List od Władysława Witwickiego z 25.12.1922
25. XII. 1922 niedziela rano
Przedewszystkim mam czyraka na karku i najfatalniejszy humor przez to. Jedyna moją pociechą to, że ich niemam na razie więcej. I poza karkiem. A wciąż mi dzwoni w uchu ta znana pieśń noworoczna: “Ile gontów na chałupie
Tyle czyraków na…
W tym roku!”
Poza tem, przeczytałem w tej chwili “Spór o istotę filozofii”. NIe podobało mi się. Powiem Ci, czemu.
Najlepsza jest, moim zdaniem, część pierwsza, gdzie dojadasz różnym felietonistom i profesorom literatury. Zupełnie słusznie i bardzo dobrze to napisane. Zgadzam się.
Ale z niecierpliwością czytam dalej: no, gdzież jest ten przedmiot filozofii? Dawaj prędzej. A on powiada:
“Pole jej badań zaczyna się dopiero tam, gdzie przedmiotem poznania jest i s t o t a takich czy innych przedmiotów.” (str. 171)
Przeczem, niektóre tylko rodzaje przedmiotów mają “istotę”. Które? Nie mówisz. A co to istota? Odsyłacz na dole mówi mi: to, co Husserl ustalił i nie wyświetlił tego ostatecznie. A niechże Cię Pan Bóg kocha! Cóż ja mam z tego?
Po pierwsze, nie wiem, czy można znaczenie jakiegoś wyrazu ustalić anie wyświetlić go? Wyświetlić? Film?
Jeżeli mam coś przez to rozumieć (przez takie ustalenie bez wyświetlenia) to chyba nie będzie to nic innego, niż niejasne określenie a tem samem chwiejne ustalenie. Ponieważ “niejasne” znaczy: “bez cechy charakterystycznej”. A gdzie treść pojęcia nie zawiera cechy charakt.*, tam i zakres jego, zdaje mi się, trudno ustalić. Bo jeśli nie wiem jasno i dokładnie jakie cech ywiązać mam z pewnym wyrazem, to licho wie, na które przedmioty mam palcem wskazać przy tym wyrazie.
Jeżeli np. ktoś powiedział, że istota jestto wszystko, co nie jest faktem a istnieje mimo to i jest gralis mazgalis reverendis nuptis, powiem, że nie wyświetlił ostatecznie znaczenia wyrazu istota, ale ten samem ja nie wiem, na co właściwie on palcem pokazuje i nie wiem, na co ja mam placem wskazać przy wyrazie istota.
Innemi słowy: i on nie wie, o co mu chodzi właściwie, i ja nie wiem. Wyraz nie jest wyświetlony ostatecznie, nie może być ustalony. Wcale nie twierdzę, że Husserl tak właśnie pisze, tylko twierdzę, że Twoje powiedzenie o Husserlu w dopisku na dole umieszczone dopuszcza i takie rozumienie u czytelnika.
I słusznie Kotarbiński może się cieszyć i mówić:
– No przecież – sam Ingarden twierdzi, że filozofia ma przedmiot niewyświetlany ostatecznie po dwudziestu wiekach roboty.
czyli “filozofowie” sami nie wiedzą czem się zajmują właściwie, choć trąbią, że się około “istoty” trudzą.
Tak samo – widać w Twoim wstępie na str. 171 następujące założenia:
1. Żaden fakt nie jest przedmiotem filozofii.
2. Żaden fakt nie jest “istotą” i na odwrót.
3. Istota nie jest faktem.
4. Przedmiot filozofii nie jest faktem.
Niechże ktoś dołączy do tego zasadę wiszącą w powietrzu:
a) Co nie jest faktem – to nie istnieje i tego niema.
Zobaczysz, co mi wyniknie:
b) filozofia ma za przedmiot coś, czego niema
Nic innego nie twierdzi Kotarbiński.
On przecież zakłada, że tylko i jedynie tylko systematyczne poznawanie faktów (czegoś, co istnieje, lub istniało, lub będzie) jest nauką.
A zajmowanie się systematycznie czemś, co nie jest faktem i co nie jest ostatecznie wyświetlone 0 co to jest? W każdym razie – powie – nie jest to nauka, choć może być, że to właśnie jest filozofia. BIegacie za czemś, czego niema. To raz.
Na str. 168 czytam o takich systemach twierdzeń, które istnieją bez względu na to, czy i o ile udało nam się je odkryć. Serjo. Istnieją twierdzenia nieodkryte?
A wyroki niewydane też? Istnieją?
Zdaje mi się, że równie śmiało mógłbym twierdzić, że w Polsce istnieje zwyczaj “zjadania pierworodnych niemowląt w poście”. Ten zwyczaj nie wszedł w życie nigdy i nie udało się go odkryć dotychczas; ale, jeśli istnieć mogą twierdzenia, których nikt nie odkrył, to czemu nie miałyby istnieć i zwyczaje, których nikt nie zachowywał i nikt ich też nie odkrył.
Ja nie umiem powiedzieć, że przed Pitagorasem istniało twierdzenie Pitagorasa. I przed nim istniało to, co twierdzenie jego stwierdza, ale nie twierdzenie samo. Przedmioty twierdzeń mogą istnieć przed odkryciem twierdzeń. Choć sam nie wiem, czy my twierdzenia odkrywamy kiedykolwiek. Odkrywamy przecież fakty, a nie twierdzenia. Twierdzenia stwarzamy zdaje mi się, odkrywające zależności, między rodzajami faktów. Zależności nie są twierdzeniem. Zaczem chyba tyle tylko prawdy w tem, że zależności między rodzajami faktów mogą istnieć bez wzgl. na to, czy i o ile udało się nam je odkryć.
Dobrze – pokaż teraz o których zależnościach mówisz i pomiędzy którymi faktami?
Krótko mówiąc: Kotarbiński powiada:
1. Nie istnieje przedmiot “filozofii”. To, co się filozofią nazywa, nie dotyczy żadnego przedmiotu. Kto twierdzi inaczej, niech jasno i dokładnie pokaże taki przedmiot.
Ty odpowiadasz:
2. Proszę, ja zaraz pokażę: “istota” Husserla.
Kotarb: A co to jest? Niech powie Husserl jasno i dokładnie!
Ingarden: Muszę przyznać, że on ten wyraz ustalił, ale nie wyświetlił go ostatecznie.
Kotarb: Panie! Ja panu miljony pokaże takich wyrazów ustalonych a nie wyświetlonych ostatecznie; O, proszę: “żywioły narodowe, żydowskie pachołki, wola ludzi, reakcjonista, reakcja, poczucie religijne, typ słuchowca, wzrokowca, prąd artystyczny, wpływ, światopogląd, cel życia, das gewisse Etwas, sfinksowość kobiety, tajnie prabytu, niepokalane poczęcie, i pół kopy innych. Same ustalone a niewyświetlone terminy.
Dziesięć stron miałeś do zadrukowania. Jakoś można było przecież opisać, czy pokazać ten przedmiot filozofii, jeżeliś się uparł, że ona musi mieć swój osobny przedmiot. I tak go pokazać, żeby się czegoś stąd domyślał i ten, co nie czytał Husserla.
A nie wiem, czemu każda nauka musi mieć na gwałt swój osobny przedmiot? Każdy przedmiot zoologii jest przedmiotem fizyki, a tak samo każdy przedmiot botaniki i geologii a nikomu to nic nie szkodzi. Tak samo każdy przedmiot historii literatury wydaje mi się przedmiotem historii.
Nie gniewaj się na mnie, że gderzę i zrzędzę, ale czyrak mnie tak boli na karku, że życie mi brzydnie. Więc już kończę i życzę wam wszystkim najlepszego Nowego Roku
Serdeczności zasyłam
W. Lena też.