List do Kazimierza Twardowskiego z 02.12.1924
Toruń, Mickiewicza 115.
2, XII 1924 r.
Wielce Szanowny Panie Profesorze!
Bardzo przepraszam, że muszę Wielce Szanownego Pana Profesora znów zajmować mojemi sprawami, lecz dostałem właśnie wiadomości z Warszawy, które mię zaniepokoiły. Oto pisze mi p. Dr Zieleńczyk między innemi, że dotychczas akta sprawy mej habilitacji nie nadeszły do Ministerstwa W. R. i O. P. i że wobec tego jest wątpliwe, czy sprawa będzie mogła być przed nowym rokiem załatwiona.
Przedewszystkiem zaniepokoiło mię, czy nie istnieje jakaś rzeczowa przyczyna tej zwłoki w załatwieniu mej habilitacji przez Senat, choć nie wyobrażam sobie, by sprawa uchwalona przez Wydział i ogłoszona przez Rektora mogłaby być w odmienny sposób załatwiona przez Senat. Być może przeto, że jest to tylko zwłoka bez znaczenia, wywołana wielką ilością spraw w Senacie. Byłbym jednak bardzo wdzięczny, gdyby Wielce Szanowny Pan Profesor był tak łaskaw donieść mi w dwu słowach, jak się sprawa przedstawia, bym się nie niepokoił i by nie stawało przede mną widmo dalszego pozostawania w Toruniu, bo już mam go dość.
Pan Dr Zieleńczyk pisze, że może powodem opóźnienia jest oczekiwanie na druk rozprawy. Otóż, gdyby tak było, to mógłbym zaraz napisać do Niemeyera, żeby mi przysłał gotowy egzemplarz. Przypuszczam, że w ciągu 10 dni mógłby być we Lwowie, bo mógłbym napisać, by wprost do Lwowa posłał.
Wobec tego, że o ile mi wiadomo, bezpośrednio po Nowym Roku zaczyna się nowy semestr, wzgl. Trymestr – , w którym spodziewałem się już wykładać, bardzo pragnąłbym, by sprawa mej habilitacji mogła być jeszcze przed Nowym Rokiem zatwierdzona, o ile to oczywiście możliwe. Dlatego ośmielam się Wielce Szanownego Pana Profesora najuprzejmiej prosić o łaskawą interwencję w Senacie, wzgl. choćby o zapytanie, co się właściwie stało. Zaczynam się chwilami obawiać, że Uniwersytet Lwowski nie nazbyt chętnie widzieć sobie mnie życzy w swych murach.
Jeszcze raz przepraszam Wielce Szanownego Pana Profesora za tak częste zajmowanie Go memi sprawami i łączę wyrazy mego prawdziwego szacunku i poważania
Roman Ingarden