/
EN

List do Kazimierza Twardowskiego z 29.09.1924

Toruń, 29. IX. 24r.

1. X. 24r.

 

Wielce Szanowny Panie Profesorze!

 

            Właśnie skończyłem korygować ostatni arkusz rozprawy o pytaniach essencjalnych (ogółem 180 stron formatu „Jahrbuchu”), ponieważ osiem arkuszy jest już całkiem na czysto wydrukowanych, przypuszczam, że za jakieś 10 dni całość będzie zupełnie gotowa. Kiedy jednak ukaże się w handlu, nie wiem, bo po mej rozprawie jeszcze inne prace mają być umieszczone w tym samym tomie, a nie wiem, czy drukowano równocześnie, czy też dopiero druk tych rozpraw się rozpocznie. W ostatnim wypadku potrwałoby jeszcze conajmniej kilka miesięcy zanim praca moja ukazałaby się w handlu. Przypuszczam jednak, że egzemplarze autorskie wcześniej dostanę.

            Zakończenie druku, wzgl. korekty, przypomniało mi sprawę druku streszczenia w Sprawozdaniach Towarzystwa Naukowego, jakoteż mego zobowiązania co do pokrycia kosztów tego druku. To też piszę z uprzejmem zapytaniem, czy już może Wielce Szanownemu Panu Profesorowi wiadomo, jaką sumę i kiedy mam ją zapłacić, bym to mógł niezwłocznie uczynić, gdy Redakcja „Sprawozdań” tego zażąda.

            Sprawa mego przeniesienia do Lwowa o tyle posunęła się naprzód, że w połowie września wniosłem podanie do Kuratorjum Lwowskiego na konkurs, o którym mi Wielce Szanowny Pan Profesor niegdyś donosił. Niestety wysłałem to podanie po terminie, więc pewnie ta normalność nie pozwoli na merytoryczne jego załatwienie. Niegdyś po otrzymaniu listu Wielce Szanownego Pana Profesora udałem się zaraz do gimnazjum i prosiłem o pokazanie mi „ostatniego” numeru Dziennika Urzędowego. Pokazano mi numer z 15 lipca – w którym nic nie znalazłem. Po jakimś czasie – już z początkiem września, prosiłem znów o Dziennik Urzędowy. Pokazano mi numer 15 sierpnia, w którym znowu nic nie znalazłem. Wobec tego, że nie wiem jak często ukazuje się Dziennik Urzędowy, a z drugiej strony, wobec tego, że p. Dr. Janelli pisał do mnie pod koniec sierpnia, że o przeniesieniu mem będzie mogła być mowa dopiero z początkiem drugiego półrocza, przestałem się tą sprawą zajmować. Dopiero 14 września, kilka dni po terminie konkursu, dowiedziałem się od kolegów, że istnieje numer Dziennika z 1. sierpnia, w którym są konkursy. Dopiero w tym czasie bowiem wyłożono u nas Dziennik w pokoju nauczycielskim. Na wszelki wypadek posłałem podanie. Nie wiem zresztą, czy konkurs ogłoszony tyczy się tej samej posady, o której mówił mi p. Dr. Janelli, ale ostatecznie uważałem, że lepiej posłać podanie, niż ewentualnie prześlepić okazję.

            Zaczynam się obawiać, że moja prośba o pewne szczegóły, co do ilości bitych egz. i t.d. naszych czasopism filozoficznych, jest niedyskretna i wskutek tego nieprzyzwoita. Zwróciłem się bowiem i do Redakcji „Kwartalnika Filozoficznego” o takie informacje i dziś dostałem od p. Heinricha odpowiedź, że nie może mi tych informacji udzielić, bo to szerszej publiczności nie może obchodzić. Dowiedziałem się tylko, że „Kwartalnik” biją w 1000 egzempl. Być może, że p. Heinrich uważa mię za członka konkurencyjnej firmy, której nie należy zdradzać tajemnic administracyjnych. A ja jak zwykle naiwnie myślałem, że jeżeli dowiem się pewnych szczegółów wydawniczych, to potrafię spożytkować je na rzecz i dobro polskich czasopism filozoficznych. –

            Mam w tym roku szkolnym tylko 18 godzin tygodniowo. Mimo to jakoś praca konkursowa mi nie idzie. Zdrowie mi nie bardzo dopisuje i czuję się wciąż zmęczony. Tyle, że czytam sporo.

Łączę wyrazy głębokiego poważania

Roman Ingarden