/

List od Władysława Tatarkiewicza z 01.05.1936

REDAKCJA PRZEGLĄDU FILOZOFICZNEGO

Warszawa, dn. 1. V. 1936r.
BODUENA 6

            Wielce Szanowny i drogi Panie Kolego,

            Przedewszystkiem proszę wybaczyć mi, że dopiero teraz odpowiadam na list z 7 kwietnia, wszakże wyjeżdżałem zagranicę i dopiero po czterech tygodniach wróciwszy wczoraj do domu zastałem ów list. Wyjeżdżałem do Brukseli, gdzie byłem zaproszony na wykłady, ale przy okazji zatrzymałem się w Berlinie i dojechałem do Paryża, aby trochę poczytać w bibliotekach, bo – jak drogi Pan wie to równie dobrze jak ja – w domu jest mało książek, a jeszcze mniej czasu na ich czytanie.

            Tom wydawnictwa „Studia Philosophica” wygląda nadzwyczaj okazale i szczerze go Panu winszuję. Pierwszy zeszyt „Przeglądu” już się ukazał, ale w II-im damy o wydawnictwie wiadomość. Myślę też, że będzie można dać o niem sprawozdanie krytyczne, choć naogół „przegląd nie omawia periodyków, ale tu mamy do czynienie z periodykiem tak wyjątkowym w naszych stosunkach.

            Dziękuję też serdecznie za propozycję wzięcia udziału W II-im tomie Studiów. Na rozszerzanie „Skupienia i marzenia” w tej chwili nie mam zbyt ochoty, mam natomiast na warsztacie pracę treści etycznej „o porównywaniu dóbr”. Zasadniczo obiecałem ją Krausowi po niemiecku do księgi pamiątkowej ku uczczeniu setnej rocznicy Brentana, ale zobaczę : może uda się z tego, co mam ,wykroić dwie oddzielne rozprawy. Zbyt dużo widzę bieżącej roboty przed sobą, bym mógł łudzić siebie i Rdeakcję, że skończę przed wakacjami. Natomiast wieżę, że po wakacjach i dzięki wakacjom będę gotów.

            Dziękuje też bardzo ze powiadomienie mię o stanowisku Pana Kolegi wobec zjazdu, jaki ma odbyć się w Krakowie. Rzecz jasna , że i mnie nie zachwyca ani program ani dyktatorskie poczynania Komitetu. Osobiście nie mam z tem nic wspólnego: jedyna sprawa, o jaką byłem zapytywany jako członek komietu zjazdów filozoficznych polskich, była data zjazdu tegorocznego, przyczem opinja moja była różna od tej, która przeważyła. Niespodzianką dla mnie jest to gwałtowne forytowanie logistyki w Krakowie, który dotąd był od niej prawie zupełnie wolny. Referatu nie zgłosiłem i nie zgłoszę. Czy wezmę w zjeździe udział, nie wiem jeszcze.

            Smutne uwagi Pana Kolegi o stanie historji filozofji w Polsce są aż nazbyt trafne. Poczuwam się do winy, acz tylko częściowo. Niema w dzisiejszych środowiskach filozoficznych polskich atmosfery historycznych. Jeśli wykładam etykę, wszyscy słuchacze chcą mieć prace tylko z etyki, jeśli estetykę, to tylko z estetyki,a na historję trudno namówić. Faktem jest że nawet tacy stuprocentowi historycy, jak ks.Michalski lub Żółtowski nie wydali szkoły. Udało mi się jednak wychować Kieszkowskiego, a drugi historyk jest „w robocie”.W orgazację ad hoc stworzoną niestety nie wierzę. Przy widzeniu pragnąłbym o tem z Panem pomówić obszerniej: może razem coś wymyślimy.

            Nie chcę zaś kończyć tego listu, nie podziękowawszy za bardzo interesujące „Formy poznawania dzieła literackiego”. i nie powinszowawaszy krytyki neo-pozytywizmu w „Marchołcie”, którą uważam za znakomitą. Dobrze byłoby zobaczyć się i o wszystkiem tem pomówić.

            Serdecznyuścisk dłoni

                                  WTatarkiewicz