/

List do Księdza Rektora z 04.02.1938r.

Autor b.d.
Data powstania 4.02.1938
Powiązane miejsca Lwów
Sygnatura w archiwum K_III-26_84
Prawa autorskie wszystkie prawa zastrzeżone
Rodzaj zasobu list

Lwów, dn. 4.II.1938r.

 

Drogi Księże Redaktorze.

    Napisałem dziś rano, przysłuchując się jakiemuś egzaminowi, kartkę do Księdza Rektora, niestety zostawiłem ją na Uniwersytecie w jakimś czasopiśmie, że dziś zaś już tam się nie wybieram, więc piszę na nowo. Zwłaszcza, że po powrocie do domu zastałem list od Drogiego Księdza.
Otóż donoszę najpierw, że przepisuję obecnie na maszynie uwagi do tłumaczenia „Metafizyki”. Materiały mam już gotowe, wymaga to jednak jeszcze kilku dni czasu, żeby wszystko przepisać /w poniedziałek i wtorek mam wykłady, więc muszę się znów od tej roboty oderwać, żeby przemyśleć to, co mam mówić/. Bardzo przepraszam za to jeszcze kilkudniowe opóźnienie, ale mam tyle robót że niestety nie mogę dać rady. Sprawa zaś kontroli tłumaczenia jest niesłychanie żmudna i ja nie umiem tego robić szybko.
To, co piszę dalej, to jest moje całkiem prywatne wyznanie, które prosiłbym, by Ksiądz Rektor był tak łaskaw zatrzymać dla siebie: Otóż przyznam się, że się trochę przeraziłem, gdy wyczytałem w liście Drogiego Księdza Rektora, że sprawa wydania Metafizyki w tłumaczeniu p. L. jest właściwie przesądzona. Jestem głęboko przekonany, że ukazanie się tego tłumaczenia w tej postaci, w jakiej się ono obecnie znajduje, byłoby kompromitacją dla Akademii, a co gorsza, może się bardzo odbić na stanie wiedzy o Arystotelesie w Polsce – odbić się ujemnie. To, co nazywa się tłumaczeniem metafizyki nie jest tłumaczeniem naukowym, lecz dowolną trawestacją, cząssem taką, że niepodobna w ogóle rozumieć o co tłumaczowi chodzi. Kto się tym tekstem będzie posługiwać? Uczeni, nie, bo nie będą mogli znieść tego tłumaczenia, ani tym bardziej oprzeć się na nim. Laicy? – niechże lepiej w ogóle nie czytają Arystotelesa Metafizyki, niż by ją mieli pozawać w tej deformacji. Tłumaczenie trzeba poprawić radykalnie, żeby mogło się w druku ukazać z firmą Akademii. Ale poprawić, znaczy tu prawie tyle, co przetłumaczyć na nowo. Nad tym trzeba jeszcze z rok siędzieć, wyłącznie się tym zajmując. Ale to ostatecznie drobiazg. Poprawić może ten, kto to umie zrobić. Nikt inny, jak p. Lisiecki tego robić nie będzie, bo każdyinny wolał będzie zrobić tłumaczenie samemu. A p. Lisiecki tego zrobić absolutnie nie potrafi, przede wszystkim dlatego, że nie jest filozofem i że nie rozumie Arystotelesa. Metafizaka jest piekielnie trudna przytem. Ale to, że jest taka trudna, to widzi dopiero ten, kto już ją w pewnej mierze przynajmniej rozumie. P. Lisiecki nawet nie przypuszcza, jakie tam są trudności.
      Rozumiem dlaczego Akademia chce drukować. Dlatego, że prof. Sinko, który ma stos tłumaczeń p. L. zamiast zaraz odpisać mu, że tłumaczeń dzieł Platona drukować nie będzie, zatrzymał na lata u siebie tłumaczenia p. L. i nie dał mu żadnej odpowiedzi. Więc ostatecznie trzeba coś zrobić dla p. L., który lata pracy nad tymi tłumaczeniami strawił. I wobec tego na łup idzie Metafizyka. Ale lepiej, żeby się ukazało pięć kiepskich tłumaczeń mniej ważnych Dialogów Platona, niż żeby się ukazywało złe tłumaczenie Metafizyki A. Bo całkiem inna rola tego dzieła i doniosłość dla dalszych badań filozoficznych. Metafizyka, jest kopalnią zagadnień, którą trzeba na nowo przekopać, żeby bardzo istotne sprawy posunąć naprzód. Złe działanie wskutek złego tłumaczenia może pogrążyć na dziesiątki lat w ogóle znajomość Arystotelesa w Polsce. A najlepszym razie tłumaczenie to w ogóle nie będzie czytane i pójdzie na makulaturę. Będzie gorzej, jeżeli będzie czytane.
      Takie jest moje zdanie. Być może się że się mylę. Ale ponieważ niegdyś zapytano mię o tę sprawę, więc uczciwie odpowiadam. Zresztą może materiały przykładowe, któreprzyślę za kilka dni, będą mogły uzasadnić moją opinję.

 

Orzeczenie.

       Przekład p. Lisieckiego zbadałem dokładnie w części Księgi Z Rozdział I do VIII/ 1028a w. 10 do 1034a w. 8., jest przekładem bardzo wolnym /możnaby powiedzieć, że w niektórych częściach jest trawestacją./ Zawiera wiele zwrotów i wyrażeń, które w tekście w ogóle nie występują, przyczem tłumacz wcale nie zaznacza, które ze zwrotów są przez niego dodane. Zwroty te nieraz nie są wcale potrzebne do zrozumienia tekstu, częściowo zaś zmieniają sens oryginału. Tłumacz wprowadza na wiele klasycznych terminów Arystotelesa terminy używane znacznie później, jakkolwiek istnieje możliwość zachowania terminów Arystotelesa /czyni to np. w znacznej mierze tłumaczenie łacińskie Bessariona /wyd. Akad.PPuskiej, t. III, str. 481 nast./. Niektóre z podstawowych terminów Metafizyki są tłumaczone przy pomocy kilku zupełnie różnych terminów polskich, wskutek czego czytelnik nie może nigdy się zorientować, jaki termin Arystotelesa kryje się poza terminem tłumaczenia. Prócz tego wiele miejsc jest przetłumaczonych zupełnie błędnie /por. załączone materiały./. Budowa zdań tłumaczenia jest często zawiła i to nieraz tam, gdzie tekst Arystotelesa odznacza się przejrzystością i prostotą. Tłumaczenie sprawia wrażenie, że tłumacz nie wgłębił się w poglądy Arystotelesa nie przemyślał różnych możliwych rozumień jego stanowiska, że wreszcie nie obrał jakiejś jednej konsekwentnej interpretacji całości, do której dostosowałby tłumaczenie tych miejsc tekstu, które nasuwają różne interpretacje, lecz że tłumaczył powierzchownie zdanie po zdaniu, radząc się przytem nieraz różnych, a nie zgodnych z sobą istniejących tłumaczeń. Z tych wszystkich względów tłumaczenie musiałoby być przed oddaniem do druku gruntownie przerobione. Na popartie tych twierdzeń załączam materiały: zawierają one propozycje odmienne go tłumaczenia, niż to, które podaje p. Lisiecki. Materiały te odnośnie do rozdziałów I – IV są opracowane przeze mnie i przepisane na maszynie /należy je konfrontować z tekstem Arystotelesa i z zaznaczonemi miejscami tłumaczenia p. Lisieckiego. Materiały dotyczące rozdziałów V – VIII, są opracowane przez p. Dr D. Gromską, a wspólnie ze mną przedyskutowane. Najważniejsze miejsca z nich są przepisane na maszynie /podają one tłumaczenie p. Lisieckiego, a obok proponowane tłumaczenie p. Gromskiej/, inne zaznaczone są ołówkiem w tekście tłumaczenia p. Lisieckiego. Można je po zbadaniu ich przez osoby wyznaczone przez P. A. U. do oceny tłumaczenia wytrzeć gumą.

Arystoteles, Metafizyka, ks. Z:

ad 1031a 2-3. L. 163 w. 2-3.
       n-Jeżeli bowiem/ją maja/i inne kategorie, to mogą ją mieć tylko dzięki /uzupełnieniu/ dodawaniu, …

ad 1031a 8-9. L._163 w.-10.
       n-to albo są one innego rodzaju….

ad 1031a 12-14. L. 163 w. 13-15:
       n-Oczywistem jest, że definicją jest pojęcie tego, czem coś bywszy jest, i że to, czem coś bywszy jest, przysługuje albo wyłącznie substancjom, albo głównie, pierwotnie i w znaczeniu właściwem.

ad 1031a 15-16. L. 163 w. 17
       n-Należy zaś rozważyć, czy to, czem coś bywszy jest, i każda /rzecz/ to to samo czy coś innego.

ad1031a 17 nast. L. 163 w. 19 nast.
      n-Zdaje się bowiem, że żadna /rzecz/ nie jest czemś innem, niż jej substancja i mówi się że to, czem coś bywszy jest, jest /każdej rzeczy/ jego substancją.

ad 1031a 24. L. 163. w. 24 nast.
      n-Ale może nie jest rzeczą konieczne, by to, co przypadkowe było tem samem?

PROPONOWANE ZMIANY.

Arystoteles 1028, 10. Lisiecki, str. 157. w. l.n.

O bycie mówi się w różnych znaczeniach, jak to pokazaliśmy wcześniej w rozważaniach o wielorakich znaczeniach wyrazów. Wyraz „Byt” oznacza bowiem /to, czem coś jest/ i rzecz jednostkową, jakość lub ilość lub cokolwiek badź innego, co bywa w ten sposób orzekane. A choć o bycie mówi się w tyloraki sposób, to jasne jest, że pierwsze ze znaczeń jest „byt” w rozumieniu tego, czem coś jest, w którym więc oznacza substancję. Ilekroś bowiem mówimy, jakie jest to oto tutaj, powiadamy, że jest dobre lub złe, nie zaś, że ma długość trzech łokci, ani że to człowiek; Ilekroć zaś, co to jest, nie mówimy, że jest białe lub ciepłe lub trzy łokcie długie, lecz że to człowiek lub bóg Inne zaś/rzeczy/nazywają się bytami, dlatego, że jedne są ilościami tak pojmowanego bytu, inne jakościami, inne tem, /stanem, w którym się znajduje/ czego doznaje, lub czemś innem tego rodzaju. Dlatego możnaby pytać, czy chodzenie i bycie zdrowym i siedzenie w każdym wypadku jest bytem czy nie, podobnie i w odniesieniu do którejkolwiek z kategorii; Nic bowiem z nich ani nie istnieje samo dla siebie, ani nie może być oddzielone od substancji,raczej co najwyżej to, co idzie, i to co siedzi i to, co jest zdrowe jest czemś z bytów. One to raczej zdają się jakimś bytem, dlatego, że mają one jakieś określone podłoże; tem zaś jest substancja i jednostka, /rzecz jednostkowa/  która jest współokreślona w odpowiedniej kategorii. Bez tego nie możnaby powiedzieć, że cokolwiek jest dobre lub że coś siedzi. Oczywiście więc, że dzięki tej kategorii istnieje każda z innych /kategoryj/. I dlatego pierwszym bytem i to nie jakoś określonym bytem, lecz poprostu bytem jest substancja. Arystoteles 1028 a 52 nast., Lisiecki 157, 21 nast.
ale substancja jest pierwsza pod każdym względem: i co do pojęcia i co do poznania i co do czasu.
Arystoteles 1028a, 36, Lisiecki, 157 w. 26 nast.

A o każdym /bycie/ sądzimy, że znamy go wtedy najlepiej, gdy wiemy,/jeżeli poznaliśmy

Zmiany

co to jest człowiek lub ogień..//Możnaby także tłumaczyć:”gdy wiemy, co to jest, np. że to człowiek lub ogień”, ale to nie całkiem zgadza się z brzmieniem tekstu, być może jednak, że to o to chodzi.//… i więcej /go wówczas znamy/ niż /gdy wiemy, że/ jest jakiś lub w jak wielki lub że gdzieś/się znajduje/, ponieważ z tychże/spraw/ wtedy każde znamy, gdy wiemy, co to jest ilość lub jakość.

Arystoteles, 1028b 6 nast. Lisiecki, 158 w. 2 nast
       n-Dlatego i my to najbardziej i przede wszystkim i jedynie powinniśmy rozważyć, co to jest byt w tym znaczeniu.

Arystoteles, 1028b 9 nast. Lisiecki, 158 w. 5 nast.
      n-Dlatego mówimy, że są substancjami zwierzęta, rośliny i ich części, /elementy/ i żywioły, jak to ogień, woda, ziemia i każdy z nich…….

Arystoteles, 1028b 15, Lisiecki, 158 w. 8 nast.
       n-Ale należy rozważyć……

Arystoteles, 1028b 15, Lisiecki, 158 w. 9 nast.
 n       n-…czy też nic z tego nie jest /substancją/, natomiast jakieś inne są /substancjami/.

Arystoteles, 1028b 18, Lisiecki, 158,w. 12.
       n-..niż ciało i to, co sztywne…

Arystoteles, 1028 18, Lisiecki, 158 w. 13.
       n-..że poza tem, co spostrzegalne /zmysłowo/….

Arystoteles, 1028b 19:  Lisiecki, 158.  W.13-14.
       n-…inni natomiast /przypuszczali/, że istnieją substancje liczniejsze i wieczne i bardziej istniejące….

Arystoteles, 1028b 22 nast. Lisiecki, 158, 16-17.
       n-…a dla każdego rodzaju substancyj przyjmował zasady: inną dla licz, inną dla wielkości, inną dla duszy….

Arystoteles, 1028b 25. Lisiecki 158, w. 18.
       n-Niektórzy…

Arystoteles, 1028b 27 nast., Lisiecki 158 w. 20 nast.
 n       n-Co/w tych twierdzeniach/o nich mówi się prawdziwie a co fałszywie.

Zmiany

jakie istnieją substancje, czy istnieją substancje prócz substancyj dostrzegalnych, cuy ich nie ma, i jak istnieją /w danym r azie/, i czy istnieje jakaś oddzielna substancja i dlaczego i w jaki sposób, albo czy nie ma żadnej substancji prócz tego, co spostrzegalne zmysłowo – to musimy rozważyć, naszkicowawszy przedtem, co to jest substancja.

Arystoteles, 1028b, 33., Lisiecki 158, w. 25 nast.

       n-Mówi się zaś o substancji, jeżeli nie w więcej, to/przynajmniej/ przede wszystkim w czterech znaczeniach. Bo substancją każdej /rzeczy/, wydaje się być /to, czy coś bywszy jest/ i istota i to, co ogólne, i rodzaj, a po czwarte /podmiot?/ podłoże. Podłożem zaś jest to, o czem się wszystko inne orzeka, gdy natomiast je go samego już nie orzeka się o niczem innem. Dlatego najpierw to należy rozważyć; albowiem pierwsze podłoże najbardziej zdaje się być substancją. W pewien sposób podłożem/ nazywa się materia, w inny forma, a w trzeci to, co się z obu składa. Nazywam zaś materią coś takiego, jak spiż, formą zaś kszatałt postaci, a tym, co z obu złożone, posąg, rzecz konkretna. Tak że, jeżeli forma jest od materii pierwotniejsza i jest bardziej bytem, to z tego samego powodu będzie pierwotniejsza i od tego, co złożone.

Arystoteles, 1029a 8, Lisiecki.-158 w. ostatni i 159 w. l.
       n-że nie to, co przysługuje jakiemuś podłożu, lecz to, czemu przysługują inne.

Arystoteles, 1029a 10, Lisiecki, 159 w. 2 nast.
       n-Najprzód bowiem ono samo jest niejasne…

Arystoteles, 1029a 11, Lisiecki, 159 w. 3 nast.
       n-bo, jeżeli nie materia jest substancją, to nie wiadomo, coby innego nią było. Po usunięciu bowiem tych innych /rzeczy/ nie wydaje się, żeby coś pozostało. Wszystko inne bowiem jest tylko czynnem i biernńm zachowaniem się i siłami ciał, zaśdługość, szerokość i głębokość są pewnemi wielkościami, a nie substancjami. Bowiem nie ilość jest substancją, lecz raczej to, czemu przede wszystkim tamte przysługują

Zmiany

Arystoteles, 1029a 18, Lisiecki, 159 w. 9 nast.

…oprócz tego – jeżeli jest coś takiego – , co przez tamte zosstaje określone, tak że z tego punktu widzenia jedyną substancją musi się wydać materia. Nazywam zaś materią, co samo w sobie nie jest uważane ani za coś, ani za ilość, ani za nic ztego, czem się określa byt. Bo istnieje coś, o czem orzeka się każde z tych, a czego sposób istnienia inny i od czego inna każda z kategoryj. Albowiem /wszystko/ inne orzeka się o substancji, substancja zaś o materii. Tak, że to, co ostatnie /ostateczny podmiot-podłoże/, samo w sobie nie jest ani czemś /coś/, ani ilością, ani niezem innem; ale nie jest i ich zaprzeczeniami; Albowiem i te /zaprzeczenia/ przysługują jako przysługujące. /pochodnie, przypadkowo/ Na podstawie tego dla tych, którzy tak / sprawy/widzą, materia jest substancją.

Arystoteles, 1029a 30, Lisiecki, 159 w. 20.

Substancję zaś/złożoną/ z obu – mówię zaś o tej, która/składa się/z materii i formy, /nie trzeba się tu zajmować/ trzeba odłożyć na bok; albowiem jest późniejsza i jasna. A zrozumiałą jest jakoś i materia./Natomiast rozważyć trzeba trzecią: /jest/ona bowiem najbardziej trudną /do zrozumienia/.

Arystoteles, 1029b 13. Lisiecki 160 w. 5 nast.

Najpierw tedy z logicznego punktu widzenia powiemy kilka słów o niem że dla każdego przedmiotu, /który rozważa się sam w sobie/ istnieje to, /istota/ czem coś bywszy jest.
//Lub: „że to, czem coś bywszy jest, jest w każdym przedmiocie tym, w czem on sam dla siebie jest oznaczony”. – zależnie od tego, jak czytamy: ”       ”  czy też ”       „.//

Arystoteles, 1029b 14. Lisiecki, 160 w. 7 nast.

Bowiem „być tobą” to nie to samo co ” być wykształconym”, gdyż nie sam w sobie jesteś wykształcony. /To, co ty jesteś, jesteś sam w sobie/. Tobą więc jesteś sam w sobie. /Nie całe to, co się o jakiejś rzeczy orzeka odnośnie do niej samej, jest tem, Ale i to nie wszystko. Nie jest bowiem /to, czem coś bywszy jest/ czem coś bywszy jest./ takiem „samo w sobie”, jakim jest /np./ to, że powierzchnia jest biała, ponieważ być powierzchnią to nie to samo, co być białym.

Zmiany

Lecz nie jest niem i to, co z obu / a więc/ /lepiej: bycie białą powierzchnią. Dlaczego? Ponieważ dołącza się do tego i sam przedmiot. Jeżeli przeto w pojęciu czegoś nie jest ono samo zawarte, to takie pojęcie jest dla każdej /rzeczy/ pojęciem bycia tem, czem coś bywszy jest. Inacze bowiem, jeżeliby „byś białą powierzchnią” było to samo, co „być powierzchnią gładką”, to „być białym” i „być gładkim” byłoby jednem i tem samem.
      n-Ponieważ zaś istnieją /rzeczy/ złożone także w innych kategoriach /istnieje bowiem jakieś podłoże dla każdej, jak dla tego, co jest jakieś, co jest wielkością, i co jest kiedyś i gdzie, i dla ruchu/, należy przeto rozkazyć, czy istnieje dla każdej z nich pojęcie bycia tem, czem coś bywszy jest, i czy im przysługuje to coś, czem coś bywszy jest, jak np. dla białego człowieka bycie białym człowiekiem. Niech nazwą jego będzie” koszula”. Czemże jest „być koszulą”? Lecz to nie należy do tych, które orzeka się o czemś samym w sobie. Lub /może/ czy to to, co „nie samo w sobie” nie orzeka się w dwu znaczeniach, raz przez dodanie czegoś, drugi raz nie. Jedno, co określamy /jest „nie samo w sobie”/, ponieważ samo czemu innemu przysługuje, jak np. jeżeli określając, że coś jest białe, podaje się pojęcie białego człowieka; po wtóre /coś jest „nie samo w sobiel jeżeli temu, co określamy coś innego przysługuje, jak np. gdyby” ko szula oznaczała białego człowieka, ktoś określił koszulę, jako coś białego. Biały człowiek jest wprawdzie biały, lecz jego coś, czem się bywszy jest, nie jest „być białym” lecz „być koszulą”. Lecz czy to, czem coś bywszy jest jeń czemś, czy w ogóle, czy też wcale nie? Cokolwiek bowiem /jest/ rzeczą jednostkową, istnieje /dlań to, czem coś bywszy jest. Ilekroć zaś coś innego orzeka się o innem, to nie jest ono rzeczą jednostkową, jak np. biały człowiek nie jest rzeczą jednostkową, jeżeli naprawdę /być rzeczą jednotkową/ rzecz jednostkową przysługuje jedynie substancjom. To, czem coś bywszy jest, przysługuje przeto /tym/, których pojęcie jest definicją. Definicją zaś jest nie wtedy,

Zmiany

jeżeli nazwa oznacza to samo, co pojęcie /wszystkie bowiem pojęcia byłyby definicjami; istniałaby bowiem nazwa /równonaczna/ taka sama dla każdego pojęcia, tak że i „Iliada” byłaby definicją/, lecz /jest definicją/ jeżeli jest /definicja/ czegoś pierwszego/pierwotnego/; tego rodzaju zaś jest to, co się orzeka nie tak, jak się orzeka coś o czemś innem. Nie istnieje więc to, czem coś bywszy jest, dla żadnego z tych, które nie są gatunkami /pewnego/ rodzaju, lecz tylko dla tych; o nich bowiem orzeka się – jak się zdaje – nie z uwagi na udział /w czem innem/ i stan, ani jako o czemś przypadkowem. Lecz pojęcie będzie istnieć dla każdej /rzeczy/ i będzie oznaczać „co” wszystkich innych /rzeczy/, jeżeli by istniała nazwa, że coś czemuś przysługuje, lub jeżeli zamiast prostego pojęcia będzie dokładniejsze; ale nie znajdzie się tu definicja, ani to, czem coś bywszy jest.
      n-Lub, /może/ i o definicji jak i o tem, czem coś jest, mówi się na wiele sposobów? I to bowiem, czem co jest, oznacza na jeden sposób substancję i rzecz jednostkową, na inny zaś każdą z kategoryj /z orzekanych/ wielkość, jakość i cokolwiek innego z tego rodzaju. Jak bowiem i „jest” przysługuje wszystkich, ale nie w ten sam sposób, lecz temu //tzn. : „jest” w „czem coś jest”// w sposób pierwotny, innym zaś pochodnie, tak i to,”czem coś jest” przysługuje bezwzględnie substancji, jakoś zaś i innym /kategoriom/. Albowiem także odnośnie do jakości możemy pytać, czem jest, tak, że i jakość należy do tych, które mają to „czem coś jest”, ale nie bezwzględnie; lecz jak o niebycie niektórzy mówią logicznym sposobem, że jest, nie, że bezwzględnie, lecz, że jest jako niebyt, tak też i o jakości. Trzeba więc baczyć i na to, jak należy o każdej /rzeczy/ mówić, ale nie więcej, niż /o to/, jak się /rzecz/ ma. Dlatego i teraz, skoro jasnem jest, co zostało powiedziane, podobnie i to, czem coś bywszy jest, przysługuje pierwotnie i bezwzględnie substancji, potem zaś i innym, jak i to, czem coś jest, ale nie jako bezwzględne „czem coś bywszy jest”, lecz tylko dla jakości lub wielkości.

 

Zmiany

Arystoteles, 1030b 4-6. Lisiecki 162 w. 4 nast.
       n-Owo zaś jest jasne, że to, co pierwotnie i bezwzględnge /jest/ definicją, i to, czem coś bywszy jest, jest substancyj….

Arystoteles, 1030b_14-15. Lisiecki 162 w..13-15.
      n-Jeżeli ktoś nie nazywa definicją pojęć powstałego przez uzupełnienie, to ma trudność, którego z nie prostych, lecz złożonych będzie /istnieć/ definicja.

Korespondencja w sprawie tłumaczenia „Metafizyki” Arystotelesa przez Lisickiego
      n-       n-       n-       n- (K.K. XXX, PAU)