List od Stanisława Ignacego Witkiewicza z 27.09.1935
27. IX 1935
Szanowny i Kochany Panie Profesorze:
Dziękuję serdecznie za list. Ale co do Rickerta nie napisał mi Pan, czy warto go czytać. Dziękuję za pozwolenie „rzucenia się”. Teraz przeczytam 2-gi raz Petitio i Id. real. i jak tylko uporam się z I tomem Whiteheada, zabiorę się jednocześnie do pracy nad Panem. Piszę to tylko zawsze na razie dla siebie i dla „przyjemności” przeciwnika. Przecie krytyki Kotarb[ińskiego] nie pokazuję nawet nikomu, póki on tego nie przeczyta. Druk w ogóle nieprawdopodobny, a nigdy bym nie dał do druku nic bez pokazania Panu. Jestem za to bardzo zmartwiony, że ten demon Twardowski nie daje Panu napisać o mnie. Mimo pewnej „wrogości” Pana ze mną i strachu przed Pana krytyczną perspikacją, która dała mi się we znaki w rozmowie i którą w całej pełni zobaczyłem na nieszczęsnych wiedeńczykach. Byłem tak szczęśliwy, że to Pan właśnie, a tu nic z tego. O Mehlbergu nic nie wiem. Jaki on reprezentuje kierunek? I jak wygląda fizycznie? – (wiek, kolor, rasa, charakterystyka Kretschmera) – bardzo proszę o te szczegóły. Dziękuję też bardzo serdecznie za rozprawę, którą już zacząłem czytać i która jest dla mnie specjalnie ważna. Już odczuwam w wyobraźni przyjemność „mierzenia” się z Panem na piśmie – bo to zupełnie co innego niż rozmowa. Każde ma swój urok. Byłem raz w górach, ale przesoliłem kąpiele słoneczne i stawowe w dość chłodny dzień i obecnie pokutuję. Zrobię jeszcze kilka wycieczek, dorżnę pierwszą transzę z Whiteheadem] i jadę do W[arszawy]. B[ardzo] proszę, aby mnie Pan na czas zawiadomił o swoim przyjeździe do W[arszawy], abym mógł się przygotować do jesienno-zimowych Ingardenalii (Saturnalii itp.) Jak tylko pewną całość Pana krytyki skończę, prześlę Panu do oceny. Czytam wielką ilość rzeczy naraz. Na razie Linkego odstawiłem dla Corneliusa. Czy Pan trwa w zamiarze zaproszenia staruszka do Lwowa. To byłoby cudowne. Pisał stary, że maluje i że go dręczy artretyzm. Co za dziwy, co za dziwy? Czy Pan nie wie, gdzie jest obecnie Whitehead? Podobno starzec naprawdę, siwy jak gołąbek. Ciągle dręczą mnie wyrzuty co do starszego syna. Ale myślę, że to kiedyś nastąpi.
Tymczasem łączę wyrazy wielkiego szacunku i sympatii dla Obojga Państwa i pozdrawiam chłopców
Witkacy