/
EN

List od Kazimierza Twardowskiego z 17.05.1925

We Lwowie, 17. maja, 1925.

 

 

                       Szanowny Panie Kolego!

            Leżą przedemną listy Szanownego Pana Kolegi z 20. marca, 27. marca, 1. kwietnia i 13. maja b.r. Pragnę dzisiaj na wszystkie te listy odpisać, a zacząć muszę od prośby, by Szanowny Pan Kolega faktu, iżem nie odpisywał zaraz na każdy z trzech pierwszych listów zosobna, nie tłumaczył sobie brakiem zainteresowania z mojej strony w tem wszystkiem, o czem w listach mowa. Jedynie brak czasu skazuje mnie na jaknajdalej idące ograniczenie mej prywatnej korespondencyi – ku memu własnemu wielkiemu żalowi. Ale teraz do rzeczy!

            Bardzo mnie ucieszyły dobre słowa Szanownego Pana Kolegi w Jego liście z 20. marca 1925, napisane po ostatecznem załatwieniu sprawy habilitacyjnej. Proszę być zawsze przekonanym o tem, że jak dotąd tak i nadal będę się do Szanownego Pana Kolegi odnosił z jaknajwiększą życzliwością, gdyż na prawdę ją dla Szanownego Pana Kolegi żywię.

            Przysłany mi w właśnie co wspomnianym liście program wykładów wręczyłem już wraz z programem moich wykładów Panu Dziekanowi Ptaśnikowi – będzie więc wydrukowany w urzędowym spisie wykładów na rok 1925/6.

            Posyłam dowód nadawczy na kwotę 132 złotych, posłanych Towarzystwu naukowemu.

            Otrzymawszy list Szanownego Pana Kolegi z 27. marca b.r., przedstawiający ówczesny stan sprawy Pańskiej nominacyi do tutejszego V. Gimnazyum, odniosłem się natychmiast telefonicznie do p. Janellego – ; ponieważ tenże powiedział mi, że otrzymawszy również w tej sprawie od Szanownego Pana Kolegi list, już Mu nań odpisał, przeto ja już nie odpisywałem. Informacye, które otrzymałem od p. Janellego, skłoniły mnie do tego, żem ani nie cofnął zgłoszonych przez Szanownego Pana Kolegę wykładów, ani też nie dowiadywałem się, czy nie mógłby Szanowny Pan Kolega uzyskać posady w tutejszej Bibliotece uniwersyteckiej – co mi na myśl przyszło, gdym list Szanownego Pana Kolegi odczytywał. List Szanownego Pana Kolegi z 1.IV. przyznał mi w obu kierunkach pośrednio racyę – gdyby zaś Szanowny Pan Kolega istotnie zamierzał zamienić zawód nauczyciela gimnazyalnego na inny, spokojniejszy, będzie można się po przeniesieniu się Jego do Lwowa tą sprawą zająć.

            Otrzymawszy list Szanownego Pana Kolegi z 13. b.m. byłem mocno zaniepokojony, czy sprawa przeniesienia się Szanownego Pana Kolegi do Lwowa od jesieni, sprawa, którą uważałem post tot discrimina rerum nareszcie za jako tako pomyślnie załatwioną, znowu nie stanęła na martwym punkcie. List otrzymałem w piątek, t.j. przedwczoraj wieczór, więc chciałem wczoraj skomunikować się telefonicznie z p. Janellim. Ale on był zajęty na jakiejś konferencyi u Kuratora, ja zaś mając – jak zawsze w sobotę – dwie godziny ćwiczeń filozoficznych i dwie godziny seminaryum, nadto pilne czynności w Komisyi egzaminacyjnej, nie mogłem się z nim rozmówić. Dzisiaj jednak mówiłem o całej sprawie z Kazikiem, który mi powiedział, że Szanowny Pan Kolega faktowi, że został w dekrecie nominującym Go do Lwowa nazwany nauczycielem tymczasowym, przypisuje mylne znaczenie. Przedewszystkiem Kazik sam jest także tylko „tymczasowym” nauczycielem. Istnieją bowiem trzy kategorye nauczycieli w tutejszych gimnazyach: Nauczyciele etatowi stali, nauczycieli etatowi tymczasowi i nauczyciele kontraktowi. Między obu kategoryami nauczycieli etatowych zachodzi różnica jedynie co do praw emerytalnych, które są inne dla nauczycieli etatowych stałych, a inne dla nauczycieli etatowych tymczasowych – natomiast n.p. zaliczki otrzymują także nauczyciele etatowi tymczasowi. Sądzi więc Kazik, że Szanowny Pan Kolega nie potrzebuje się z nazwania Go nauczycielem tymczasowym obawiać żadnych niepomyślnych konsekwencyj, lecz posadę we Lwowie objąć. Tem bardziej że lata służby spędzone w charakterze nauczyciela tymczasowego tak samo się liczą, jak lata służby nauczyciela stałego.

            Tak się na sprawę zapatruje Kazik. Ponieważ Szanowny Pan Kolega pisał także do p. Janellego, więc mam nadzieję, że Szanownego Pana Kolegę on również uspokoi.

            Bardzobym pragnął, by się Szanowny Pan Kolega otrząsł z „smętnego nastroju”, w którym pisał Swój ostatni list. I ucieszę się szczerze, gdy mi Szanowny Pan Kolega napisze, że się tak stało.

            Tymczasem łączę serdeczne wyrazy

                                                                                         K. Twardowski