/
EN

List od Hansa Corneliusa z 14.11.1937

Gräfelfing pod Monachium, 14.11.37.

 

 

Mój Drogi Przyjacielu,

 

         n          Z przykrością dowiaduję się, że był Pan chory i mam tylko nadzieję, że już Pan tę przypadłość pokonał. Mam nadzieję, że nie odważył się Pan zbyt prędko wyjść na zewnątrz!
     n          Serdecznie Panu dziękuję za Pański bardzo dla mnie zaszczytny list – bardzo się cieszę, że mój wykład został w Pańskich kręgach tak dobrze odebrany. Jednocześnie dziękuję Panu za życzliwe przysłanie pierwszego tomu „Studia Philosophica” – za co listownie dziękuję również przewodniczącemu Towarzystwa Filozoficznego – Koledze Ajdukiewiczowi. Bardzo się ucieszyłem z tego wyróżnienia, co mówi mi jednocześnie, że Towarzystwo Filozoficzne ciepło o mnie myśli. Mogę tylko dodać, że dni [spędzone] we Lwowie jawią mi się jako najjaśniejszy punkt mojej polskiej podróży i już na zawsze pozostaną w mojej pamięci. Dziękuję za to przede wszystkim obu Panom – Panu i Ajdukiewiczowi, którzy uczyniliście mi te dni tak pod każdym względem miłymi.
     n          Co zaś dotyczy Pańskich uwag na temat niedostatecznej reklamy naszych nowości wydawniczych, to muszę najpierw powiedzieć, że poszło to źle już przy moim komentarzu do Kanta (Kantcommentar), jako że wydawnictwo, w którym książka ta się ukazała i które wyszczególnione jest na jej stronie tytułowej, zbankrutowało tuż po ukazaniu się tej książki. Książka trafiła następnie w ręce nowego wydawcy, który również miał pecha i wylądowała w końcu w firmie Palm und Enke w Erlangen, która nie zrobiła nic więcej dla [jej] rozpowszechnienia. Mogę na to jedynie narzekać, ale niczego tu nie zmienię. Nikt nie wie, kiedy spodziewać się nowego wydania Überwega – jako że w ogóle teraz z powodu ogólnej biedy w kręgach naukowych i spadku zainteresowania filozofii nowościami wydawniczymi, jest słabo zamawiany. Tak czy inaczej cieszę się, że mój komentarz do Kanta jest dzięki Panu choć trochę znany w Polsce; wysłałem egz. również Kotarbińskiemu, ażeby książka miała swą reprezentację w Warszawie! Jestem bardzo ciekaw, jakie są Pana wrażenia na temat jej treści, tak więc musi mi Pan szczerze o tym napisać!
     n          Pańskie uwagi na temat wręczenia mi Studia Philosophica przypominają mi o jednej rzeczy, o której niemal zapomniałem: kiedy był Pan tak miły, by pójść ze mną do hotelu (ze względu na odbiór mojego bagażu), portier wręczył mi paczkę z książkami od Skibniewskiego, przy czym Pan zauważył, że powinna przyjść jeszcze jedna paczka z książkami. Czy to mogło odnosić się do Studia Philosophica? Doświadczyłem potem pewnego niepokoju, iż coś mogło zostać przyniesione dla mnie do hotelu już po moim wyjeździe, a co mi w ten sposób umknęło, lecz wszystkie zmartwienia, które przyniósł ten dzień, sprawiły, że zapomniałem o sprawie. Mogę jedynie przypuszczać, że sprawa ta jest uporządkowana.
     n          Pańską pracę o budowie indywidualnego przedmiotu przeczytam, gdy tylko czas i siły mi pozwolą. Niestety, musiałem powiedzieć Ajdukiewiczowi, że nie będę mógł przeczytać jego pracy (o związkach syntaktycznych), jako że nie rozumiem jego języka znaków logicznych. Kiedy znów przyjadę do Lwowa, będę się musiał u niego w tym temacie doedukować: sam nie potrafię przezwyciężyć trudności – jak już mi pokazały moje wcześniejsze próby. Przy Carnapie odniosłem wrażenie, że te logiczne formuły nie wnoszą wiele do postępu wiedzy, za to bardzo przyczyniają się do ukrycia prawdziwych problemów. Cieszę się, że z Pańskich tak miłych słów o mojej Sztuce filozofowania mogę wnosić, że również w tym względzie w pewnej mierze się ze mną zgadza. Jednak wydaje mi się osobliwe i nieco mnie martwi, że jednak również Ajdukiewicz, którego uważałem za bardzo konsekwentnego i jasnego myśliciela, kultywuje ten pęd nowoczesnej nauki. Dlatego jemu również napisałem, że będę prosił go o instrukcje w świecie pojęć logicznych, jeśli będę miał szczęście, na co liczę, znów zawitać do Lwowa. Gdybym był nie odniósł na jego temat tak na wskroś korzystnego wrażenia, to już nigdy więcej nie zajmowałbym się logiką. Tak jednak w rzeczywistości nie wiem, co mam myśleć o tej sprawie. Mianowicie nie mogę, mimo najszczerszych chęci, wprowadzić moich naukowych kompetencji w taki stan, ażebym musiał się dogłębnie zajmować kwestiami logiki takimi, jakimi je dotąd poznałem i uczynił je niezbędnym wręcz zadaniem. Bez takiej potrzeby mianowicie, która czyni mi jakąś kwestię konieczną, w ogóle nie mogę się zajmować filozofią: wszystko, co uczyniłem na polu filozofii, wynikało z takiej nieuniknionej potrzeby.
Dziwnym trafem, podobnie dzieje się z jeszcze jednym językiem, innym niż ten logiki: mianowicie z polskim! Tutaj też występuje nieunikniona potrzeba! Widzę, że muszę się go nauczyć, bo inaczej nie będę w stanie rozmawiać z moimi polskimi przyjaciółmi o ważnych kwestiach. W tym względzie jednak idzie mi inaczej niż z językiem logiki; ale tak samo w takim stopniu, że mimo starań nauka nie idzie mi dobrze, głównie dlatego, że nie mam żadnego nauczyciela lub przynajmniej partnera do tego. Mam wielką nadzieję, że jeszcze mi się uda kogoś w tym celu znaleźć, ażebym nie musiał na zawsze zostać w tym punkcie: Słabo jeszcze rozumiem i mówię po polsku! co jest właściwie najbardziej skomplikowaną rzeczą, jaką umiem powiedzieć. Ale ponieważ postanowiłem sobie, że nie przyjadę do Polski, dopóki nie będę umiał się przynajmniej w pewnej mierze po polsku porozumieć. A że powrót do Polski wydaje się niemal nieuniknioną potrzebą, muszę więc zrobić wszystko, aby nauczyć się tego języka.
     n          Ale nie chcę Pana zanudzać, będę więc zmierzać do końca. Proszę pozwolić, że podniosę jeszcze jedną kwestię: a mianowicie, że jestem dokładnie tego samego zdania co Pan, że Husserlowska Fenomenologia i moja Sztuka filozofowania żadną miarą nie są sobie z gruntu przeciwstawne. Myślę raczej, że różnica we wszystkich istotnych punktach sprowadza się do [różnicy] w terminologii, przy czym ja oczywiście, zwłaszcza w odniesieniu do podstawowego dla Husserla pojęcia aktu, jestem być może błędnego zdania, że moja terminologia jest bardziej konsekwentna, tzn. pozwala łatwiej opisać fakty. Widzi Pan, jaki butny stałem się przez tę pochwałę, którą wystosował Pan pod moim adresem! Ale mam dobre chęci, by w końcu dać się uczyć lepszemu (ode mnie).
     n          Napiszę Panu jeszcze o Pańskiej pracy wspomnianej pod koniec Pańskiego listu. Na dziś już jednak tylko najserdeczniejsze pozdrowienia.
     n                   n          Panu z przyjaźnią i wdzięcznością oddany

         n                   n                   n                   n                   n          Hans Cornelius