/
EN

List do Kazimierza Twardowskiego z 20.03.1925

Data powstania 20.03.1925
Powiązane miejsca Lwów, Poznań, Toruń, Warszawa
Sygnatura w archiwum PTF Rps 02.1, t. XII
Prawa autorskie wszystkie prawa zastrzeżone
Rodzaj zasobu list

Toruń, 20. III. 1925.

 

            Wielce Szanowny Panie Profesorze!

            Przedewszystkiem pragnę złożyć Wielce Szanownemu Panu Profesorowi me najgorętsze podziękowania za wszelkie starania i trudy związane ze sprawą mej habilitacji. Czynię to w chwili, gdy habilitacja moja została ostatecznie zatwierdzona, bo na wieść o tem przebiegłem myślą wszystkie fazy tej sprawy i zdałem sobie sprawę, jak wiele kłopotów i zachodów sprawa ta przyporzyła Wielce Szanownemu Panu Profesorowi. To jednak, za co najbardziej w tej chwili dziękuję, to ta stale okazywana mi przez Wielce Szanownego Pana Profesora życzliwość i serdeczny ton całego stosunku do mnie. Ton ten wysoko umiem sobie cenić.

            Cieszę się na myśl, że oto wszelkie przeszkody formalne usunięte i że będę mógł z początkiem przyszłego roku szkolnego rozpocząć pracę na uniwersytecie. Stoi wprawdzie jeszcze na przeszkodzie sprawa mej posady we Lwowie – co do której od dłuższego czasu nie mam wiadomości /ostatnią wiadomość miałem w styczniu od p. Dr. Janellego, że wniosek o nadanie mi posady w V. gim. ma być wysłany do Warszawy/ – i sprawa mieszkania. Jakkolwiek jednak będzie, wydaje mi się rzeczą niemożliwą pozostanie tu dłużej niż do końca roku szkolnego, jakkolwiek ewentualne życie na dwa domy jest rzeczą, zarówno ze względów finansowych, jak i rodzinnych, bardzo ujemną. Stosunki jednak w Toruniu stają się zupełnie niemożliwe i to zarówno wewnątrz gimnazjum, jak i pomiędzy tutejszą ludnością a szkołą polską wogóle. Agitacja przeciw nauczycielom pochodzącym z Galicji, lub z Królestwa, jest coraz usilniejszą i obrzydliwszą, bo nie ma na celu poprawy szkoły, istotnie nieraz poprawy się domagającej, lecz przedewszystkiem walkę z „przybyszami”. Osobiście nikt mię tu wprawdzie na szczęście nie atakuje, ale żyć w tej atmosferze wiecznych sporów plotek, kalumnji i t.d. jest rzeczą bardzo niemiłą. Zwłaszcza, że i wewnątrz grona jest cały szereg partji, partyjek i związanych z tem animozyj, dyrektor zaś nasz przyczynia się tylko do jeszcze większego rozjątrzenia. Gdyby nie to, że cieszę się znaczną sympatją mych uczniów i widzę rezultaty mej kilkuletniej tutaj pracy, już dawno pewnie nie mógłbym tu wytrzymać. Ten dodatni stosunek między mną a chłopcami pozwala mi tu pozytywnie pracować, żyje się jednak w ciągłem napięciu nerwów, mimo iż staram się możliwie eliminować z życia tutejszego i zajmować się nauką, wzgl. własną pracą. To też pragnę się stąd wyrwać jaknajprędzej, choć widoki finansowe na przyszłość są dość ponure.

            Co do recenzji z książki Ehrlicha Kant u. Husserl, to bardzo chętnie ją zrobię, książkę tę bowiem w połowie znam i uważam za dość ciekawą. Czytałem zresztą tylko część pierwszą, odnoszącą się do Kanta. Część drugą tylko tu i ówdzie przeglądałem i mam wrażenie, iż mimo wielu nieporozumień pomiędzy Ehrlichem i Husserlem, tendencja zasadnicza Ehrlicha jest mi sympatyczna. Egzemplarz posiadam na własność, więc proszę uprzejmie się o niego nie starać, wzgl. egzemplarz recenzyjny, o ileby Redakcja Ruchu taki dostała, przeznaczyć łaskawie czy to dla Tow. Filoz. czy też dla Seminarjum Filozoficznego. Proszę jednak o pewną zwłokę w dostarczeniu recenzji – tak, jak Pan Profesor pisze, do lata – bo teraz mam inne zajęcia, które chciałbym ukończyć. Mam nadzieję mianowicie wydać tom „Studjów Filozoficznych” po polsku, na który złożyłyby się różne moje odczyty w polskich towarzystwach filozoficznych a nadto odczyt habilitacyjny, niektóre artykuły już drukowane w polskich czasopismach, a nadto jedna rozprawa, którą obecnie piszę, o istocie dzieła literackiego. Fiszer-Majewski w Poznaniu zasadniczo zgodził się to wydać, tylko decyzję tę ma jeszcze zatwierdzić rada nadzorcza firmy, której posiedzenie ma się odbyć pod koniec tego miesiąca. O ile uchwała jej będzie dla mnie pomyślna, będę miał w najbliższych kilku miesiącach sporo do roboty, by rzecz tę ostatecznie przygotować do druku. Prócz tego obiecałem dać coś do jubileuszowego rocznika tutejszego Towarzystwa Naukowego. Nie bardzo wprawdzie wierzę, by decyzja Fiszera-Majewskiego była pomyślna, jednakowoż muszę już teraz zająć się zrealizowaniem planu, który zresztą – prócz rozprawy o dziele literackiem, będącej dopiero w robocie – wymaga tylko opracowania literackiego. Rzeczowa bowiem strona jest gotowa. Skoro więc tylko uporam się z temi robotami, pomyślę o recenzji z Ehrlicha i o innych recenzjach, które winien jeszcze jestem Przeglądowi Warszawskiemu, o ile ten będzie jeszcze w przyszłości wychodził. Były bowiem jakieś w tej mierze trudności, podobno przezwyciężone. Dotychczas jednak numer styczniowy się nie ukazał.

            Jutro posyłam równocześnie z tym listem 100 złotych, na pokrycie rachunku za druk mego streszczenia. Bardzo przepraszam, że nie posyłam odrazu całej sumy. Niestety jednak nie mogę w tej chwili zdobyć większej sumy. Resztę poślę zaraz po pierwszym kwietnia. Jeżeliby jednak sprawa ta w ten sposób się przedstawiała, iż SzPan Profesor rachunek ten już ze swej kieszeni pokrył, to proszę jak najuprzejmiej o łaskawe zawiadomienie mię o tem, a będę się starał pieniądze zaraz zdobyć i posłać. Przykroby mi bowiem było, by SzPan Profesor przy tylu kłopotach z tem streszczeniem miał jeszcze lokować choćby przejściowo Swe kapitały w tym interesie. Przez długi czas chowałem w Banku sumę na pokrycie kosztów druku. Wreszcie, gdy sprawa się przewlekała zdecydowałem się użyć tynczasem tej sumy na kupienie maszyny do pisania, bardzo mi potrzebnej. Tak że teraz tylko szczęśliwy przypadek zrządził, że mogę jutro wysłać sumę stu złotych. Bardzo za tę moją nieopatrzność przepraszam.

            Za przysłanie Ruchu bardzo serdecznie dziękuję. Istotnie zdaje się, że jeszcze za drugie półrocze nie zapłaciłem wkładki do Towarzystwa Psychologicznego. Byłem jednak przekonany, że tylko Przegląd dostaję jako członek tego towarzystwa, że natomiast Ruch otrzymuję jako członek Towarzystwa Filozoficznego. Bardzo przepraszam za tę pomyłkę. W bieżącym roku jednak mam zamiar wypisać się z Towarzystwa Psychologicznego i pozostać tylko członkiem Towarzystwa Filozoficznego, otrzymującego zarówno Ruch jak i Przegląd. Fundusze moje bowiem nie pozwalają na należenie do obu towarzystw. Wkładkę jednak do Towarzystwa Filozoficznego wyślę dopiero za jakiś czas, niestety bowiem stan mych finansów – roku bieżącym szkolnym bardzo ponury – nie pozwala mi narazie zdobyć odpowiedniej sumy na to. Do Towarzystwa Psychologicznego w Warszawie napiszę w dniach najbliższych i poślę wkładkę za drugie półrocze, tak by koszt wysłania „Ruchu” był pokryty.

            Łączę wyrazy najgłębszego poważania i szacunku

Roman  Ingarden

 

 

Dołączam program wykładów na rok przyszły. Przypuszczam, że tytuły wykładów są wystarczające.