Herringowsku mówiąc, nie odróżniona jest Wesenheit i Allgemeine Idee, i to się razem bierze jako to, co ogólne, i teraz to w każdym razie tylko odpowiada indywiduum, ale to nie jest coś, co jest w indywidualnym przedmiocie zawarte.
 n       Tak, że teraz jest trzecie pojęcie istoty, i teraz zamiast, żeby nie było nieporozumienia, to ja Husserl dodaje – reines Wesen. Reines – to znaczy czyste ejdos, czyste, uchwycone tak, jak species w Logische Untersuchungen. Tak czyste. Odczucone indywidua, ta jednostkowość, itd., – to jakoś jest wypreparowane. I dochodzi się do tej ogólności, co to jest ta ogólność, – co jest to, co ogólne, to jest teraz wielkie zagadnienie. To ja się tu męczyłem nad budową idei, jakości idealnych, itd. Ale to w tym kierunku idzie to trzecie pojęcie.
 n       I jest jeszcze czwarte, które nie wiadomo, czy bardzo je na serio traktuje Husserl, p nieważ powiada , – Zunächst… Początkowo, najpierw nazywała ten termin Istota Wesen to, co osobiście, we własnym bycie pewnego indywiduum znajduje się, – co stanowi jego Was, to, co on jest. Co on jest, to u Husserla nazywa się Was, -u Schelera potem nazywa się Washeit po niemiecku. Ale te rzeczy, – tu znowu się mówi Wwesen, także jako Wesen, to jest całkiem już inna orientacja, – że to jest jeden moment, albo jeden wypadkowy jakiś moment, ejdetyczny, to ten, który to danego indywiduum określa. I teraz to, co, to może być albo jak powie Husserl, najniższa odmiana możliwa, – znaczy to, co indywiualnie to i tylko to określane jest przez jego co, – albo to może być jakiś abstrakt z tego, ogólny. Co to jest – na to odpowiadamy: to jest szklanka, to że to jest szklanką, to jest coś ogólnego, ale ta, tu jedna szklanka, to powie ktoś inny. to ona jest bardzo specyficzna, – ona jedna i tylko jedna taka jest, i jej co jest niepowtarzalne. Tak by Husserl nie powiedział. Tak powiedział ktoś inny, tak powiedział Duns Scott. Ale on potem ma tu hecceitas, zamiast idei, i przykłady są jakie ? – ciekawe są jego przykłady, tam jest tylko Socratitas, nie Sokrates, tylko Socratitas ale to, co socratitas, to jest tylko Socrates, to co on i tylko on jeden mógł posiadać. To jest całkiem jednostkowa w jakości swojej nie powtarzalna, jakości zindywidualizowanej. Nie w bycie, nie w sposobie istnienia, – w jakości. U Husserla tak nie jest. Husserl idzie wyraźnie po linii Platna i Arystotelesa. Bo wszystko, co pewne indywiduum posiada, swoją istotę, to każde inne też może posiadać. Tutaj nie ma hecceitates, to są zawsze og lne jakości. To pojęcie nie jest teraz wy orzystane przez Husserla, pojęcie istoty jako natury, jako ti einai przedmiotu, – bo gdyby teraz wykorzystał to pojęcie, nie potraktował go lekko mówiąc to zunächst, – że na razie tak myśmy się wyrażali, – tylko nasunęło się, co jest w tym ti szczególnego, i jaka jest teraz relacja pomiędzy ti einai a poion einai, pomiędzy co coś jest a jakie coś jest, – jakie tu są związki, i gdyby zająć się tu jeszcze jednym, znowu tradycyjnym pojęciem, ti en einai, – to, co jest bywszy – to jest to, co pewien przedmiot trwałe ma, dopóki jest sobą, co ten przedmiot trwale charakteryzuje, póki jest sobą. To by się teraz otwarła perspektywa na problematy wewnętrznej budowy zbioru tego zespołu tych istotnychcech, tych predikabiliów. Tu by się pokazało, że może są takie przedmioty, nie wiem, czy wszystkie, które mają tego rodzaju , w sobie, które dyktuje, jakie inne mogą i muszą należeć. A inne będą wykluczone. Tu jest teraz zagadnienie związków pomiędzy naturą przedmiotu a tymi cechami, które z tą naturą są związane. To jest wyjaśnieniezwartości budowy tego jądra przedmiotu. Niestety, to pojęcie nie zostało wykorzystane, i jest tylko tak jakoś dotknięte z boku, że to się tak na początek wydawało. Tak zatem są cztery różne pojęcia, które trzeba by sobie osobno potraktować, tam to potem po Husserlu zostały one osobno potraktowane, i z podstawą jednak w tekście Husserlowskim.
 n       Bo stamtąd to można wydobyć. To się nieraz mówiło, ja sam to słyszałem, że to Herring dopiero powiedział, że Herring dopiero odróżnił istotę indywidualnego przedmiotu w przeciwstawieniu do tej idei ogólnej, – ale niestety, to jest tutaj także . Tylko że terminologicznie to jest za słabo rozróżnione. Jeden raz mówi się Wesen in Koncretion, to jest to indywidualne, a drugi raz mówi się reine Wesen, to jest to, co ogólne.
To poza tym jest idea Platońska.
Pomijając teraz wszystkie te wątliwości, i zapytsania, które tutaj sobie zapisałem, chciałbym na tym skończyć, po prostu wyeksplikowawszy i naświetliwszy jak to się da te rzeczy rozumieć.
 n       Niestety, największy szkopuł który tutaj jest, to jest to; – jak to jest: cechy pochodne, właściwie dyktują to, co musi być poerwotne w przedmiocie. Bo jeżeli one mają być to musi być to, co jest niezbędne dla nich. I one dyktują tych względnych cech pochodnych, dyktują budowę wielu innych, dyktują właściwie budowę świata , zespołu całgo. Bo na to, że by one mogły być, to tamte muszą być, przedtem. To zdaj się coś bardzo nowoczesnego i bardzo wrogiego dla nas, fenomenologów – co jest pierwotnym pojęciem. Czy pojęcie relacji, determinującym człony relacji, czy też pierwotne są pojęcie członów, determinujące relacje. To jest spór pomiędzy Russelistami, w Polsce tak zwana szkoła analityczna, a fenomenologami.
Dyskusja
Doc. Stróżewski

Chciałem nawiązać do tego, o czym już wspominałem Panu Profesorowi w czasie przerwy – chodzi o to, czy przypadkiem nie byłaby możliwa nieco inna interpretacja, zwłaszcza tego pierwszego pojęcia istoty. Ja może celowo będę przejaskrawiał pewne próby, które tutaj będę chciał przedstawić, i od razu powiem, dlaczego taka inna interpretacja wydawałaby mi się bardziej uzasadniona. Chodzi o kontekst całego tego paragrafu. Czy rzeczywiście intencją Husserla było pokazywanie różnych pojęć istoty bez …bo gdyby była taka intencja, to wtedy on by pewnie to jaśniej zrobił. Natomiast cały czas on pisze w tym paragrafie tak, jakby chodziło mu o jedno pojęcie istoty, ogólne, wyprecyzowane przez niego, jedno pojęcie istoty właśnie to, które wyprecyzował, nizależnie od tego, czym miałaby być ta istota, i jakie są jeszcze inne znaczenia tego pojęcia – czy jakaś istota pojęta jakoś inaczej. Co więcej, mówiąc o tym zasadniczo jednym pojęciu istoty, on mógł je w różnych aspektach ustawiać, w rozmaity sposób ustawiać, i pokazywać że ono w jakiś sposób funkcjonuje zarówno w świecie indwidualnym, jak i w pewnym cudzysłowiu w oderwaniu od tego przedmiotu, gdy przechodzi na jakieś wyższe piętro ogólności. Otóż moje pytanie jest takie, czy przypadkiem to pierwsze pojęcie istoty nie dałoby się zinterpretować także w tym rozumieniu chyba trzecim, z tych wyróżnionych przez Pana Profesora. Trzecim, i częściowo może czwartym. Czy przypadkiem nie chodzi tam o to, żeby Husserl mówił tam o istocie faktu, przedmiotu indywidualnego, przedmiotu przypadkowego, bo to trzy pojęcia są ze sobą jakoś najściślej skorelowane, – czy on tutaj nie ma na myśli istoty przedmiotu jako przedmiotu – a niekoniecznie istotę przedmiotu jako czegoś egzystencjalnie kruchego – I wtedy, jak ja bym ten tekst próbował zrozumieć? Każdy przedmiot indywidualny ma swoją istotę. To jest ten wniosek, który Husserl expressis verbis jako konkluzję któregoś z tych akapitów tego paragrafu robi, i z tego wynika, że już w tym fakcie, w tym przedmiocie indywidualnym jest już zawarta jakaś istota. Teraz jaka jest ta istota? Przedtem mówił, że do istoty tego przedmiotu należy to, że on się może zmieniać, że może być w różnych miejscach, że może być taki, że może być inny, itd., Otóż czy tego nie można by interpretować właśnie tak, że do istoty tej szklanki która tu stoi, należy cały szereg rozmaitych określeń, z uwagi na które ona się może zmieniać zarówno jako szklanka jak i przedmiot materialny, – bo ta jego materialität się kończy, la materialität w tym rozumieniu istoty jest tym, co jest tu najogólniejsze. A więc z uwagi na tę materialität, na ich szklankowatość itd., ona się może w rozmaity sposób zmieniać, przy czym granice tej zmienności będą zawsze wyznaczone tym, czy my ją traktujemy jako szklankę, czy my ją traktujemy jako tę oto szklankę, czy my ją traktujemy jako przedmiot materialny w ogóle. Bo jeżeli ją traktujemy pod aspeketem przedmiotu, materialnego w ogóle, to rzeczywiście przy takim traktowaniu jako przediotu materialnego w ogóle, może być szklanką a może też nie być szklanką, może być czymkolwiek innym. I jeżeli my ją traktujmy jako szkalnkę w ogóle, to wtedy ona może być szklanką ze szkła, a może też być szklan ą z plastiku. Może być wysoka, może być niska. Może być z lepszego szkła, albo z gorszego szkła, jakkolwiek szklanność tej szklanki jest tutaj warunkiem sine qua non jej istoty, jako szklanki. A teraz jeżeli my bierzemy istotę w tym jakimś najbardziej szczegółowym znaczeniu, w sensie szklanki tej oto, żadnej innej, to wtedy ona także się ze swojej istoty pod pewnym względem może się zmieniać, ale może się zmieniać tylko w niektórych kategoriach, mówiąc językiem Arystotelesowskim, spośród tych dziewięciu, które Arystoteles wyróżnia, ona może być w innym miejscu, ona może mieć inną temperaturę. Można ją pomalować ewentualnie, itd., – może się zmienić ięc jej jakość, jej położenie, jej stosunek do innych przedmiotów, itd., itd. Wydaje mi się, że właśnie w oparciu o te przykłady które Husserl przytacza, taka interpretacja istoty może być także uzasadniona. To jest właśnie ta istota w tym pierwszym znaczeniu. Więc ja się całkowicie zgadzam z Panem profesorem że cały szereg twierdzeń, zawartych zwłaszcza w pierwszym akapicie, tego paragrafu, wskazuje na to, że chodzi o coś innego. że chodzi o istotę przedmiotu przygodnego, przypadkowego jako przypadkowego. I teraz oczywiście można iść w interpretacji tak daleko, że nawet na końcu da się powiedzieć, że do istoty tego przedmiotu należy to, że on tę istotę może stracić i że może nie być. Bo każda utrata istoty jest utratą tożsamości, a utratą tożsamości jest utratą istnienia te gożoto przedmiotu. To tyle na początek.
Prof. Ingarden
Na pewno tak jest, że Husserl nie chciał zrobić czterech różnych pojęć istoty. Tylko chciał zrobić jedną. I brał to w rozmaitych aspektach. Ja uważałem, że to jest ważne, żeby z tych innych aspektów zdać sobie sprawę, i powiedzieć, że nie tyle są cztery różne istoty, lecz że są cztery różne pojęcia istoty, – powiedziałem na końcu, że one do siebie jakoś ewentualnie przynależą, itd.  To jest jedna rzecz. Ja uważałem, że jest ważną rzeczą, żeby te cztery pojęcia wykonstruować, żeby zrobić porządek w tekście, który nie jest porządny, bo trochę tam jest to wszystko pomieszane. A to mieszanie ma potem bardzo,. jak powiedział: Wyspiański…. bardzo wielkie…. powstają….
Teraz druga rzecz. Ja tu sobie przecczytałem przygotowując ten odczyt, na poprzedni razł przed dwoma tygodniami, miałem wynotowane teksty Husserla, i tam jest właśnie to, cokolwiek istnieje w określonym czasie, może być…. itd. ,, aTo jest to zdanie, na podstawie którego ja staram się teraz wyeskplikować to co nazwałem egzystencjalnym pojęciem istoty, egzystencjalna istota pewnego bytu, określonego. Zarazez powiem, jak – do tego dodałem komentarza, zaraz powiem jakie tam uwagi dotyczące tej istoty, inaczej pojętej niż tutaj, sobie zanotowałem – Potem jeszcze raz o tym myślałem, i potem doszedłem do wniosku że to jest jednak niedobrze, przecież to o co innego chodzi, w tym całym paragrafie, to już w tytule jest podane, i to zdania początkowe także wyraźnie zastrzega, że to chodzi o indywidualne przedmioty, o coś indywidualnego, indywidualnie w przedmiotach zachodzącego; przy tym jak z przykładów i z kontekstu wynika, ta indywidualność przedmiotu należy pojąć w znaczeniu trochę zacieśnionym, terenie, gdzie chodzi o te przedmioty do tego realnego świata należące. To one są w czasie, są w przestrzeni, są zmieniające się, itd. To zresztą w tym tekście, który tutaj czytałem dzisiaj, jest wyraźnie powiedziane, że to tak trzeba brać. Więc chodzi o coś, co tych i tylko tych przedmiotów ma się dotyczyć. W aspekcie Tatsachen, und Wesen – i podaje się teraz te warunki ,i na co się bije? Że to jest coś takiego, że tam, gdzie coś jest, a może być inne. Może się zmienić, może być inne. Więc to mnie się wydawało, że to chodzi tu o ten taki szczególny sposób iytnienia, i taką naturę, że ta istota materialna czy formalna jest taka, że ona dopuszcza tę kruchość istnienia. A teraz tutaj sobie zanotowałem przy tej pierwotnej: Można tę całą sprawę traktować w aspekcie przeciwieństwa: to, co zmienia się i toł co się nie zmienia. Że się bije na to, że coś jest stałe w świecie, a z drugiej s strony na to, że nie jest stałe, że się zmienia. I wówczas sprawa wygląda w ten sposób: to, co się zmienia, nie należy do istoty, do istoty należy tylko to, co się nie zmienia. To jest zresztą także tradycyjne pojęcie, jedno z wielu, przez łe wieki idzie : to, co się zmienia i co się nie zmienia. I jeżeli Schapp mówił tak, odewał się od Husserla, napisał książkę
….         n       to powiada, ja dlatego zerwałem z Husserlem, że Husserl przyjmuje takie niezmienne istoty przedmiotów realnych. na przykład, jak…. A każdy z nas jest w historię wplątany, z każdym z nas dzieją się najrozmaitsze historie, – każdy z nas jest nieustannie w to wplątany, i nieustannie się zmienia – nie ma takiej niezmiennej istoty. Więc to, że tu jest u spodu ta koncepja u Husserla niezmienności, niezmienności tego, co do istoty należy, to niewątpliwie jest gdzieś zaczerpnięte z tradycji. Tak, że w tym aspekcie ta pierwsza istota byłaby taka, że to, co się nie zmienia w przedmiocie, a to, co się zmienia, do istoty nie należy. Ale drugipunkt, 4 b, – to, że się może zmieniać pod jakimś względem, należy do is toty w rzeczy przypadk kowej. To, że się może zmieniać, – że się ma zmieniać. Równanie na przykład mateatyczne zmieniać się nie może. A to jest coś, co się może zmieniać. Wobec tego, trzecia także do tego nota; co potem ja eksplikowałem przy drugim pojęciu istoty: do istoty jednostkowej należy, że nie wszystko, co ją określa, należy do tej istoty, – ją, to znaczy rzeczy. Do istoty rzeczy jednostkowej należy, że nie wszystko, co rzecz określa, należy do jej istoty. Inaczej: istota rzeczy nie obejmuje wszystkich właściwości rzeczy, ale wyznacza ona to, że rzecz posiada jeszcze c chy, nie należące do istoty. To znowu należy do jej istoty, że ona posiada cechy nie należące do jej istoty. To, co należy do toty rzeczy jednostkowych, to się nie zmienia, czy nawet się nie może zmieniać, to się nie może zmieniać, to także do tej istoty należy, w tym wypadku. To nie jest powiedziane. To jest u Husserla tak: do istoty rzeczy jednostkowej należy stała, nie zmienna własność możności zmiany, to, że się on może zmieniać, że może ulec zmianie, może, – zmiany należą więc do istoty. Do istoty przedmiotu jednostkowego /to jest mój komentarz do tej sprawy/ – pewna mnogość stałych aktualnych, pewna stała własność potencjalności zmian, pewien stały zasów rodzajów możliwych zmian, i pewien stały zakres zmienności w obrębie poszczególnych rodzajów zmian. To wszystko do istoty należy, pod tym aspektem traktowano. To w tym aspekcie ja traktowałem to pierwsze pojęcie, ale jestem przekonany, że to można traktować w nawiązania do … A w tym, jeżeli chodzi o to, co specyficzne, żeby to, co specyficzne wydobyć, żeby rozpatrzeć to, co istotne dla tej sprawy , to trzeba jednak tak skonstruowawać to pojęcie, żeby to było pojęcie pewnego sposobu istnienia wynikającego z pewnych struktur przedmiotowych, tak jak ja to starałem się zrobić, to znaczy tu jest nie dostateczne ufundowanie cech w przedmiocie, – w jakim znaczeniu one należą do jego natury, itd. Tu je st otógólnie tylko powiedziane, że są takie przedmioty w świecie. To graniczny przypadek,itd. Więc to , jeżeli ja chcę stricte wydobyć z tych pierwszych dwu zdań Husserla to i tylko to, co tam jest powiedziane, to powinienem się opowiedzieć za tym, że tam Husserl ma na oku czy na myśli, pewne specjalne pojęcie istoty, a te inne to dopiero się do tego dołączają. To egzystencjalne pojęcie istoty jest potem uwarunkowane przez to dalsze pojęcie. Bo ono ma taką naturę, taką wesanpredikabilien, że . itd. Nie ma wydobytej tej sprawy, że to może tkwić w tej ufundawaniu przedmiotu. Tak, że ten problem tej istoty nie st tu wcale przegryziony.
Doc. Stróżewski
Tu jest jeszcze jeden problem, który dla mnie jest dosyć ważny, o którym pan Profesor wspominał, ale nie mógł go dalej prowadzić, to jest sprawa tej możliwości. Teraz jest zagadnienie takie, jak ta możliwość, możność niebytem tym, czym przedmiot ten jest właśnie w tej chwili, rzutuje na adekwatność naszego rozumienia i opisywania świata. Bo to by była rzecz, która by była przeciwko także w pewnej mierze neopozytywizmowi, z jego koncepcją propokolensätze – nie da się opisać świata tylko i wyłącznie w kategoriach tego, co w tej chwili jest. Dlatego też w tym opisie, żeby go dokonać, trzeba uwzględnić także to, co on może być, a kto wie czy także nie to, co on powinien być, itd.
Prof. Ingarden
To też cały pozytywizm nie nadaje się do tej dziedziny bytu.
Nie nadaje się do mechaniki kwantowej, ..
Doc. Stróżewski
Ale on jest przecież zakładany przez nauki przyrodnicze i fizykę
Prof: Ingarden
Ja to rozumiem, ale cały dowcip mechaniki kwantowej … polega na tym, że mówi się o możliwościach… to jest ten cały postęp, jaki się w fizyce dokonał.
Dr Półtawski
W związku z tym, o czym tu była mowa nasunęło mi się, że ta możliwość w pewnym sensie antypozytywistycznie zinterpretowana, – że jest to pewien atomizm, zbliżony do neopozytywistycznego /u Husserla/, – że ona jest z istoty swojej, i osobno ona może nie istnieć. Ale czy naprawdę ona może nie istnieć w tej chwili w tym właśnie świecie, w którym ona jest, to jest zagadnienie…
Prof. Ingarden
Ja tu bym chciał wyjaśnić pewną rzecz, Husserl miesza dwa pojęcia możliwości, Husserl trochę o to trąca, bo w pewnym momencie mówi, gdy traktuje o tym, że to może być takie, ale może by być też inne, – to powiada, cóż w takim razie z prawami przyrodniczymi? to się nazywa praktische ….. to jest tak tylko dotknięte, ale tu jest istotna sprawa. To jest ta sprawa, – gdy jak Ajdukiewicz przyjechał kiedyś w 1913 roku jesienią – był wychowany w ….. szkole, bardzo silnie przegryziony przez Russella, i mówił co to istoty należy? – ja powiadam, że to, że ja w tej chwili mam na sobie czarny sweter, to do mojej istoty nie należy, ja mogłem inny ubrać. On na to od powiadał: jakto nie należy, czy mógłbyś dziś nie mieć czarnych skarpetek? – musisz mieć, bo to jest ogniwo łańcucha kauzalnego – to, że akurat ja ubrałem czarne skarpetki to jest powodowane akurat tym, że kupiłem je sobie kiedyś, – i że akurat przypadkiem je wziąłem, itp., takie rozmaite rzeczy, – a on powiadał, że to jest konieczne. I tu jest jeden…. wieloznaczności konieczności, nie możliwości i możliwości. Pojęcie możliwości niestety zaczęło się u Arystotelesa, i poza Arystotelesa… u Arystotelesa nie jest jedno pojęcie, lecz jest kilka pojęć Arystotelesowskich pojęć możliwości, – to panu to mówię, bo pan kiedyś coś napisał na temat tego pojęcia. U niego jest kilka pojęć. Ale jest potem i poza Arystotelesem wiele. Trochę rozgryzł te rzeczy Hartmann, ale to też nie jest wystarczające. Więc ja tę całą sprawę musiałem zupełnie pominąć, jakkolwiek się godzę, że tutaj jest bardzo wiele zagadnień, możliwość utrzymania takiego czy innego pojęcia istoty zależy od rozgryzienia tych spraw, bo póki się tego nie rozgryzie, – tesnic z tego nie będzież. Jest inna konieczność założenia przeze mnie dzisiaj tego właśnie krawatu, a inna jest, że ja jestem Ingardenem, a nie moją siostrą, czy kimś takim.
mgr Matjasiak-Połomski
Gdy się mówi o istocie, o Husserlu i o jego koncepcji istoty, to nie można mówić tylko o Husserlu i jego koncepcji istoty, lecz….
Co do mnie, jestem zwolennikiem poglądu, który upatraje w pojęciu istoty królewskie słowo filozofii. Wydaje mi się, że gdyby to pojęcie nagle wypadło, co trudno mnie w tej chwili jest w ogóle sobie wyobrazić, filozofia by umarła. Myślę, że są bardzo poważne racje, które pozwalają bronić honorowego miejsca pojęcia istoty chociażby z tego względu. że najwybitniejsi wszyscy myślicieli, ostatecznie, niezależnie od zajmowanych stanowisk, dochodzą do wniosku, że jeżeli to pojęcie nie zostanie uwzględnione ,- to wszystko wpadłoby do jednego worka, i nastąpiłaby ogromna psychopatologia myślenia. Przestalibyśmy rzeczy odróżniać od siebie, i byłoby bardzo niedobrze. Otóż jeżeli patrzymy na to dokonujemy pewnych wspomnieć, które teraz tu są konieczne, – to musimy sobie powiedzieć, że wiodącym pierwotnie było słowo ti – słowo to, które zwykło się poprzez wieki utożsamiać z istotą, – w pytaniu kto jest kim, tode ti, interpretować jako pytanie, kim ktoś jest. Z perspektywy czasu można powiedzieć nawet tak, że filozofia jest rodzajem kompetencji, która pozwala patrzeć na to, co istnieje ze względu na to, co ono jest, jeśli jest czymś istniejącym. Ale jak to ti, jak to co interpretujemy, to jest sprawa bardzo ozległa i bardzo szeroka. To, że rozpatrując pytanie o co czegoś, Platon wiązał je z ideą, i ustalił, że pierwotnym miejscem tego ti, tego, co jest idea, nie jest w żadnym razie samo przez się zrozumiałe, – także, jak wiadomo, inne miejsce było pierwotne tego ti, tego co u Arystotelesa. Sciśle biorąc, wszystkie wielkie pytania, które zostały postawione, które do tej pory nie znalazły w metafizyce rozwiązania, są to pytania o co – pytanie, co to jest byt, co to jest niebyt, co to jest nicość, – to wielkie pytania są w gruncie rzeczy pytaniami o istotę. Zródła wielkiego sporu między tymi ielkiemi kon epcjami, między Arystelesowką koncepcją a Platońską, -w gruncie rzeczy pierwotnie wywodzą się z różnego rozumienia słowa istota. Z różnego rozumienia tego, jaka jest wewnętrzna budowa istoty i jak owo ti, owo co należy rozpatrywać, o ile się próbuje pytanie o co postawić tak, żeby można było na nie udzielić odpowiedzi.
Są dwie wielkie linie interpretowania słowa istota, które były stale prowadzone przez historię, i ten spór ogromny , spór tych największych tytanów – Arystotelesa i Platona, w gruncie rzeczy w każdym istotnym, – w każdej ważnej sprawie którą oni pojmowali – ten spór prowadzi do tego, że co innego przez to słowo ti, co się …. Myślę na przykład, że dzisiaj z perspektywy historii potrafimy odróżnić Arystotelesowskie rozumienie istoty które jest w gruncie rzeczy tylko w pewnych okolicznościach, bardzo rzadko stosowane, od pojęcia istoty Platońskiej. Kiedy na przykład szukałbym ludzi w historii, którzy by nawiązywali do Arystotelesowskiego rozumienia istoty, to musiałbym się bardzo poważnie zastanowić – Przypuszczam, że poza Rękopisami ekonomiczno-filozoficznymi Marksa nie znalazłbym wielu ludzi, którzy Arystotelesowską koncepcję istoty wysuwaliby na plan pierwszy. Natomiast znalazłbym bardzo wielu ludzi, którzy operowali bardzo chętnie pojęciem istoty Platońskiej, ojęciem istoty ostatecznie rozumianej jako ejdos. W dzisiejszych naszych czasach – może przejaskrawiam, – tamto wraca, na gruncie koncepcji istoty Platońskiej stoi pan profesor Ingarden, na gruncie koncepcji Arystotelesowskiej – stoi Heidegger.
Prof. Ingarden
Nie prawda, nie prawda że ja stoję na gruncie koncepcji idei Platońskiej, –
mgr Połomski
To trzeba w takim razie także odrzucić to, że pan profesor pozwala mówić tylko o istocie przedmiotu indywidualnego.
Prof. Ingarden
Ale to interpretowałam z tekst Husserlowskiego, i wyróżniłem pięć znaczeń istoty, więc jakże mogę przyjmować Platońską – ja tylko wziąłem jedną strunę, i czytałem, co tam jest napisane, … Platon nie wyróżnił pięciu typów istoty..
Jeżeli tam w pewnym znaczeniu wyskakuje jedno z tych pięciu, to ja nie mogę tego potem stosować do …
To, że ja mam pięć różnych koncepcji, pięciu różnych typów istoty przedmiotów, to najlepiej świadczy, że już Platona nie przejmuję. Ja tu nie zapowiedziałem historycznego odczytu, ale zapowiedziałem analizę trzech twierdzeń Husserla. I uważam, że przy tym się muszę zatrzymać. Bo inaczej musiał bym przez dwa tygodnie mówić.
mgr Połomski
Ja z tego, co chciałem tu powiedzieć, chciałbym powiedzieć, że Arystoteles i Platon w swoich rozważaniach postawili pawne pytania, pewne trudności dotyczące , związane z pojęciem istoty, i że każda epoka następna musi się liczyć z oceną, na ile te trudności próbuje rozwiązać. I na ile istotnie sprawę posuwa naprzód. Być może okaże się że tam, gdzie są ludzie którzy operują tym nowym pojęciem istoty, tak jak Spinoza, który uważa, że Arystoteles i Platon nie zasługują na żaden szacunek, – prawdopodobnie w swoim pojęciu cofa myślenie na ten temat w stosunku do Platona i Arystotelesa.
Otóż wydaje mi się, że jest jedną z trudności, na którą musimy zwrócić uwagę, to to, co może mieć istotę. To jest kwestia bardzo ważna, która tych ludzi, na samym początku filozofii bardzo frapowała. Czy istotę może mieć tylko to, co jest to ergon, to, co rzeczywiste, czy także istotę mogą posiadać różne formy niebytu. Czy jest sensowne mówienie, że bzecz posiada możność, – czy jest sensowne mówienie, że istota , oże przysługiwać – czysta nicość. Z tych wszystkich pytań, do tej pory nie rozwiązanych, należy także to, czy poszczególne struktury formalne mogą bis ć także istotę swoją. Coś takiego, jak zdarzenie, czy może posiadać istotę w odróżnieniu od czegoś takiego, jak proces, w odróżnieniu od czegoś takiego, jak przedmiot. To są pytania, które – muszę powiedzieć z tej inteprtacji, którą pan profesor tutaj podał, wymaga odpowiedzi, – to wiem tylko że to co posiada istotę, to jest przedmiotem indywidualnym.
Jeżelibyśmy tak gwałtownie zacieśnili pojęcie istoty, że nie wolno nam by było mówić, że posiada ją proces, że nie wolno byłoby nam stwiać pytanie, co to jest poznanie, pytać o jego istotę, nie wolno byłoby pytać o istotę pewnych zdarzeń, – nie można byłoby stawiać pytania co to jest możliwość, co to jest konieczność, szukać jej istoty – to w gruncie rzeczy z jednej strony groziłaby filozofii – niebzepiecze stwo utraty princypializmu, a z drugiej strony bardzo gwałtownie by ograniczyła zakres swoje penetracji.
Prof. Ingarden
Ja wcale nie twierdzem, że nie wolno czegoś robić. Ja tylko si się pytałem, czego się tyczy to pojęcie które ja analizowałem. I to pojęcie dotyczy wyraźnie, wedle tekstów, individuelle gegenständlichkeiten – to pojęcie – A wcale nie mówiłem, że innych pojęć być nie może, żenie mogą one mieć istoty, ani Husserl też tego nigdy nie twierdził. A gdyby Pan choć trochę zapoznał się z dr gim tomem i z pierwszym tomem Spo u, tak, jak jest on ogłoszony, to pan zobaczyłby, że ja tam tym wszystkim się zajmuję, jako zagadnieniami istotnościowymi. I tym zdarzeniem, i tą możliwością, i tym sposobem istnienia, itd. Tak, że nikomu do głowy nie przyhodzi, żeby zakazać komuś zajmować się zagadnieniem istoty innych typów. Tylko to powinno być jedno sprecyzowane, i drugie, sprecyzowane. Wedle tego, co napisałem osobno – egzystencjalną ontologię, ontologia to jest właśnie badanie ejdetyczne istot, I osobno sobie napisałem formalną ontologię, i nie na pisałem jeszcze materialnej ontologii. Ale zajmowałem się także zagadnieniem, to jest osobne zagadnienie – na temat możliwości, o tym miałem kiedyś odczyt w Akademii, oraz jakie warunki muszą być spełnione, zrealizowane w świecie, żeby taka możliwość mogła zachodzić, itp. Więc ja tylko powiadam, że nigdy mi do głowynie przyszło, żeby tak zacieśnić pojęcie istoty, i zakazać robić wszystkiego innego. I nic z tego co mogłoby za takim stanowiskiem przemawiać, nie padło żadne słowo tutaj dzisiaj.Jak jest z istotą niebytu, to ja niewiem, przyznaję, że jest to specjalność Heideggerowska, bytu takiego, że nie jest zaprzeczeniem to on, to nie jest me on pewnego typu, – tylko to jest nic, w ogóle nie. To ja nie jestem specjalistą od tego.Ale jeśli ktoś hce, niech się tym zajmuje, ja nigdy nikomu nie zaka zywa=em niczego,niech się zajmuje zagadnieniem które go interesuje.Jedno tylko jesz ze sprostowanie, mianowicie, ja wspomniałem o Spinozie wcale nie w sensie , nie w związku z zagadnieniem istoty. Ja powiedziałam, że pewna próba interpretacji i pewnego typu przedmiotów nasuwa pojęcie substancji, co jest czywiście pojęcie przez wieki idące, które między innymi a takie skrajnego racjonalisty, – zresztą rzekomo skrajnego racjonalisty, bo on jest w każdym razie bardzo irracjonalny – na pewien sposób pojął to… wprowadził pojęcie substancji, pojęcie substancji czy istoty, to całkiem różne są sprawy. I wymieniając Spinozę wcale nie chciałem powiedzieć tak, jak Pan powiedział, że trzeba wrzucić do jednego worka Platona i Arystotelesa.
A historycznymi zagadnieniami się nie zajmowałem, bo musiałbym tu dwa tygodnie mówić.
Dr. Tischner
Ja mam tylk jedno krótkie pytanie, czy nie dałoby się ująć jako moment wspólny tym wszystkim czterem opisom istoty – czy tu przypadkiem nie pojawia się to, o czym już wspomniałem na poprzednim odczycie Pana Profesora – właśnie moment konieczności Czy tutaj nie chodzi ciągle o to, żeby chwytać to, co w przedmiocie jest konieczne i zależnie od tego, jak daleko sięgają te struktury konieczne, różnicować ewentualnie istotę, o to mi tylko chodzi.
Prof. Ingarden
Jeżeli chodzi o Husserla, to ja nie mogę odpowiedzieć tak – Dlatego, że pojęcie konieczności tam nie jest rozgryzione . Jeżeli chodzi o mnie, to tego, jak daleko sięga konieczność w obrębie przedmiotu i istoty przedmiotu, było podstawą do rozróżnienia tych pięciu pojęć istoty. Ponieważ ja nie znalazłem teorii istoty Husserlowskiej, to w praktyce roboty jest znowu inaczej – w praktyce eksplikowania poszczególnych ejdosów czy poszczególnych istot przedmiotów – ale w teorii jego nie znalazłem zagadnienia wyróżnionego ti całości istoty, i relacji po między ti i poion, – to są pojęcia arystotelesowskie, oczywiście, ale znowu relacje nie są i u Arystotelesa wypracowane. Ponieważ wewnętrzna budowa istoty nie jest wyjaśniona, wskutek tego nie mogła postawić problematu zasięgu konieczności. Bo ta sprawa jest tam po prostu pominięta. Natomiast w szczegółowych analizach rozmaitych ludzi – to na pewno jest ta tendencja, żeby szukać z koniecznością współwystępujące momenty w całości. To na pewno tak jest. Ale to widać, przypuśćmy, – to nie koniecznie jest tylko u fenomenologów, to u Hartmanna można także znaleźć – W jego etyce na przykład jest cały szereg takich rzeczy. To jest masowo u Schelera na przykład. To jest także u ludzi, którzy nie mówią wcale o istocie, ale robią to de facto. Więc ta sprawa- tylko teraz konieczność sprecyzowania szeregu różnych pojęć konieczności, to jest najbardziej..
dr Tischner
U Husserla nie ma wyeksplikowanego i sprecyzowanego tego problematu konieczności?
Prof. Ingarden
Nie ma, konieczności tej wewnętrznej budowy, te go nie ma.
Dr Tischner
Mój problem jest taki, że ile razy odczytywałem te teksty Husserla o istocie, to mi się jakoś tak narzucało to powiedzenie, wydawało mi się że w gruncie rzeczy rozważania Husserla implicite idą po linii związków koniecznych, aczkolwiek eksplikacja jest innego typu, – eksplikacja tu się dołącza..
Prof. Ingarden
Moim zdaniem, – przepraszam, że będę mówił tu o swich rzeczach, – ten aspekt tego pojawia się we wszystkich analizach które umieszczone są w Frfarung und Urteil, w tej analizie, w analit ch dotyczących wariations, operacji wariacji, Variationsoperation, bo tam się okazuje, że pewna rzeczy mogą być traktowane jako zmienne, wariable, a inne muszą być traktowane jako stałe, i trzeba pytać, dlaczego stałe, bo one nawzajem tak się warunkują że się nie mogą zmieniać. Tam są związki konieczne. Tylko teraz chodzi o to, że do istoty należy także possibilitas, tych wariacji wszystkich. Tych wszystkich wariacji – to też tam jakoś należy.
dr Tischner
Ja bym powiedział, że istnieje dwuznaczność słowa: należy do istoty. Bo on charakteryzuje istotę, i dopuszczane zmiany przez istotę… Możliwość występowania zamian w indywiduach – to nie jest przynależne do istoty, lecz to jest dopuszczone przez istotę.
Prof. Ingarden
Na pewno są takie, które są dopuszczone, i to.odróżnienie należy zrobić. Do istoty należy w pewnym rozumieniu, jeżeli ja mam ogólną ideę i tam mam zespół stałych, – to w tej ogólności zespół stałych, a potem jest dobór zmiennych. I teraz to, co podpada w indywiduum pod zespół stałych, to stanowi te konieczne współwystępujące momenty jego istoty. Ale teraz on ma właśnie to, że dopuszcza posiadanie pewnych zmiennych, i to zmiennych w pewnych granicach, i akurat takie momenty /cechy/ mogą się zmieniać, a nie inne. To na gruncie teorii idei się wyjaśnia. Ale trzeba ją mieć.
dr Tischner
Bo je śli chodzi o Frfarung und Urteil, to mnie się wydaje także, że Husserl i często mieszał dwie płaszczyzny – teorie istoty i teorie poznania istoty. I kiedy on mówił o problemacie … i zmienności i niezmienności, to jest to zagadnienie teorii poznania.
Prof. Ingarden
Nie, to jest jedno i drugie. Jest na pewne p jęcie wariation, to jest fenomenologiczne pojęcie, operation variatons, ale ono jest – ta cała koncepcja tej operacji jest, że tak powiem, dobudowana do koncepcji idei w Essentiale Fragen. Bo to ja widziałem ten manuskrypt, tam jest napisane 1925, problem Variation. Więc to jest mniej więcej w tym samym czasie – i to sobie wzajemnie odpowiada. Więc Husserl nie rozbudowywał wcale koncepcji idei, tylko uważał, że temu jest wygodne dla rozwinięcia problematu epistemologicznego. Naturalnie, ta operacja wariacji to jest jednak bardzo wielkie z tym kłopoty, – moim zdaniem – ja się teraz ostatnimi czasy tym bardzo zajmowałem, i myślę, że jakkolwiek jest taka operacja, to tak ona przebiegać nie może, jak to Husserl opisywał, – on to wszystko przeprowadzał na teren fantazji, czy wyobraźni, i tam absolut freie variabilität – to nie prawda jest, że tam jest ta absolutna wolność w zmienności, – bo ciągle jest się skrępoanym przez pewne konstansy które doprowadzają do eksplodowania przedmiotuł to rozbicia tego wszystkiego. Więc to się tak zrobić nie da. Ale zaczynać analizę od poznania ejdetycznego, dotyczące na razie prostych jakości, to jest najprymitywniejsze wyjście, najtrudniejsze do wyanalizowania, a drugi krok – to gdy ja mam dwie jakości, i teraz chodzi o to, w jakiej mierze te dwie jakości mogą współwystepować ze sobą, ewentualnie nie mogą współwyystępować, teraz, jeżeli z tego robi się konstans, to jak jest z możliwością wariacji teraz tej drugiej – ta druga, która ma się zmieniać, to ona już nie może być prostą jakością, to tam już jest moment taki, który jest zmienny, i taki, który się identycznie zachowuje, – więc barwa może się zmienić, i konkretna czerwoność barwy może się zmieniać, ale jeżeli weźmiemy czystą czerwień, to teraz czerwień czysta się nie zmienia, bo ona nie ma tu żadnych możliwości, to jst ostateczny konstans.
Jeżeli teraz powiemy, że jeżeli ja powiem, że są teraz tego rodzaju przedmioty o takiej istocie, że one dopuszczają te pewne zmienne, te różne możliwości, i przewidują różne możliwości, granice tych zmiennych, to tam, gdzie nie ma takich możliwości, gdzie nie ma żadnej takiej jakości, która jest stopem różnych prostszych, które teraz mogłyby się tam zminiać, to tam w tym znaczeniu o istocie nie można mówić, tylko w całkiem innym, o czymś całkiem innym trzeba mówić. To może tam być coś konieczne, itd., ale to już nie to, to jest inna sytuacja, i trzwba tę rzecz wypreparować znowu.
Dr Czapliński
Ja pewnej rzeczy nie zrozumiałem, i chciałbym usłyszeć pewne wyjaśnienie od Pana Profesora, mianowicietu było powiedziane, że tutaj inna orientacja jest tym Washeit u Schelera, że Husserl idzie tutaj po linii Platona i Arystotelesa, – tutaj w pewnej mierze, a nie hecceitas. I później wyróżnia Vesen in Konkretion, i Das reine Wesen. I teraz moje pytanie jest takie: nie bardzo zrozumiałem, w jakim sensie tutaj Husserl idzie po linii Platona i Arystotelesa, skoro tu pojawia się na przykład metexis, gdy chodzi o to….
Profż Ingarden
Mnie chodziło o to, że to jest linia Platona i Arystotelesa, jeżeli powiada się, że istotę, którą ten przedmiot posiada, może każdy inny tego rodzaju przedmiot posiadać, że może być wiele sobowtórów Sokratesa. Bo jeżeli jest dobór konstytuujących tego przedmiotu jakości w sobie ogólnych, nie wyspecjalizowanych tak, jak to jest u Dunsa Scotta, to może wiele różnych przedmiotów posidać taką samą istotę. A Duns Scott – to jest moim zdaniem tradycja Platońska i Arystotelesowska… – dlatego pojawia się u Arystotelesa termin to katolu – to katolu jest dopuszzalne na tym gruncie. To, co na gruncie Dunsa Scotta jest niedouszczalne. Co najmniej co do ludzi, osób. U Dunsa Scotta jest to wyraźnie, bo mówi się wyraźnie o Socratitas, – Teraz można to uogólnić to socratitas, i powiedzieć, że w każdym przypadku, gdy jest przedmiot indywidualny, to on ma – jak się obecnie mówi – unikalną istotę. Unikalny, to znaczy że istnieje w jednym tylko egzemplarzu, i drugiego takiego być nie może.
Mnie się zdaje, że to stanowisko Dunsa Scotta nie da się utrzymać na gruncie Arystotelesa. To jest wyraźne sprzeczne, to przeczy jedno drugiemu. ….
Dr Czapliński
A to Wesen, to das reine Wesen, co to będzie u Husserla?
prof. Ingarden
To będzie właśnie to katolou – U Arystotelesa jest inaczej-das reine Wesen, to jest ściśle biorąc u Arystotelesa, to nie ma … potem to będzie czysta forma, i tam dopiero vędzie to katolu. Na razie to wszystko jest w odniesione do indywiduum. I u Husserla …
To jest ciekawe, że w tym świecie, w zakresie jednostkowego bytu – ti einai, – to jest symbabekos, – ale to wsz stko odnosi się do formy , i ta morfe jest to katolou, ona nie jest zindywidualizowana, – tylkojestż użyję tego słłowa, jako typ.
Dr Stróżewski
Żeby jeszcze wrócić do sprawy …Hecceitas jest, żedną tylko z form …. Z uwagi nna heccetas to socratitas jest nie powtarzalna, i jest udziałem tylko Socratesa , natomiast już forma communis, ogólna ….
Prof. Ingarden
Ja się godzę, tylko chodzi mi o to, że możn iść w kierunku Dunsa Scotta dalej, Ja też jestem przekonany, że socratitas Dunsa Scotta, ta hecceitas da się stosować, moim zdaniem tylko do osób. A już do ciał się nie da.
Dr. Swiecimski
Mnie chodzi o to, że pan profesor trochę potem wspomniał o rozmaitych związkach, o pewnych relacjach pomiędzy zagadnieniami tymi tutaj poruszanymi, a pewnymi zagadnieniami nauk szczegółowych, konkretnie – nauk przyrodniczych, i matematyki. Chodzi mi o to: jak słuchałem tutaj odczytu i dyskusji, robiło to na mnie takie wrażenie, jakgdyby rozważania na temat indeterminizmu w jakiś sposób, – tak jak to zrozumiałem – jakgdyby one antycypowały współczesną fizykę, gdzie nie wszystko jest przewidzialne, i gdzie, trudno jest wyznaczyć zachodzenie pewnych faktów w sposób konieczny, natomiast takie mam wrażenie, jakgdyby rozważania te w jakimś stopniu nie antycypowały współczesnego kierunku – właśnie, w systematykach przyrodniczych zupełnie się zrywa ze wszystkimi pocho nymi sposobami myślenia odziedziczonymi po Arystotelesie / pochodnymi od Arystotelesa/. Chodzi mi o co. Przyrodnicy tradycjonalni, tego samego czasu, kiedy Husserl pisał swoje rozważania, praktycznie posługiwali się pojęciem istoty, jakkolwiek się teoretycznie od tego odżegnywałi, uważali, że to jest zawracanic głowy, itd., – to jest jedden sposób odżeg ywania się. To, co się dzieje w tej chwili, to jest inny sposób odżegnywania się, przy czym jest on, moim zdaniem, o tyle głębszy, że również i zasada jest tu zupełnie inna. To znaczy, nie ma żadnych cech ważniejszych i mniej ważnych, nie ma cech istotnych i nieistotnych, nie ma żadnych cech nadrzędnych i podrzędnych, itd. Tylko są ilości. Czyli to jest tala jakaś systematyka z której wychodzą różne grupy, ale to jest systematka czasów komputerów. To znaczy jest zupełnie obojętne, czy ktoś ma złamany paznokieć, czy ma strunę grzbietową, czy ma dwoje oczu, itp., – to zupełnie obojętne. Wszystkie cechy, jakie posiada indywiduum, pakuje się do jednego worka, i teraz chodzi o to, jkie cechy występują częściej w przedmiotach, Jakie występują rzadziej. Więc pytanie moje jest takie – to jest trochę fantazjowanie : co by było, gdyby było: czy czasem te rozważania nie są do pewnego stopnia rozważaniami historycznymi, – znaczy to rozważania Husserla, to znaczy że to są rozważania powstające w klumacio naukowym w epoce, kiedy współistnieją obok siebie, dość podobnie wyglądające koncepcje: tu jest filozoficzna, tu jest koncepcja n-uk szczegółowych, ale to ma jakieś swoje wspólne źródło i wspólną atmosferę, właściwie przyrodnicy od tego się odżegnują, ale to jest właściwie prawie jedno i to samo. To znaczy – tak, jak oglądam w tej chwili rozmaite prace z dziedziny tak zwanej systematyki numerycznej, to wydaje się, że tu jest całkowite jakieś … zupełny rozdział zupełne odrzucenie tego wszystkiego, co było dotychczas. Nie wiem, jakby to yglądało, te wszystkie rozważania gdyby autor, w tym wypadku rozważający na temat istoty Husserl, zastał na swojej drodze tego rodzaju rozważ nia. Czy to jego rozważania byłyby w jakiś sposób zmodyfikowane , czy też nie. W jakiś sposób to jego rozważania, tak bardzo pasujące do tego dawniejszego klimatu, – ja tu myślę o klimacie leżących obok jakby, nauk przyrodniczych, w jaki sposób on antycypuje czy nie antycypuje, – mnie się wydaje podejrzane raczej to że nie antycypuje – to, co się w tej chwili dzieje. Profż Ingarden
Ja w tej chwili nie mógłbym niestety odpowiedzieć, bo tych rzeczy nie znam, to są ostatnie lata… To znaczy, że ja to wszystko tak robię, że nie wiem, co to jest nos, co to jest ucho, co to jest oko, itd., – i tylko te cechy zbieram, i w stu tysięcy wypadkach to to jest tutaj 55 razy, a tam 230, I teraz to, co występuje najczęściej to niby ma należeć do istoty przedmiotu.
dr Swiecimski
Ja tu jesz e dorzucę, że krytyka ze stanowiska dzisiejszej systematyki numerycznej systematyki dawnej jest taka, : mówią oni – panowie twierdzą, że są tam jakieś cechy istotne, ważniejsze, i w jakiś sposób isieistotne, nieważne. Dlaczego? Absolutnie nie wiadomo, dz jakiego powodu to się mówi, że akurat istnienie jednego kręgu krzyżowego ma determinować całą grupę zwierząt. – dlaczego nie coś innego? To jest jakaś umowa, umowa taka oparta prawdopodobnie na jakichś intuicjach, na zgadywaniu, nie wiadomo, na czym.
Profż Ingarden
O ile ja się orientuję to jest tu oewna zasadnicza różnica w koncepcji budowy formalnej przedmiotu indywiualnego. Ta konce cja, która współdziału z tymi najbardziej nowoczesnymi rzeczami, o których pan tu mówi, to jest koncepcja która w przedmiocie widzi kompleks elementów Machowskich. Jest mnogość elementów, i one jakoś są zarazem, i nic właściwie nie powoduje, że one muszą być razem, – nie ma czegoś takiego, kakdy element jest samodzielny, a że są w takiej kupicł to nie wiadomo dlaczego. I teraz jeżeli jest takich wieleł to się statystycznie jakoś oblicza, ile ich tam jest, i tego się wnioskuje o tym, … A cała ta konceocja, która tutaj jest, jest inna. na pewno jest pewna …. w budowie cech przedmiotu, nie wszystkie są takimi samymi klockami, tylko odgrywają rozmaitą rolę, i do tego należy całkiem inna formalna ontologia. Ale, muszę powiedzieć, że jeżeli chodzi o samo przyrodznawstwo, takie , jak zoologia na przykład, to ona w praktyce też postępowała tak, że liczyła kręgi, i nie wiadomo dlaczego powiadała, że to jest inny species bo ma inną liczbę kręgów. Albo jak ssię znajdzie kawałej czaszki, to powiada się, że jest to taki … a taki, na podstawie tego jednego szczególiku, który się znalazło. To jest ta statystyczna metoda, która de. facto przeczy jakiejś organicznej bzudowie. Natomiast to, co mnie wiadomo, może to jest przestarzane w tej chwili, jeżeli chodzi o biologię, czy Bertalanfy’ego, czy R…. czy kogoś takiego, to tam praktycznie rzecz biorąc, całkeim inaczej się robi, robi się tę hierarchię przed tem, – to jest funkcjonalne traktowanie organizmu, Myślę więc, że ta koncepcja, o której ja dziś mówiłem, te tendencje, które są reprezentowane przez fenomenologów, – to jest przeciw tej koncepcji, to nie jest żadna antycypacja, tylko przeciwnie, jest to coś radylkalnie przeciwnego, i od zucenie tego … trzeba walczyć z tym całym Machizmem, – on wprowadza tam rozmaite te sprawy związane z ekonomią myślenia, to także wszystko nie ma sensu.
Ale to jest ta różnica, która zaznacza się wyraźnie w jednym człowieku, mianowicie u Bergsona – jeżeli chodzi o jego pojmowanie życia i organizmu, to on za tą koncepcją jakiejś zwartej budowy przedmiotu się opowiada, i przeciwstawia temu koncepcję intelektualistyczną, i ta przemawia raczej za tymi statystycznymmi rzeczami.
Ja właściwie sobie tak myślę, że cała nadzieja na końcu tych statystycznych moetdo, to zamknięcie oczu na wszystkie szczegóły – mianowicie ludziom się wydaje, że gdy ten rachunek statystyczny do końca przeprowadzą, to wówczas dostaną statecznie konieczne związki między elementami.
Dr Półtawski
Zakładają to, a nie negują
Profż Ingarden
W tym sensie negują, że oni nie chcą przyznawać się do tego, i mówią, że to metafizyka. Ale maszynę całą tak konstruują, że maszynę się konstruuje na wzór organizmu. Te liczące, te myślące, itd., – i potom mówi się, że ona myśli, że ona pamięta itd. To wszystko przecież jest skonstruowane na wzór organizmu – maszyna, – i potem na tej podstawie buduje się teorię maszynową organizmu całkiem inną. Od innej koncepcji się wychodzi, na innej się kończy.