/
EN

List do Henryka Skolimowskiego z 06.11.1967

Data powstania 6.11.1967
Powiązane miejsca Getynga, Lwów, Oslo
Sygnatura w archiwum K_III-26_D_75
Prawa autorskie wszystkie prawa zastrzeżone
Rodzaj zasobu list
Tagi #analiza, #analiza filozoficzna, #analiza języka, #badania filozoficzne, #Das literarische Kunstwerk, #deskryptywni psycholodzy, #doktorat, #dzieła Ingardena, #Edmund Husserl, #egzystencjalizm, #estetyka, #fenomenolodzy, #Fenomenologia, #filozofia analityczna, #fizykalistyczna teoria języka, #George Edward Moore, #Getynga, #habilitacja, #Henri Bergson, #Henryk Skolimowski, #historia polskiej filozofii, #Ingarden a filozofia analityczna, #Jan Łukasiewicz, #język filozofii, #John Langshaw Austin, #Jordan, #katedra filozofii, #Kazimierz Ajdukiewicz, #Kazimierz Twardowski, #koło wiedeńskie, #krytyka, #krytyka filozofii analitycznej, #logistycy warszawscy, #Ludwig Wittgenstein, #Lwów, #marksizm, #Martin Heidegger, #matematyka, #matematyzowanie filozofii, #nauki filozoficzne, #naukowa filozofia, #neopozytywizm, #neopozytywizm wiedeński, #Oslo, #Philosophical investigation, #podróże zagranicę, #poglądy Ingardena, #polemika, #polemika filozoficzna, #polska filozofia, #polska filozofia analityczna, #polska filozofia XX wieku, #Polskie Towarzystwo Filozoficzne, #poprawki, #postać istnienia, #praca na uniwersytecie, #praca naukowa, #praca w gimnazjach, #przedmioty czysto intencjonalne, #publikacje naukowe, #Sense and sensibilia, #Spór o istnienie świata, #sprzeciw Ingardena, #Stanisław Leśniewski, #świat realny, #szkoła analityczna, #szkoła warszawska, #Tadeusz Kotarbiński, #Uniwersytet Warszawski, #Władysław Tatarkiewicz, #wojna, #wykłady, #wykłady Ingardena, #wymiana książek, #życie Ingardena

prof. Roman Ingarden
t.cz. Oslo 2, Oscarsgate 60
potem Kraków, Biskupia 14       n           n         n         n         n    Oslo, 6 listopada 1967

 

       n    Szanowny Panie Profesorze,
 n         n         n         n    prof. Jordan przysłał mi Pańską książkę o polskiej filozofii analitycznej.Prowadzę tu wykłady, więc mało mam tutaj czasu, ale przeglądnąłem Pańską książkę i chciałem Panu napisać, że uważam to za zsaługę Pana dla polskiej filozofii, że Pan taką książkę, dobrze informującą na ogół, napisał. Życzę też Panu powodzenia. Dziękuję Panu zarazem za poświęcenie memu dorobkowi paru stron.
 n    Zauważyłem pewne pomyłki, więc może się to Panu przyda, iż na nie tu zwrócę uwagę. Otóż po doktoracie, w styczniu r. 1918, powróciłem niezwłosznie do Polski i najpierw pracowałem przez szereg lat w gimnazjach polskich ″(w Lublinie, Warszawie i Toruniu), poczym w roku 1924 habilitowałem się we Lwowie i tam od roku 1925 wykładałem do wybuchu wojny r. 1939. Od r. 1945 do 1963 wykładałem w UJ z przerwą w latach 1950 ( jesień) do 1957 (do marca), ale dopiero od września r 1957 zostałem z powrotem kierownikiem katedry filozofii w UJ. Przez cztery lat byłem profesorem Uniwersytetu w Warszawie, bez prawa wykładu (1953-57). – Przedmioty czysto intencjonalne nie zostały przeze mnie wymyślone jako trzecia postać istnienia, lecz uczynił to jeszcze Twardowski, potem Husserl starał się do nich sprowadzić świat realny. Przeciw temu napisałem mój Spór, a właściwie już w Das literarische Kunstwerk pierwszy krok ku temu.
 n    Tatarkiewicz nie wykładał, tak samo jak ja, przez 7 lat, w Krakowie nie wykładał nigdy historii sztuki; w roku 1945/6 wykładał przez jakiś czas jako gość estetykę na polonistyce. Mieszkał jednak istotnie w Krakowie aż do roku 1957, mając zresztą dawne swoje mieszkanie w Warszawie. Potem przeniósł się na stałe do Warszawy. Moim zdaniem nie ma on, tak samo jak ja,nic wspólnego z tak obecnie nazywaną „polską filozofią analityczną” czyli z filozofującymi logistykami warszawskimi. Nie mogę się też zgodzić, jakoby moja filozofią była jakąś syntezą fenomenologii i owej „Filozofii analitycznej”. Ta ostatnia była aż do niedawna po prostu polską postacią neopozytywizmu wiedeńskiego, choć od tego ostatniego powstała niezależnie i częściowo nawet wcześniej. Oczywiście nie zaliczam do nich Twardowskiego i tych jego uczniów, którzy pozostali deskryptywnymi psychogami aż do końca. Tylko ci, co poszli za Łukasiewiczem, Leśniewskim, Kotarbińskim, mieli tendencje coraz bardziej pozytywistyczne, także Ajdukiewicz, który dopiero w ostatnich latach po wojnie zaczął się od szkoły „warszawskiej” oddalać. Ja się od tej całej szkoły warszawskiej niczego nie nauczyłem, ani niczego d nich nie przejąłem. Aż do wybuchu wojny cały czas z nimi walczyłem, a sposób mego filozofowania był zawsze inny i stawałem wciąż w jego obronie; walczyłem przeci matematyzowaniu filozofii, przeciw rozbijaniu filozofii na tzw. nauki filozoficzne itd., a analizować, moim zdaniem, umiałem zawsze lepiej niż oni. Nie ma zasadniczej różnicy w technice między moją pierwszą książką o Bergsonie, pisaną w latach 1914 do 1917 a późniejszymi mymi pracami. Działałem też przez piętnaście [lat] na terenie Lwowa i tam ode mnie uczono się prowadzić analizę zagadnień filozoficznych, dotyczy to młodej generacji (ostatniej uczniów Twardowskiego) w pewnej mierze także Ajdukiewicza (prowadziłem przez lata sekcję teorii poznania i sekcję estetyki Polskiego Towarzystwa Filozoficznego i przemawiałem tam na setkach posiedzeń.)Niestety generacja ta została w znacznej mierze wyniszczona przez wojnę. Nigdy jednak nie nakłaniałem nikogo, żeby wyznawał takie same twierdzenia, jak te, które starałem się formułować i uzasadniać, ale styl pracy mojej w znacznej mierze został przejęty przez tych, którzy mię dziesiątki lat zwalczali. Jeżeli Pan pisze, że jestem jaśniejszy od Husserla, to dzieje się to tylko dlatego, że jestem członkiem następnej generacji fenomenologów, uczniów Husserla, którzy mogli już korzystać z jego osiągnięć i iść dalej, co było łatwiej, niż gdy on całą robotę zaczynał. W Polsce z tzw, szkole analitycznej do dziś nikt nie umie dokonać takiej analizy, jak to czynili fenomenologowie. Także w Anglii, np. G.E. Moore lub później Austin (także w późnej fazie Wittgenstein) choć przeprowadzali analizy, to w stosunku do tego, co zrobił Husserl i jego uczniowie, były to zawsze tylko same początki. Jeszcze stary Moore najwięcej umiał w odczytach swoich pokazać zagadnienia, ale i on nie umiał ich rozwiązywać analitycznie w taki sposób, jak to czynili fenomenologowie, oczywiście nie wszyscy. Także to, co poza swoją logiką robił B. Russell, jest, jako analiza opisowa, raczej prymitywne, nieraz b. wieloznaczne.
 n    Dużo na ten temat dałoby się powiedzieć. „Filozofia analityczna”, dziś wśród anglosasów, to przede wszystkim pewne stanowisko teoretyczne z płynącą z niego tendencją do przesuwania wszystkich zagadnień rzeczowych na płaszczyznę językową. To się właściwie w Polsce nie przyjęło, jeszcze najwięcej tego było w latach trzydziestych, gdy logistycy polscy filozofujący zawarli sojusz zaczepno-obronny z Kołem wiedeńskim, po roku 1934 zaczęto się zresztą z tego sojuszu wycofywać. Wydaje mi się, podciąganie logistycznie nastawionych polskich filozofów XX pod strychulec filozofii analitycznej nie jest usprawiedliwione i jest to – o ile to wychodzi dziś z Kraju! – nowa postać szukania sojuszu zaczepnoodpornego na terenie międzynarodowym, co z uwagi na bardzo niesprecyzowany charakter owej zagranicznej [„filozofii analitycznej”] a azarazem na wielkie jej wpływy zagraniczne wydaje się propagandowo korzystne i ułatwia też wielu filozofom w Polsce sytuację, nie stoją już owiem pod piętnem, że są pozytywistami i neopozytywistami, jakkolwiek, moim zdaniem, i szereg wybitnych polskich marksistów jest w głębi ducha neopozytywistycznie nastawionych.
 n    Tyle mych marginesowych uwag, nie tyle może pod adresem Pańskiej interesującej książki, co pod adresem tych, którzy u nas od niejakiego czasu pod tym mianem w filozofii analitycznej chętnie występują.

       n    Gdy przeczytam całą książkę Pańską, ośmielę się Panu jeszcze napisać. Ale stanie się to dopiero po powrocie do Kraju.

       n    Na razie przesyłam wyrazy prawdziwego poważania i serdeczne pozdrowienia

                 n         n         n         n    (Roman Ingarden)

Będę bardzo wdzięczny, jeżeli Pan raczy mi przesłać jakie odbitki swoich artykułów.
Wyjeżdżam stąd do Kraju 27. listopada br

 

       n    Post scriptum (14 listopada).

       n Decydując się – po kilku dniach – na wysłanie tego,listu – pragnę dodać, iż będąc innego zdania co do stosunku moich prac do „filozofii analitycznej” – w ogóle i do polskiej filozofii analitycznej w szczególności daleki jestem od tego, żeby Panu Profesorowi czynić z tego jakiś zarzut. Rozumiem bardzo dobrze dobre Intencje Pańskie, które polegają na tym, by mnie niejako najlepiej zarekomendować zagranicznym filozofom analitycznym, jako że Pan jest zdania, iż ta filozofia stanowi wysoką klasę tzw. naukowej filozofii. Ma ona też taką opinię w świecie anglisaskim, a zwłaszcza w USA. I z tego punktu widzenia mogę Panu, Panie Profesorze, być tylko wdzięczny za dobre w stosunku do mnie intencje. Ale moja opinia o filozofii analitycznej, polskiej i niepolskiej, różni się zasadniczo o tej opinii światowej (nie jestem przy tym wcale entuzjastą tzw. egzystencjalizmu różnej proweniencji niemieckiej, francuskiej czy innej. Pojawienie się Heideggera pod początkową nomenklaturą „fenomenologii” uważam za nieszczęście fenomenologii).
 n    Uważam, że tzw. filozofia analityczna – przy wszelkich w zasadzie godnych uznania tendencjach uściślenia badań filozoficznych – obrała fałszywą drogę do tego celu prowadzącą. Następstwem było straszliwe wyłajowienie filozofii ze wszelkich dla nie istotnych problemów i głębokie sfałszowanie samych zagadnień filozoficznych. Być może, że sam Wittgenstaein  w późniejszych latach swych badań to zrozumiał to zrozumiał i w swych”Philosophical investigation” zaczął rozumieć, że wyrzekanie mowy potocznej i zastępowanie jej stucznymi sformalizowanymi systemami nawet w matematyce do niczego nie prowadzi, podobnie, jak do niczego nie doprowadziła cała fizykalistyczna teoria języka. Toteż zaczął sam szukać zagadnień filozoficznych, nawet w obrębie samej analizy języka. I na tym właściwie polega rola tych „Investigations” że uświadamia sobie istnienie pewnych zagadnień, tylko że jest w tym swych poszukiwaniach – w gruncie rzeczy dość pokrewnych tym, jakie mieli na oku fenomenologowie przed jakimiś pięcdziesięciu laty – beznadziejnie bezsilny i w rezultatach swych bardzo prymitywny, tak jak bezsilny jest w innej dziedzinie bardzo podziwiany w Anglii, a także w USA Austin np. w książce Sense and sensibilia. Badania prowadzone w tej dziedzinie w Getnydze przed pierwszą wojną dostarczyły wyników znacznie dalej idących niż to wszystko, co można znaleźć u Austina – nie mówiąc o późniejszym Husserlu.
 n    Widzi Pan, Panie Profesorze, tak bardzo różnie się od Pana w opinii zarówno o polskiej jak i o obcej „filozofii analitycznej”, toteż bronię się przed tym, co Panu uważa za pochwałę dla mnie. Za tę intencję będąc b. wdzięczny, nie mogę się powstrzymać od bronienie się przed tą pochwałą. Myślę, że Pan nie będzie miał mi tego za złe. I cieszyłbym się gdyby Pan mimo tego 1000 stron zdobył się na przeczytanie II tomu „Sporu”, ale po niemiecku, ta redakcja jest w wielu xxxxx sprawach znacznie dalej posunięta, niż wydanie polskie.

       n         n         n            Łączę wyrazy prawdziwego poważania i serdeczne pozdrowienia