/

List od Edmunda Husserla z 19.03.1930

Fryburg, 19. III. 1930

 

 

            Drogi Przyjacielu!

Pański list z grudnia u. r. dotarł do mnie z pewnym opóźnieniem – byłem (czy byliśmy) u dzieci w Kilonii i Berlinie; przez trzy tygodnie, przez Święta i Nowy Rok. Był to burzliwy czas, także pod względem naukowym miałem ożywioną wymianę poglądów filozoficznych, w Kilonii miałem ponadto półoficjalny dwugodzinny wykład dla zaproszonych gości na temat fenom[enologii] konstyt[utywnej]. Po powrocie do domu rzuciłem się w wir pracy. Pański list sprawił mi ogromną radość, jest to jedyna reakcja na moją Logikę formalną i logikę transcendentalną, którą mogłem potraktować poważnie i która przyniosła mi prawdziwie coś wartościowego[1]. Pańskie usilne życzenie, by najpierw skończyć drugą książkę na temat logiki, byłem nad wyraz gotów wziąć sobie do serca. W zasadzie już od miesięcy się tym zajmowałem, jednakże w Kilonii zacząłem się wahać, ponieważ książka ta nabiera formy o wiele wolniej niż planowałem. W styczniu zrobiłem jeszcze jedno podejście, ale po 3-4 tygodniach ciężkiej pracy znów to zarzuciłem. Przeglądając manuskrypty (wzgl. sporządzony na ich podstawie spójny projekt dra Landgrebe) uświadomiłem sobie raptem, że w ukryciu z tych luźnych fragmentów wydobywa się na światło dzienne nader istotna spójna myśl, że zatem konieczne jest zupełnie nowe systematyczne opracowanie pod zasadniczym przewodnictwem tej myśli, z uwzględnieniem dodatków z pozostałych starszych projektów (studia log[iczne] to głęboka przeszłość, od dawna przestałem się zajmować problemami logicznymi – dlatego obecnie idzie wolno, muszę się w tym na nowo odnaleźć). Zrozumiałem, że potrzebowałbym na to jeszcze 4-6 miesięcy, a na tak długo nie mogłem odsunąć niemieckiego opracowania Medytacji Kartezjańskich[2]. Bo to będzie moim głównym dziełem, zarysem całej filozofii, która mi wyrosła, dziełem fundamentalnym na temat metody i problematyki filozoficznej. Przynajmniej dla mnie samego pewnym zakończeniem i ostatecznym wyjaśnieniem, do którego mogę się przyznać, z którym mogę spokojnie umrzeć. (Ale ważniejsze jest, że czuję się powołany, by tym samym wkroczyć decydująco w krytyczną sytuację, w jakiej znajduje się teraz filozofia niemiecka). Niewielka francuska rozprawa, mająca się ukazać na Wielkanoc (100 stron), nie będzie li tylko przekładem z niemieckiego, ponieważ w obecnej sytuacji (modne nachylenie ku filozofii „egzystencji”, porzucenie „filozofii jako nauki ścisłej”) potrzebna jest dla niemieckiej publiczności szersza ekspozycja i poprowadzenie [wywodu] ku najwyższej „metaf[izycznej]” problematyce. Pracuję przy dobrych siłach i w największym skupieniu, przed jesienią nie skończę tej książki.

            W Pańskim ostatnim liście z grudnia nie wspomina Pan nic o „Literackim dziele sztuki I”, planowanym do Rocznika. Cieszę się, wnioskując z Pańskiego ostatniego listu, że ukończył Pan pierwszą część. Ale 12 arkuszy – na tyle nie mamy miejsca w t. XI, najwyżej na 6. Jak zwykle złożone do druku prace były obszerniejsze niż zakładano. Myślę więc tak: część końcową, która nie będzie przecież obszerna, mógłby Pan pewnie dostarczyć do drukarni w lecie, najpóźniej w wakacje, tak aby cała książka mogła się ukazać w październiku. Napiszę więc stanowczo do Niemeyera, aby od razu rozpoczął druk I części, i poręczę za Pana, że dostarczy Pan na czas część końcową. Opcja ta byłaby również i dla Pana najkorzystniejsza – jeśli tylko ma Pan całkowitą pewność, że nie utknie Pan w części końcowej. Bo nie można wydawnictwa Niemeyera narażać na koszty (a te są niebagatelne), zresztą on by i tak ich nie przejął. – Rozumiem, że jest to po Pana myśli. Napiszę zatem jutro. Czy panna Stein mogłaby wkrótce przesłać Niemeyerowi ten manuskrypt?

            Chciałbym, żeby był Pan tu u mnie. Ileż spraw mógłbym z Panem omówić! Z dr E. Finka zrobił się idealny asystent, podczas codziennych spacerów omawiam z nim wszystkie prace, wszystkie próby, plany. (Dr Landgrebe pracuje teraz nad habilitacją, stąd się wycofał). Do Oksfordu nie jadę. Dziwnym trafem nie zostałem poproszony o wykład. Miejmy nadzieję, że mający się niebawem ukazać drukiem przekład Idei autorstwa Gibsona (z moim wprowadzeniem, 25 str.) spodoba się w Anglii. W Hiszpanii ukazał się ponoć dobry przekład Badań logicznych.

            Niech mi Pan więc życzy świeżości i siły na ten rok, decydujący dla moich życiowych zbiorów.

            Panu zaś życzę tego, czego tylko może Panu w obecnej sytuacji życzyć stary przyjaciel i admirator Pańskiego potencjału naukowego. Ponadto życzę wszystkiego najlepszego dla rodziny.

            Serdecznie Pana pozdrawiamy, moja żona i ja, a także Pańską małżonkę,

Pański stary nauczyciel i przyjaciel

E. Husserl

30 marca jedziemy do Florencji na trzytygodniowy urlop.