/
EN

List do Władysława Tatarkiewicza z 08.02.1962

Kraków, 8 lutego 1962 r.

Drogi Władysławie,
  n       dziękuję Ci za list dziś otrzymany, a przede wszystkim dziękuję Ci serdecznie, że zdecydowałeś się jeszcze przed wyjazdem przeczytać pracę Makoty. Myślę, że nie zrobi Ci ona tyle kłopotu, bo jest prosto i przejrzyście pisana, a myślę też, że autorka ma rację w wielu swych krytycznych uwagach. Jest oczywiście jeszcze dość surowa, mało pomysłowa, ale wziąwszy wszystko razem jest to niezła praca doktorska. Drugą recenzję ma pisać /a może już pisze/ Łobaczewska. – Powiedziała mi właśnie przez telefon, że już część pracy przeczytała i że może się odbyć obrona po uroczystościach Szymanowskiego. Gdyby więc Twoja recenzja była przed wyjazdem Twoim, to obrona mogłaby się chyba odbyć przy odczytaniu Twojej recenzji, tak iż sprawa Makoty byłaby załatwiona przed wakacjami.
n          Nieszczęście jest natomiast z Gałeckim. Ossowski miał zastąpić Morawskiego, nie Ciebie. Wobec jego odmowy napisania recenzji, a przy obietnicy, że weźmie udział w samej habilitacji, brak przede wszystkim trzeciej recenzji. Mówiłem właśnie z Łobaczewską, która pracę czytała, ale powiedziała mi, że przy jej stanie zdrowia, które wciąż jest nie najlepsze, i przy nawale odrabiania zaległości magisterskich za jej czas choroby, ona nie jest w stanie napisać recenzji Gałeckiego. Na ratunek pozostaje więc chyba Iza Dąmbska, która jednak oczywiście musiałaby mieć czas na napisanie recenzji, o ile w ogóle zgodzi się napisać. Niestety nie ma jej w Krakowie. Gdyby recenzja była, to można by jeszcze teraz urządzić posiedzenie przyjmujące pracę, ale colloquium Gałeckiego może się odbyć dopiero chyba w październiku. On jest wielki pechowiec, wszystko z powodu niekoleżeńskości Wallisa i Ossowskiego, którzy nie chcą zrozumieć sytuacji. Widzę stąd, że teraz trzeba będzie przeforsować sprawę druku jego pracy, co także robi kłopoty. Gałecki miał pewne przyrzeczenia ze strony Wydawnictwa Literackiego w Krakowie, ale nie wiem, czy ono się ostatecznie zdecyduje, bo to wykracza poza zakres ich wydawnictw i uprawnień. Jeżeliby się nie udało, to pozostaje tylko PWN. Ale obawiam się, że tam będzie robiła trudności Krońska, która Gałeckiego nie lubi i nie ceni. W Ossolineum nie byłoby łatwo, bo tam znowu marksiści będą uniemożliwiali druk tej pracy. Tymczasem ja czytałem teraz jego pracę po raz wtóry i jakkolwiek godzę się na to, że jest bardzo niezręcznie pisana językiem urzędowym, to jednak jest praca wartościowa. Mam oczywiście różne zastrzeżenia merytoryczne, które wypisałem w mej recenzji, , nie mniej uważam, że jest to jedna z najlepszych prac z tej dziedziny, jakie czytałem w latach ostatnich. Myślę, że gdyby ją napisał po niemiecku, mógłby ją drukować bez żadnych trudności. A napisałby ją po niemiecku z pewnością lepiej niż po polsku.|
 n       Cieszę się, że jedziesz i trochę innego świata zobaczysz, ale martwię się z tych wielu powodów, o których już pisałem a jeszcze i z tego, że gotowa jest praca Gołaszewskiej /Filozoficzne podstawy krytyki literackiej, dobrze pisana i merytorycznie dobra/ i liczyłem niegdyś, że Ty będziesz jednym z referentów „zagranicznych”, wobec Twego wyjazdu sprawa chyba upadnie. A kogo zaprosimy , nawet w tej chwili nie wiem. Będziemy prosić Markiewicza, ale on jest z tego samego uniwersytetu, więc się nie liczy. Pozostawałby jeszcze Elzenberg, ale czy zechce? Poza tym mogliby wchodzić w rachubę Konrad Górski i Julian Krzyżanowski, ale ich przygotowanie filozoficzne jest raczej skromne.
n       Takie to są kłopoty. Na recenzje z Gałeckiego straciłem przeszło dwa tygodnie czasu. Teraz mam jeszcze czytać owego Gordona, trzysta kilkadziesiąt stron prymitywu filozoficznego.
n       Do Warszawy na 17 się wybieram, pozostanę na niedzielę, potem wracam, bo mam w poniedziałek wykłady i nie mogę opuszczać. W każdym razie, mam nadzieję, zobaczymy się.

Serdecznie Cię pozdrawiam
                                                     Twój Roman

 

Niemeyer ponownie proponował wydanie Sporu.
Czy się zdecydować? Z PWN nie bardzo się dogadałem.
W każdym razie nie ma mowy, żeby to wydali,
Jak to on potrafi. Był dwa dni temu jakiś jeszcze
przedstawiciel z Niemiec, ale odmówiłem, powołując
Się na moje stosunki z Niemeyerem.