List od Anny Teresy Tymienieckiej z 23.03.1949
Fryburg 23.3.49
c – 20.IV.49
c Najdroższy Panie Profesorze,
Przed tygodniem dostałam list Pana Profesora i ciągle myślę o tym jak wyrazić Panu Profesorowi moje głębokie współczucie. Tak strasznie mi żal Pana Profesora a wczuwam się w to co przeżywa najdokładniej, bo chociaż Mamusia umarła już przed dwoma laty, dla mnie umiera ona codziennie od nowa i nigdy nie uwierzyłabym w to że Jej nie ma gdyby nie to że świat się tak zupełnie zmienił i życie i jego sens i wszystko i myślę że to zawsze może się tak stać gdy się traci kogoś, kogo się bardzo kocha i dlatego boję się bardzo o Pana Profesora. Bo Pan Profesor nie może się zmienić, Panu nie wolno ulec załamaniu i zostać już takim, Panu Profesorowi nie wolno się zmienić! Pan musi zostać na zawsze Sobą, uosobieniem entuzjazmu, żywości i świeżości umysłu i usposobienia jak przed trzema laty. Takim znają Go i kochają wszystkie dzieci, własne i „przybrane”. (te ostatnie z radości, że im pozwolono kochać).
c List Pana Profesora zrobił na mnie silne wrażenie, takie że nie mogłam się przyzwyczaić do jego treści.
Czułam się winna, że żyję.
Czułam się równocześnie niegodna Pana dobroci.
c Tak głęboko wstydziłam się za siebie, że jestem sobą i taką, że nie mogłam myśleć o tym jaki Pan jest dla mnie dobry. A równocześnie coś się we mnie działo i po kilku dniach tam wewnątrz mnie gdzie od dawna czułam się wypróżniona poczułam na dnie jakieś ciepło. I teraz czuję się jakoś inaczej jakoś żywiej i jakby sklejona znowu w jedną całość.
Czuję w sobie nową energię i chęć pracy. Tak, że przez całe Święta porządnie pracowałam nad Larellem i myślę że dużo się nauczyłam.
c Ale to nawet nie o energię chodzi tylko o poczucie jakiejś odpowiedzialności. Przedtym czułam się „wyrwana z korzeniami” z jakiejkolwiek całości i zawieszona w próżni bez żadnego związku z czym- lub kimkolwiek, a teraz czuję się wciągnięta w jakąś sferę odpowiedzialności tak, że to co robię nie jest już zupełnie obojętne. Myślę, że czuję się odpowiedzialna wobec życzliwości Pana Profesora. Tymbardziej że czuję się jej najzupełniej niegodna.
I nie wiem jak mogłabym za nią podziękować, bo jest mi taka cenna, najcenniejsza że mogę chyba tylko przyjąć ją w „pokorze”.
c Od wczoraj zabrałam się porządnie do czytania I. t. Sporu i nareszcie dobrze zrozumiałam pojęcie bytu czystego u Larella. To co L. nazywa „l’internite de l’être”, to jest jego (bytowa) samoistność, zaś inne cechy kt. wymienia składają się na jego bytową pierwotność.
Myślę że już wszystko w jego systemie rozumiem poza sposobem istnienia idei, z tekstów nie mogę się dowiedzieć a porozumieć z p. Larellem też nie, bo źle się pytam i otrzymuję odpowiedzi na inne pytanie. Spór I. t. zdaje mi się, że dobrze rozumiem. Nie widzę jeszcze żadnych problemów.
c Już kończę żeby nie nudzić Pana Profesora za długo. Chciałabym bardzo wiedzieć co Pan Profesor porabia i nad czym pracuje.
c Tymczasem pozdrawiam Pana Profesora z największą czcią i najserdeczniej
Teresa
Strasznie się ucieszyłam, że nazywa mnie Pan Profesor po prostu Teresą.
Dla Pani Profesorowej zasyłam piękne ukłony
Kiedy przyjedzie Pan do Szwajcarii? to jest Kraków i Azory.