List od Władysława Witwickiego z 13.01.1937
13. I. 1937
W Warszawie, Brzozowa 12 m. 20
ZDROWIA CI ŻYCZĘ PRZEDE WSZYSTKIEM.
Pisanie wydaje mi się niezrównanym środkiem do robienia nieporozumień. Ja w swoim liście mówiłem o czem innem – Ty w swoim z 10. I. 37 mówisz o czem innem. A ponieważ mamy obaj najlepsze intencje, łatwo może powstać tom zbiorowy pt. Breifwechsel zwischen R.I. und W.W.in den Jahren…
1. Że pewna myśl, która powstała, powstać mogła, w to wierzę na podstawie jednego wypadku. Już jednego. Jeżeli Auerbachowi nasunęła się podobna, jak Tobie, to nie wiemy obaj czy on nie zauważył podobieństwa między zwróceniem uwagi na schematyczny charakter utwory literackiego w przeciwieństwie do jego konkretyzacyj u mnie i u Ciebie i czy mu na tej podstawie ta niesłuszna myśl nie przyszła, którą wypowiedział. Szczęście, że była niesłuszna.
2. Jeżeli masz ten system pracy, o którym piszesz, że najpierw opracowujesz zagadnienie pozytywnie a potem dopiero porównujesz swoje wyniki z cudzymi, to nie tylko nie możesz być pewny, jak to słusznie piszesz, czyś nie pominął jakiegoś ważnego wyniku wcześniejszego, ale mam wrażenie, że i o tę pewność wtedy trudno czy w samem opracowywaniu pozytywnem nie było kroków gdzieś już poczynionych w nauce – choć może nie w tych samych słowach. Myślę jednak, że tym samym systemem musiałem i ja niejedno napisać i nie tylko my dwaj zresztą.
3. Ja wogóle nie poruszałem w liście sprawy mojej definicji przeżyć estetycznych – przynajmniej nie miałem tego zamiaru. Wspominałem zaś o poglądzie moim na utwory literackie i na rozróżnienia poczynione przy analizie utworu literackiego właśnie. Tymczasem ty w liście ostatnim wciąż mówisz o pojęciu przeżycia estetycznego u mnie i u Ciebie. To robi pisanie. Zresztą – trudna dyskusja o podobieństwie dzieci. “Moje dziecko – dla niejednej matki – nie jest podobne do żadnego na świecie bo jest moje i przecież i tego nikt nie widzi tak dobrze, jak ja i tylko ja. Innym się może zdawać, że to jest całkiem coś innego – ono jest jedyne – moje. Wiem, kiedy się urodziło i za kim byłam wtedy.” Ja przecież nie zgłaszam pretensji do ojcostwa Twoich dzieci. I nie widzę powodu, dla którego miałbyś przeprowadzać analizę moich poglądów na przeżycie estetyczne w pracy, która ma inne zadanie.
Byłbym na pewno skorzystał w roku 1935tym, gdybym się był zapoznał z krytyką moich poglądów estetycznych, przeprowadzoną obszernie na Twojem seminarjum, i zyskałby odpowiedni ustęp mojej Psychologii – ale nie o tem nie wiedziałem. Może kiedyś zdarzy się sposobność odpowiednia – dla mnie byłaby bardzo miła i interesująca.
Wypisać wszystko, co w “Poznawaniu dzieła literackiego” uważam za prawdę a co za fałsz, byłoby to przedsięwzięcie bardzo duże i bałbym się go podejmować. W każdym razie zacząłem dla siebie robić zakreślenia i uwagi na marginesach i mam zamiar robić to dalej, kiedy wrócę do lektury tej pracy. Może być, że tam się znajdzie jakaś myśl, nadająca się do wspólnego rozważenia przy dobrej sposobności.
Serdeczne pozdrowienia Ci zasyłam
W.