List od Tadeusza Kotarbińskiego z 04.11.1926
Warszawa 4.XI.1926
Szanowny Panie Doktorze!
Po otrzymaniu informacyj od SzPana o tem, że sumę 400 zł. wypłacono i że w ten sposób załatwiono sprawę (kulawo, ale załatwiono), o której była mowa swego czasu – nie zwracałem się oczywiście powtórnie do Ministerstwa. Aliści przed kilkoma dniami zaczepiono mnie stamtąd prywatnie (z Wydz. Nauki, przez którego biuro, jak się zdaje, tamto podanie nie przechodziło i z którym porozumiewałem się wtedy) i dano do zrozumienia, że możnaby może od nich uzyskać więcej (to znaczy coś oprócz tych 400 wypłaconych) tytułem subwencyi dla kogoś, pracującego naukowo, a znajdującego się w opresji materialnej. Trzebaby do tego czyjegoś raportu i ja mógłbym funkcjonować w roli „donosiciela”. Chętnie i z całą gotowością podejmę się tej roli. Ale chciałbym mieć Pański placet z góry i ewentualnie dane, dotyczące sytuacji, może z wyraźnym xxx dodatkowo o ile subwencja otrzymana (400) nie dorasta do wysokości wydatków, poniesionych na przeprowadzkę z Torunia do Lwowa, czyli z dziury, tłumiącej pracę naukową, do środowiska i na stanowisko, sprzyjające bardziej rozwojowi twórczości umysłowej. Piszę więc z prośbą o owo placet i o ewentualne dane opisowe.
Cieszę się, że artykulik o „logice dla nauczycieli etc” znalazł życzliwych czytelników. Bardzo mi zależy na tem, aby pogląd, tam naszkicowany, w praktyce zwyciężył. Miło mi być zgodnym z SzPanem co do repertuaru, przynajmniej w znacznym stopniu. Obawiam się jednak, że odpowiedzi na pytania, wspólnie interesujące, pozostają nadal dalekie od zgodności! Ja tu się ciskam ciągle przeciwko przedmiotom idealnym, głosząc realizm radykalny (żaden przedmiot nie jest układem elementów „treści”) i nominalizm, pokryty pansomatyzmem (który ludzie zwykli nazywać demonicznem mianem materjalizmu). I nawet A., tak bardzo wyrozumiały, na mnie krzyczy. Ale trudno. Xxx w tem, że w starciu poglądów powstaje rzecz.
Serdeczne pozdrowienia i wyrazy wysokiego szacunku łączy
Tadeusz Kotarbiński