List od Stanisława Ignacego Witkiewicza z 01/02.03.1938
1/2. III 1938
Szanowny i Kochany Panie Profesorze:
Dziękuję Panu bardzo za wydanie rozporządzenia co do książki, za którą należność wysłałem. Dziękuję również, że przyczynił się Pan do wydrukowania mojego streszczenia, co mi sprawiło „nie-małą” przyjemność. Cornelius pisał, że nic nie rozumie, o co chodzi Ajdukiewiczowi w jego pismach. To samo mówił Kotarbiński (i jemu też, za co tenże brutalnie go „ofuknął”). Rozciekawiony tym kupiłem 2 zeszyty Enc[yklopedii] Wych[owania], żeby się zorientować trochę w tym zjawisku. Dziękuję Panu za zamiar przesłania moich MS do Z[akopanego] i przepraszam za KŁ[opoty], ale poniosę wszelkie KSZT.[koszta]. Niech Pan będzie łaskaw zatrzymać R o Id. aż dopóki Pan jej nie przeczyta. B[ardzo] byłyby dla mnie ciekawe uwagi Pana na ten temat. Prowadzę dalej polemikę z Leszczyńskim i dochodzę do coraz gorszych wniosków na temat idealizmu. Poproszę też, o ile można, o maszynopis franc[uskiego] streszczenia. Chciałbym to przesłać Corneliusowi. Stary byczo się czuje, zabiera się znowu do filozofii pod wpływem „polnische Reise” i buduje nową pracownię. Trzeba zeń brać przykład i nie starzeć się przedwcześnie. Ale on nie pali i chla 2 bomby piwa dziennie. Zaklinam Pana, niech Pan nie zacznie palić. Piszę teraz na (P) do Pana i czuję cały occhydny [sic] upadek – jutro przestaję na czas nieograniczony – chyba, że przyjdzie wojna. Muszę napisać dla P[rzeglądu] F[ilozoficznego] krytykę tego Świderskiego, co jest beznadzieją rzeczą. (Zręby itd.) On Panu to chyba przesłał. Potem zabieram się do Carnapa. Mam masę ciekawej lektury przed sobą: Woodgen biologię (antymech[anistyczny[), Campbella fil[ozofię] fizyki. Teraz czytam Geigera o podświadomem – wcale mądry facet á mon avis. Ale mam złe przeczucia na ten rok. Przepowiednia fajtnięcia w 54 r. życia – to trochę za wcześnie, właśnie u wejścia w nową epokę życia i pracy. Zakopane ohydne obecnie – deszcz i klapanina, po kilku dniach cudownej zimy. Outlook finansowy nietęgi.
ŁOPS PR 3W.
Czy Pan słyszał o Helwigu? Polecił mi go Szumcio. Byli b[ardzo] mili oboje. Choroba, w której zajrzał w oczy śmierci, uczyniła go dużo lepszym.