/
EN

List od Edmunda Husserla z 04.05.1918

Drogi Panie,

Moja żona odpowiedziała na Pański list tak pierwszorzędnie i w zgodzie z moimi intencjami, że pozostało mi dopisać tylko kilka serdecznych i osobistych słów. I niech będą serdeczne – bo niezależnie od tego, ile nieporozumień, na mą wiarę!, ile nienawiści dzieli nasze narody, nas obu nic dzielić nie powinno, i na moją przyjaźń zawsze może Pan liczyć. Od Pana zależy, co przyjaźń ta będzie i może dla Pana znaczyć; ale z przyjemnością, ponieważ tak bardzo Pana cenię, tak bardzo polegam na czystości Pańskiego charakteru i tak wiele dobrego spodziewam się – przy całej Pańskiej autentyczności i skromności – po Pańskich niewątpliwych filozoficznych zdolnościach, z przyjemnością będę służył Panu pomocą i wspierał także w osobistym rozwoju; nie szczędząc wysiłku. Niech Pan przede wszystkim będzie, albo niech Pan się stanie silnym. To, co uważa Pan za narodowe nieszczęście i tak głęboko przeżywa, musi stać się pozytywną siłą napędową, i każdy, kto tak zareaguje, stanie się boską siłą wznoszącą w górę swój własny naród. I każdy w tym, do czego jest powołany. Pan też jest powołany i, z Bożą pomocą, wybrany. Pana powołanie nie ma charakteru praktyczno-politycznego. Niech Pan żyje filozofią i dla niej działa, dla szczerej prawdziwej filozofii, tak jak Pan rozpoczął. To jest Pańska sprawa, również jako Polaka.

Jeśli życzyłby Pan sobie mojej rekomendacji dla Akademii względnie dla jakiejś ważnej osobistości w tejże, proszę niech mi Pan o tym napisze. Problem prawdy, który teraz Pana zajmuje, mimochodem znów pojawił się w kręgu mych uczniów: Przeglądam właśnie przygotowaną przez pannę Stein grubą plikę na temat teorii sądów (ponad 800 stron stenogramu), która traktuje w dużej części o tym problemie oraz, jako jego fundamencie, o problemie „sensu” różnych poziomów obiektywizujących przeżyć (n a o c z n o ś c i: a mianowicie sens postrzegania, [sens] aktów doświadczalnych w ogóle – sens fantazji modyfikacji (neutr[alnościowych]); następnie sens a k t ó w  p r e d y k a t y w n y c h – niezmodyfikowanych i zmodyf[ikowanych] (pozycjonalnych – neutralnych) itp. W głównych punktach już wtedy, na długo przed Ideami, wypracowałem sobie zdecydowane przekonania. Pozycję reprezentowaną w Prolegomenach uznałem już dawno temu za niesłuszną, wzgl. słuszną jedynie w odniesieniu do prawd istotowych, wyjaśniając przyczyny fundam[entalnej] różnicy między prawdami istotowymi a prawdami faktycznymi. Błąd tkwił przede wszystkim w ujęciu „sensu” i „zdania”, w przypadku przeżyć sądzenia w ujęciu predykatywnego zdania sądu (Urteilssatz) i sensu, jako i s t o t y, oraz jako „idei” w sensie istoty (Species). Niezależność sensu zdania od przypadkowego sądu i sądzącego nie mówi jeszcze, że to co idealnie identyczne jest czymś specyficznym. Ale stamtąd [bierze początek] ostateczne wyjaśnienie prowadzące do najgłębszych problemów konstytutywnych, których związek z pierw[otną] świadomością czasu nie jest Panu obcy. Właśnie o takie wyjaśnienie chodzi mi w tej chwili. Nie pracuję bowiem nad zwykłą fenomenologią czasu – której nie można wyizolować czysto dla siebie – , lecz nad całym olbrzymim problemem indywiduacji, nad konstytucją indywidualnego (a więc „faktycznego”) bytu w ogóle, o ile wyraża się w swoich podstawowych postaciach istotowych. Chodzi więc teraz o centralną bądź radykalną fenomenologię. Badania te postępowały przewybornie, chociaż mimo intensywnej, nieprzerwanej pracy nie mogłem jeszcze przygotować opracowania systematycznego. Mam nadzieję, że i tym razem obronię się przed otwartymi i skrytymi zarzutami ze strony moich przyjaciół – że nie publikuję. Mam wszelako nadzieję, że wkrótce będę gotowy: horyzonty zostały oczyszczone niemal wszechstronnie i w pełni, tak że zrobimy duży postęp w procesie uzasadniania prawdziwie naukowej filozofii. Jeszcze najserdeczniejsze pozdrowienia dla Pańskiego Ojca. Pozdrowienia także dla Pańskiego koła filozoficznego.

W przyjaźni i z najcieplejszymi życzeniami

Pański E. Husserl