List od Władysława Witwickiego z 28.02.1927
Warsz. 28. II. 1927.
Kochany Romku! Odbitek parę dali mi z tej Szkoły i Nauczyciela, ale to porozbierały słuchaczki, które właśnie wtedy były u mnie na zebraniu, kiedy paczka odbitek nadeszła. Było tego coś pietnaście sztuk wszystkiego – jak się panienki wzięły: a mnie, a mnie też, tak trudno mi było odmawiać. Resztę zabrało kilku tutaj profesorów i rozsyłać nie było co. Twardowski dostał, a Tobiem już nie posłał, czego bardzo żałuję. Nawet sam nie mam egzemplarza dla siebie. Pożycz od Twardowskiego. On Ci da. I on mi pisze, że to wartoby rozpowszechnić, ale wątpię, żeby się ktokolwiek na to ważył. I miał do tego ochotę. Już podobno, księża o tem napisali w Gazecie Kościelnej. Halka mi donosi z bólem wielkiem z Przeworska. Już jej donieśli. Ja za to muszę jej namalować św. Franciszka z ptaszkami. Niema rady. W Przeglądzie współczesnym wyjdzie mój referat podobno, piątego marca b.r.
Nabesztali mnie w dyskusji grubo. Pan Lipski dyr. jakiegoś tu gimnazjum stanął w obronie zakładów prywatnych mówiąc, że one 1.) wysoko dzierżyły sztandar polskości w czasach rosyjskich zaczem i dziś należy się im cześć i uznanie a nie obelga, jakoby to były instytucje „przemysłu wychowawczego”. Ten „przemysł wychowawczy” poszedł im w pięty i w wątrobę. Pluwali żółcią. Wyjaśniłem im, że przemysł to rzecz czcigodna – brzydka rzecz: fuszerka.
2.) W uniwersytecie nie wolno wymagać od słuchaczy tego, czego im szkoła średnia nie dała więc
a) nie wolno wymagać znajomości niemieckiego, bo tego nikt w Królestwie nie umiał a jakoś ludzie żyli
b) zamiast wymagać czytania książek niemieckich należy pisać polskie
c) obniżyć wymagania w uniwersytecie; dostosowując je do poziomu szkół średnich, bo uniwersytet to nie ma być szkoła uczonych, ani wynalazców, tylko taka sobie szkoła wyższa jak każda inna.
d) nie wymagać greki ani łaciny, bo to nie średnie wieki a doktorzy potrafią pisać łacińskie recepty i bez łaciny.
Tak mówili dyrektorzy i szefowie wydziałów z ministerstwa (P. Lipski, P. Kielski)
W obronie naszej młodzieży stanął też P. Rabe na zgromadzeniu i potem w Kurjerze Czerwonym, gdzie dołączył jeszcze swoja fotografię obok szczęśliwych, którzy wygrali premię 50 złotową.
To ilustracja do kultury Warszawy w chwili obecnej.
Kaszlę i ja. A Ty się szanuj, bo szkoda wszystkiego, jak człowiek niezdrów. Wiosna już się robi. Serdeczne pozdrowienia dla Państwa Obojga odemnie i Leny
Pa!
W.