List od Hansa Corneliusa z 11.01.1938
Gräfelfing, 11.1.38
Drogi i Wielce Szanowny Przyjacielu i Kolego!
n Dawno już byłbym odpowiedział na Pański listy, gdyby cały czas nie przeszkadzało mi ostre zapalenie oskrzeli, a do tego bardzo niewesoła i obszerna korespondencja z władzami.
n Na podstawie naszej korespondencji na nowo widzę, jak trudno jest się porozumieć co do filozoficznych kwestii na piśmie. Podczas ustnej konwersacji człowiek może się w pewnej mierze przekonać o tym, czy nie używa słów, które partner rozumie zupełnie inaczej niż on sam; w liście jest to niestety wykluczone i każdy mówi sobie a muzom. Mam tylko nadzieję, że nie rozzłościły Pana moje uwagi do Pańskiej pracy, które poniżej znajdą pewne konieczne uzupełnienia. Byłby Pan do tego rzeczywiście uprawniony, gdyby moje słowa miały to znaczenie, które Pan im przypisuje.
n Główne nieporozumienie, zdające się zachodzić z Pańskiej strony wobec mojej filozofii i moich wypowiedzi na temat Pańskiej pracy, to założenie, że ja – na gruncie moich transcendentalnych rozważań – muszę uważać naturalne nastawienie człowieka za zafałszowanie obrazu świata. Coś takiego mamy u Kanta i Schopenhauera, ale ja nie sądzę, bym coś takiego twierdził. Raczej, w całych tych moich transcendentalnych badaniach starałem się, wyjaśnić powstawanie tych naturalnych ujęć jako koniecznego skutku transcendentalnych warunków naszego myślenia, ażeby to naturalne ujęcie okazało się koniecznym obrazem świata dla naszego rozumu i naszego doświadczenia. Jedyne, co jest z tego wyłączone, to wnioski wypływające z pojęć służących do wyjaśnienia natury (wciąż bez wystarczającego krytycznego namysłu) – niezupełnie wypływające z naturalnego myślenia, ale z pseudonaukowych rozważań pochopnych filozofów przyrody oraz matematyków. Te naturalistyczne pojęcia, jak je nazywam, neguję również całkowicie nie w ich rzeczywistej mocy obowiązywania: próbuję je jedynie oczyścić z owych pochopnych wniosków, próbując wyłożyć ich źródło oraz ich czysto empiryczne znaczenie. Kiedy Pan mówi, że transcendentalny idealizm sprawia, że cały świat doświadczenia (Erfahrungswelt) jest złudzeniem, to ja nie mogę uznać tego twierdzenia w ramach reprezentowanego przeze mnie rodzaju (albo odmiany) idealizmu transcendentalnego [w oryginale gra słów: Art oder Abart? – przyp. S.K.]. Uważam, że wykazałem nie to, że świat naturalnego doświadczenia jest złudzeniem, ale raczej niektóre wyciągane zeń wnioski naukowców.
n Tyle w temacie kluczowych [kwestii]! W szczególności jednak – w myśl tego, co powiedziane – zwróciłem się przeciw tradycyjnej interpretacji słowa „idealizm”, gdy rozciąga się ono na transcendentalny idealizm w moim sensie. W przeciwieństwie do idealizmu Berkeleya i tym bardziej Schopenhauera próbuję właśnie pokazać, że świat rzeczy w przestrzeni istnieje niezależnie od naszych przekonań, oraz przeciw Schopenhauerowi, że nie jest „zwykłym przedstawieniem”. Następnie, jak dla każdego [rodzaju] doświadczenia, również w przypadku konstruowania pojęcia czasu uczyniłem odpowiedzialnymi te czynniki, które warunkują budowę naszej świadomości. Ale nigdy nie wyjaśniałem czasu jako wytworu jakiegoś wręcz pozaczasowego Ja. Raczej wydaje mi się, że pokazałem, że to Ja jest zbudowane na uwarunkowanych czasowo związkach doświadczeń, że właśnie z tych wszystkich immanentnych dla świadomości a nie takich, bez jakich można się obejść, ale także, że jest jednym z ostatnich fundamentów wszelkiego doświadczenia i wszelkiego wyjaśnienia, nigdy w żaden sposób jako fakt wyjaśniający upływ czasu przeżyć. To, czego każdorazowo uczymy się o związkach czasowych: Ja żadną miarą nie jest pozaczasowym Ja oraz że nigdy nie może być pomyślane inaczej aniżeli czasowe.
n Kiedy jednak Pan mówi, że nie zna Pan Ja [pojętego] jako [wzajemny] związek przeżyć / doświadczeń (Erlebnisse), to proszę Pana, aby na tej podstawie nie interpretował Pan błędnie słowa przeżycie / doświadczenie (Erlebnis) w mojej filozofii, jak gdyby przy jego użyciu było opisywane jedynie to, co gdzie indziej jest „treścią” (Inhalt) „aktu” (Acte) lub czymś takim, co przecież abstrahuje od Ja. Dla mnie przeżycie / doświadczenie (Erlebnis) to wciąż przede wszystkim przeżycie / doświadczenie (Erlebnis) jakiegoś Ja: kiedy Pan pyta, jak mogłaby to być [wzajemna] relacja (Zusammenhang) przeżyć / doświadczeń, kiedy „jestem smutny”, to odpowiem, że może nie jest to cała ta relacja, ale może jakaś jej część, a mianowicie właśnie jedno przeżycie / doświadczenie [ręcznie dopisane „das Erlebnis der Trauer” = doświadczenie smutku, przyp. S.K.] (Oczywiście, nie jedno z tych doświadczeń, które są wyjaśniane jako zjawiska rzeczy ze „świata zewnętrznego”). Kiedy wskazuję na tę relację uwarunkowaną przez pamięć jako kluczową dla „Ja”, to nie chodzi mi o to, by tym samym zdefiniować Ja, ale by opisać to, co wytwarza jedność Ja i jego przeżyć w przeciwieństwie do przeżyć innego Ja. Przeżycie / doświadczenie (Erlebnis) jest czymś – jako coś, co Ja cały czas w sobie zawiera albo jakby było czymś do wyrażenia – w tym względzie niedefiniowalnym bądź bliżej nieokreślalnym: przeżycie (Erleben) jest czymś, za sprawą czego Ja jest każdorazowo dane, (mianowicie, dla przeżywającego, dla samego Ja); jedynie na podstawie przeżycia, a mianowicie przeżycia w moim sensie słowa wiemy cokolwiek „o nas”, ale tylko w naszej wiedzy – zagwarantowanej jedynie przez pamięć – na temat czasowej relacji przeżyć są one nam znane jako przeżycia jednego i tego samego ja, jako „nasze” przeżycia, tzn. jedynie w tej relacji jedność czasowego przebiegu przeżyć, dzięki której opisujemy je wszystkie jako „nasze” przeżycia.
[Dwa kolejne zdania nieczytelne, wtrącenia, liczne dopiski, w tym odręczne].
n Ponieważ tym samym zostało ukute pojęcie czegoś istotowego dla każdego przeżycia, czegoś nie do oddzielenia od przeżycia, ale też nie jakkolwiek definiującego, ale jedynie dla przeżywającego ja, to nie sądzę, ażeby pojęcie „[wzajemna] relacja przeżyć” zawierało to samo co jest dane w „przeżyciu”. Raczej wszystko to, co przynależy do pojęcia „przeżycie”, przynależy do pojęcia Ja. Ja natomiast przy użyciu analizy relacji przeżyć (des Erlebniszusammenhanges) chcę zwrócić uwagę na fakty, które muszą stanowić istotny fundament dla wszystkich istotnych pytań o „Ja” – w szczególności co do jego trwania od strony fizycznego bycia. Wierzę, że w moich wywodach o „psychologii duży rozumnej” („rationale Seelenlehre”) w Tr. Systematik oraz w komentarzu do Kanta pokazałem, że później również konkretne „rzeczowe” wypowiedzi o Ja znajdują na tym gruncie swoje wyjaśnienie.
n Ale na dziś wystarczy! Mam nadzieję, że dałem Panu tu podstawę do usunięcia przeszkód, które stały na drodze naszemu wzajemnemu porozumieniu. Bardzo chciałbym liczyć, że wkrótce znów się spotkamy i będziemy mogli o wszystkich tych sprawach porozmawiać!
n Pozdrawiam Pana serdecznie i pozostaję Panu przyjaźnie oddany,
n n n n n n H.Cornelius.